Francuscy pielgrzymi chwalili zabełkowian
Starsze małżeństwo z Francji wybrało się w pieszą pielgrzymkę śladami Jana Pawła II. Jeden z przystanków zrobili w Zabełkowie.
– Zdziwiłem się, kiedy w piątek wieczorem 10 września zobaczyłem dwoje ludzi, spacerujących z dwoma osiołkami i psem ulicami Zabełkowa – wspomina Marian Studnic, sołtys Zabełkowa. – Pojechałem zobaczyć gdzie się udadzą. Okazało się, że dzieci zaprowadziły ich na plebanię. Poprosili o wskazanie miejsca, gdzie mogliby rozbić namiot. Ksiądz wskazał im ogród. Nie chcieli żadnych wygód – dodaje. Tajemniczymi gośćmi okazali się pielgrzymi z Bretanii, małżeństwo z 45-letnim stażem. Nie jest to ich pierwsza pielgrzymka. W 2008 r. byli w Rzymie. – Teraz postanowili ruszyć śladami papieża, którego wspominają z dużym sentymentem. Wyruszyli 29 marca. Szli z Bretanii przez Niemcy, Czechy, Polskę do Krakowa. Zabełków był ich pierwszym miejscem postojowym w Polsce. Chwalili to, że zostali tu serdecznie przyjęci. Nie wszędzie tak było. Niekiedy byli biezbyt przychylnie postrzegani, traktowani jak włóczędzy. Tu byli pozytywnie zaskoczeni. Największą frajdę miały dzieci, które oprócz zoo nigdzie osiołków nie widziały. Karmiły je jabłkami. Tym zwierzętom pewnie do dziś jabłka nie smakują – uśmiecha się sołtys.
W sobotę rano francuscy pielgrzymi ruszyli w dalszą drogę. Zaproponowano im posiłek, ale napili się tylko ciepłej herbaty. – Nie chcieli sprawiać kłopotu. Takie mieli założenie, żeby sprawiać jak najmniej trudności. Ludzie odbierali ich pozytywnie. Księdza zaciekawiło to, że podczas mszy inaczej przekazują znak pokoju, przytulają się, obejmują – dodaje Studnic. Porozumiewanie się z zagranicznymi gośćmi było możliwe dzięki tłumaczce – Elżbiecie Niedzieli, mieszkance Chałupek. Pielgrzymi pokonują około 20 km dziennie. Do Krakowa chcą dotrzeć w październiku. Ich pies, aby przebyć zaplanowaną trasę, musi zrobić... 20 mln kroków.
(e.Ż)