Sudół ma powód do dumy
Prace wykończeniowe trwały do ostatniej chwili. Na szczęście mieszkańcy i członkowie stowarzyszenia doprowadzili remont do końca. Tylko dzięki ich zaangażowaniu 1 września udało się otworzyć dla dzieci kolejny oddział w niepublicznym przedszkolu im. Kubusia Puchatka w Sudole.
– W sobotę prace trwały do 2.00 w nocy, a w niedzielę do południa – mówi Weronika Tchórz, nauczycielka. Cieszy mnie, kiedy widzę jak dzieciom się tutaj podoba i wtedy wiem, że było warto – dodaje. Do tej pory w przedszkolu istniała tylko grupa mieszana, teraz maluszki mogą bawić się razem, a starszaki uczyć w osobnych salach. Wyremontowana została szatnia i zrobiona kolejna ubikacja. Wstawione są też nowe drzwi i okna, na które zostało przeznaczone 15 tys. zł z funduszu lokalnego. Jednak mieszkańcy Sudoła mogli liczyć nie tylko na pieniądze z miasta. Fundusze na na ten cel udało im się zgromadzić z organizacji licznych festynów rodzinnych i zabaw. Nie było łatwo. Rodzice włożyli wiele wysiłku w prace remontowe i dzięki temu udało się zaoszczędzić sporo pieniędzy. Powstał kolejny oddział, zwiększyła się więc również liczba miejsc. Jest to duży komfort dla mieszkańców Sudoła. W porze zimowej nie będą musieli dowozić dzieci do Studziennej czy Raciborza. Miesięczny koszt pobytu malucha zamyka się w granicach 138 zł. – To bardzo ładne przedszkole, panuje tu taka domowa atmosfera. Jest czysto, ładnie i przytulnie. Syn rano nie chce tutaj przyjść, a kiedy po niego przychodzę, tak mu się podoba, że nie chce wracać do domu – mówi Beata Fulneczek, mama Kamila. Samym dzieciom też się podoba. – Jest bardzo fajnie. Bawimy się, są różne zabawki i klocki. Mój tata pomagał w remoncie, Przychodziłem tutaj z nim, a on kładł wykładzinę. Wcześniej chodziłem do przedszkola do Studziennej, ale rodzice musieli mnie tam dowozić – mówi 5-letni Kamil Karpowicz z Sudoła.
– W przedszkolu bawimy się, uczymy, tańczymy, śpiewamy, jemy. Mamy nową salę. Są zabawki, maskotki – dodaje 6-letni Patryk Biskup. Pomimo osiągnięcia celu członkowie stowarzyszenia nie zamierzają osiąść na laurach. Dofinansowanie z gminy wynosi 75 proc., także resztę musimy wygospodarować sobie sami – mówi Irena Seeman, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Dzielnicy Sudół.
(gosia)