Specyfika POWIATU: albo leje albo grzeje
Jakie jest zapotrzebowanie zawodowej straży na pompy o dużej mocy ciekawiło zastępcę starosty raciborskiego Andrzeja Chroboczka. Na posiedzeniu komisji bezpieczeństwa w starostwie odpowiedział mu komendant Jan Pawnik. – Takich pomp jak pompujące 120 metrów sześc. na minutę jakie posiadają Czesi, u nas nie będzie. Tych służących do wypompowywania wody z piwnic nam starcza. Większy sprzęt wymaga obsługi, warunków przechowywania. Lepiej niech go dowiozą w miarę potrzeby. Bo jak komendę zaleje jak w 1997 roku, to co nam po zalanym sprzęcie? – mówił Pawnik. Dodał, że wody z rozlewisk na szczerym polu i tak straż nie jest w stanie usunąć. – Musi sama zejść – podsumował.
Szef komisji Marceli Klimanek stwierdził, że w powiecie są obszary, gdzie woda nie schodzi wcale. – Za fabryką Rafako wędkarze sobie zrobili parę tam, żeby mieć większe łowiska. Wiem, że służby miejskie już tam działają, ale trzeba uczulić włodarzy gmin na okresowe kontrole. Dwa razy w roku trzeba to sprawdzać – radzi radny. Jego zdaniem najlepszy jest monitoring lotniczy.
Komendant Pawnik zauważył, że wiele w zakresie bezpieczeństwa powodziowego zależy od mieszkańców terenów nadrzecznych. – W Krzanowicach spotkałem się z pretensjami starszej mieszkanki, że rzekę należy pogłębić, bo jest pełna śmieci i odpadków. Pytam ją: a kto to nasypał? Przyznała, że miejscowi popiół sypią do rzeki – przekazał radnym strażak.
– Taka już specyfika powiatu raciborskiego, że jak u nas leje to mamy powódź, a jak grzeje to jedziemy do lasu, bo wilgotność ściółki spada poniżej 15%. Na szczęście ostatnio trochę popadało i niebezpieczeństwo minęło – poinformował szef zawodowej straży w Raciborzu.
(ma.w)