Legenda Polonii Bytom
Z mieszkańcem Wojnowic – Jackiem Trzeciakiem, ikoną Polonii Bytom, który jako drugi trener kontynuuje swoją przygodę z piłką w bytomskim klubie rozmawia Waldemar Zimny.
– Z jakimi znanymi piłkarzami grał pan w swojej karierze?
– Grałem z Arturem Rozmusem, Grzegorzem Pilchem, Sławomirem Szarym, Andrzejem Jasińskim w Kietrzu, także Rafałem Grzybem, Maciejem Bykowskim, Grzegorzem Jakoszem. Byli to zawodnicy, którzy odgrywali kluczowe role w swoich klubach. Z najlepszym bramkarzem w Polsce w tamtym czasie – Adamem Matyskiem, który powrócił do polskiej ligi z Bayeru Leverkusen, Sławomirem Wojciechowskim, który grał w Bayernie Monachium, Olkiem Moskalewiczem, z którym utrzymujemy kontakty do dzisiaj. Można od nich się uczyć grania w piłkę i podejścia do człowieka, zawodnika. Wymienieni zawodnicy byli gwiazdami z pierwszych stron gazet, a jednak byli całkiem normalnymi ludźmi. Fajni koledzy, z którymi do dzisiaj utrzymuję kontakt, którzy chętnie pojawili się na moim benefisie.
– Grałem z Arturem Rozmusem, Grzegorzem Pilchem, Sławomirem Szarym, Andrzejem Jasińskim w Kietrzu, także Rafałem Grzybem, Maciejem Bykowskim, Grzegorzem Jakoszem. Byli to zawodnicy, którzy odgrywali kluczowe role w swoich klubach. Z najlepszym bramkarzem w Polsce w tamtym czasie – Adamem Matyskiem, który powrócił do polskiej ligi z Bayeru Leverkusen, Sławomirem Wojciechowskim, który grał w Bayernie Monachium, Olkiem Moskalewiczem, z którym utrzymujemy kontakty do dzisiaj. Można od nich się uczyć grania w piłkę i podejścia do człowieka, zawodnika. Wymienieni zawodnicy byli gwiazdami z pierwszych stron gazet, a jednak byli całkiem normalnymi ludźmi. Fajni koledzy, z którymi do dzisiaj utrzymuję kontakt, którzy chętnie pojawili się na moim benefisie.
– Jakich trenerów spotkał pan w swojej przygodzie z piłką nożną?
– Tylko jeden trener był przypadkowym człowiekiem, który nie powinien się znaleźć na ławce trenerskiej. Większość trenerów była ciekawymi postaciami: Krótki, Urban, Fornalik, Probierz, z którym wcześniej grałem w piłkę. Dzwonią do mnie, pomagają mi i dają wskazówki w mojej karierze trenerskiej.
– Tylko jeden trener był przypadkowym człowiekiem, który nie powinien się znaleźć na ławce trenerskiej. Większość trenerów była ciekawymi postaciami: Krótki, Urban, Fornalik, Probierz, z którym wcześniej grałem w piłkę. Dzwonią do mnie, pomagają mi i dają wskazówki w mojej karierze trenerskiej.
– Jak wyglądała współpraca z trenerem Szatałowem i Urbanem?
– Dobrze współpracowało się mi się z trenerem Szatałowem. Czasami mieliśmy odmienne zdania, ale dochodziliśmy do kompromisu. Od Jana Urbana nauczyłem się bardzo dużo. Szczególnie to, że można być taką gwiazdą a jednak normalnym człowiekiem. Dawał mi swobodę decydowania w wielu sprawach. Szczególnie personalnych i ustawieniu taktycznym zespołu. Bardzo się z tego cieszyłem, bo czułem się doceniony.
– Dobrze współpracowało się mi się z trenerem Szatałowem. Czasami mieliśmy odmienne zdania, ale dochodziliśmy do kompromisu. Od Jana Urbana nauczyłem się bardzo dużo. Szczególnie to, że można być taką gwiazdą a jednak normalnym człowiekiem. Dawał mi swobodę decydowania w wielu sprawach. Szczególnie personalnych i ustawieniu taktycznym zespołu. Bardzo się z tego cieszyłem, bo czułem się doceniony.
– Będzie miał pan okazję współpracować z Robertem Góralczykiem?
– Znam Roberta już od około 7 lat. Przedtem już się znaliśmy, rozmawialiśmy także na temat treningów. Robert Góralczyk prowadził z nami zajęcia na kursie trenerskim. Bardzo się z tego cieszę, bo jego nowinki, które wprowadzi mogą pomóc drużynie.
– Znam Roberta już od około 7 lat. Przedtem już się znaliśmy, rozmawialiśmy także na temat treningów. Robert Góralczyk prowadził z nami zajęcia na kursie trenerskim. Bardzo się z tego cieszę, bo jego nowinki, które wprowadzi mogą pomóc drużynie.
– Jaka była pana pozycja w Polonii Bytom?
– Były bardzo dobre momenty i słabsze mecze, taka sinusoida. Byłem przez 6 lat z mała przerwą kapitanem drużyny. Ale w sumie musiało być tych dobrych i wygranych meczy więcej, bo robiliśmy po kolei awanse i utrzymywaliśmy się w lidze. Chociaż przez fachowców i komentatorów byliśmy skazywani na porażkę. Dlatego fajna jest piłka, bo za każdym razem robiliśmy psikusa tym ludziom.
– Były bardzo dobre momenty i słabsze mecze, taka sinusoida. Byłem przez 6 lat z mała przerwą kapitanem drużyny. Ale w sumie musiało być tych dobrych i wygranych meczy więcej, bo robiliśmy po kolei awanse i utrzymywaliśmy się w lidze. Chociaż przez fachowców i komentatorów byliśmy skazywani na porażkę. Dlatego fajna jest piłka, bo za każdym razem robiliśmy psikusa tym ludziom.
– Pamięta pan jakieś ciekawe sytuacje w karierze piłkarskiej?
– Pamiętam jedna z groźnych sytuacji, w której po wygranym meczu podeszliśmy podziękować kibicom, a oni obrzucili nas pomidorami. To było o tyle dziwne, że po kilku wygranych spotkaniach uzyskaliśmy awans do ekstraklasy. Do dzisiaj nie rozumiem tej sytuacji. Jak się spotykamy z kibicami, to się razem z tego śmiejemy. Drugą sytuacją była przegrana 0:1 w Pucharze Polski ze Startem Otwock, który później wygrał z Legią Warszawa. W następnym meczu ligowym na trybunach zamiast kibiców były kartonowe kukiełki.
– Pamiętam jedna z groźnych sytuacji, w której po wygranym meczu podeszliśmy podziękować kibicom, a oni obrzucili nas pomidorami. To było o tyle dziwne, że po kilku wygranych spotkaniach uzyskaliśmy awans do ekstraklasy. Do dzisiaj nie rozumiem tej sytuacji. Jak się spotykamy z kibicami, to się razem z tego śmiejemy. Drugą sytuacją była przegrana 0:1 w Pucharze Polski ze Startem Otwock, który później wygrał z Legią Warszawa. W następnym meczu ligowym na trybunach zamiast kibiców były kartonowe kukiełki.
– Jak pan ocenia futbol kobiecy?
– Pod względem fizycznym i wydolnościowym futbol kobiecy odstaje od piłki męskiej. Jeżeli chodzi o podejście, zaangażowanie, grę taktyczną i techniczną, to nie ma większej różnicy między męską i kobiecą piłką. Byłem na kilku meczach reprezentacji w kobiecym wydaniu i widziałem w akcji Unię Racibórz. Muszę powiedzieć, że byłem pod wrażeniem bardzo dobrej, szybkiej i technicznej gry.
– Pod względem fizycznym i wydolnościowym futbol kobiecy odstaje od piłki męskiej. Jeżeli chodzi o podejście, zaangażowanie, grę taktyczną i techniczną, to nie ma większej różnicy między męską i kobiecą piłką. Byłem na kilku meczach reprezentacji w kobiecym wydaniu i widziałem w akcji Unię Racibórz. Muszę powiedzieć, że byłem pod wrażeniem bardzo dobrej, szybkiej i technicznej gry.
– Jakby mógł pan cofnąć czas, co by pan zmienił w karierze piłkarskiej?
– Na pewno zacząłbym szybciej grać w piłkę zawodowo. Jak odchodziłem do Rymera to miałem już 25 lat. To już było troszeczkę za późno na profesjonalne granie. Ale okres mojej kariery się wydłużył, bo grałem do 38 roku życia i byłem najstarszym piłkarzem w ekstralidze.
– Na pewno zacząłbym szybciej grać w piłkę zawodowo. Jak odchodziłem do Rymera to miałem już 25 lat. To już było troszeczkę za późno na profesjonalne granie. Ale okres mojej kariery się wydłużył, bo grałem do 38 roku życia i byłem najstarszym piłkarzem w ekstralidze.
– Jakie cechy powinien mieć dobry piłkarz?
– Zawsze każdemu młodemu piłkarzowi to powtarzam, że musi do tego co robi podejść profesjonalnie i rzetelnie. Drugą rzeczą jest walka i zaangażowanie. W tej chwili zawodnik, który kopnie dwa, trzy razy piłkę uważa się za wielkiego piłkarza. Widziałem kilkunastu zawodników, którzy mając 19-20 lat dostawali szansę od trenera w trzech meczach. W wywiadach i po zachowaniu zawodnik pokazywał, że jest już wielkim piłkarzem. Ja i starsi koledzy z boiska sprowadzaliśmy takiego zawodnika na ziemię, pokazując mu jak wiele jeszcze pracy przed nim.
– Zawsze każdemu młodemu piłkarzowi to powtarzam, że musi do tego co robi podejść profesjonalnie i rzetelnie. Drugą rzeczą jest walka i zaangażowanie. W tej chwili zawodnik, który kopnie dwa, trzy razy piłkę uważa się za wielkiego piłkarza. Widziałem kilkunastu zawodników, którzy mając 19-20 lat dostawali szansę od trenera w trzech meczach. W wywiadach i po zachowaniu zawodnik pokazywał, że jest już wielkim piłkarzem. Ja i starsi koledzy z boiska sprowadzaliśmy takiego zawodnika na ziemię, pokazując mu jak wiele jeszcze pracy przed nim.
CV Jacka Trzeciaka LZS Wojnowice
Przygodę z piłką rozpoczynałem w LZS Wojnowice. Grałem na prawej pomocy, bo mogłem biegać przez cały mecz i się szybko nie męczyłem. Najgorsze było w tym wszystkim, że nigdy nie grałem w juniorach, zawsze występowałem w seniorach i brakowało mi wyszkolenia technicznego. Piłka było to coś pięknego, coś co mnie fascynowało jako młodego chłopaka.
Rafako Racibórz
Pracowałem w magazynie firmy Rafako, gdzie kierownikiem był pan Dudek, trener Rafako. Poprzez znajomość z prezesem Wojnowic załatwił mi przeniesienie do tego klubu. Trener Zbigniew Ryckiewicz wskazał mi drogę jaką mam podążać w piłce. Grałem na pozycji środkowego pomocnika, co było dla mnie optymalną pozycją. Trener nakreślił co powinienem robić, jak grać na tej odpowiedzialnej pozycji. Rafako grało w klasie terenowej, która była zapleczem pierwszo-, drugo- i trzecioligowych zespołów, takich jak Rymer Niedobczyce, Górnik Pszów, Naprzód Rydułtowy. W tej klasie był bardzo wysoki poziom i trudno było się utrzymać, ale nam się to udało.
Pracowałem w magazynie firmy Rafako, gdzie kierownikiem był pan Dudek, trener Rafako. Poprzez znajomość z prezesem Wojnowic załatwił mi przeniesienie do tego klubu. Trener Zbigniew Ryckiewicz wskazał mi drogę jaką mam podążać w piłce. Grałem na pozycji środkowego pomocnika, co było dla mnie optymalną pozycją. Trener nakreślił co powinienem robić, jak grać na tej odpowiedzialnej pozycji. Rafako grało w klasie terenowej, która była zapleczem pierwszo-, drugo- i trzecioligowych zespołów, takich jak Rymer Niedobczyce, Górnik Pszów, Naprzód Rydułtowy. W tej klasie był bardzo wysoki poziom i trudno było się utrzymać, ale nam się to udało.
Rymer Niedobczyce
Pierwszy rok w trzecioligowym Rymerze Niedobczyce był dla mnie bardzo ciężki, ponieważ była to bardzo hermetyczna drużyna, w której ciężko było się wybić. Były cięższe i intensywniejsze treningi, ale po sześciu miesiącach zacząłem sobie coraz lepiej radzić i później zostałem kapitanem drużyny.
Pierwszy rok w trzecioligowym Rymerze Niedobczyce był dla mnie bardzo ciężki, ponieważ była to bardzo hermetyczna drużyna, w której ciężko było się wybić. Były cięższe i intensywniejsze treningi, ale po sześciu miesiącach zacząłem sobie coraz lepiej radzić i później zostałem kapitanem drużyny.
Włókniarz Kietrz
Zanim grałem we Włókniarzu przeszedłem do Ruchu Radzionków, gdzie grałem przez pół roku. Potem dostałem propozycję od prezesa Konopki z Włókniarza Kietrz, z której skorzystałem. Pewnym plusem było to, że zespół prowadził trener Krótki, z którym zetknąłem się w Rymerze Niedobczyce. Wiedziałem, że trener będzie podchodził do mnie uczciwie, jak będę w formie to będę grał w pierwszym zespole i od razu wskoczyłem do pierwszej jedenastki. Z tym zespołem popłynąłem na głębsze wody. W tamtym czasie było mną zainteresowanych kilka dobrych klubów.
Zanim grałem we Włókniarzu przeszedłem do Ruchu Radzionków, gdzie grałem przez pół roku. Potem dostałem propozycję od prezesa Konopki z Włókniarza Kietrz, z której skorzystałem. Pewnym plusem było to, że zespół prowadził trener Krótki, z którym zetknąłem się w Rymerze Niedobczyce. Wiedziałem, że trener będzie podchodził do mnie uczciwie, jak będę w formie to będę grał w pierwszym zespole i od razu wskoczyłem do pierwszej jedenastki. Z tym zespołem popłynąłem na głębsze wody. W tamtym czasie było mną zainteresowanych kilka dobrych klubów.
Polonia Bytom
Po półrocznej grze w Radomiaku Radom, przeszedłem zpowrotem do Włókniarza Kietrz, który był wtedy trzecioligowym zespołem. W tym czasie do naszego klubu zgłosiła się Polonia Bytom, która była zainteresowana czterema zawodnikami. Oprócz mnie do Polonii przeszli Ireneusz Marcinkiewicz, Tomasz Sosna, Jacek Broniewicz. W Bytomiu były plany awansu w ciągu dwóch lat do pierwszej ligi, nam się to udało w ciągu jednego sezonu.
Po półrocznej grze w Radomiaku Radom, przeszedłem zpowrotem do Włókniarza Kietrz, który był wtedy trzecioligowym zespołem. W tym czasie do naszego klubu zgłosiła się Polonia Bytom, która była zainteresowana czterema zawodnikami. Oprócz mnie do Polonii przeszli Ireneusz Marcinkiewicz, Tomasz Sosna, Jacek Broniewicz. W Bytomiu były plany awansu w ciągu dwóch lat do pierwszej ligi, nam się to udało w ciągu jednego sezonu.
WiZ