Jak łagodność zakochała się w odwadze
– Kiedy mnie tylko zobaczył, to upodobał sobie – Zofia Stężowska wspomina po latach zauroczenie nią przyszłego męża.
Prezydent Raciborza, który odwiedził świętującą parę, chwalił małżonków za pogodę ducha.
Dzień ślubu zaczął się deczczowo, dopiero po południu wyszło słońce. Panna młoda była tak przejęta uroczystością, że z trudem dochodziło do niej, że ślub dotyczy jej samej. – Zrozumiałam gdy ksiądz założył nam stułę na ręce. A najbardziej przemówiły do mnie dźwięki muzyki granej przez orkiestrę. Pamiętam, że po wszystkim rozpłakałam się ze szczęścia – opowiada pani Zofia, która 7 lipca 1956 roku powiedziała „tak” Stanisławowi Stężowskiemu.
Przyszłego męża poznała na dwa miesiące przed ślubem. Parę na zawsze w tych dwojgu widzieli ich rodzice. 18-letnia Zofia miała narzeczonego, ale poznany przez rodzinę Stanisław też się jej spodobał. Mężczyźni rywalizowali o rękę atrakcyjnej brunetki. – Pamiętam, że miałam takie widzenie, jak nieżyjąca babcia mówi mi, że męża będę miała z daleka. Że tak mi jest pisane. I sprawdziło się – zauważa jubilatka. Ona była spod Lwowa, ale wraz z rodziną musiała osiąść w Kietrzu, po wygnaniu z Kresów. On mieszkał pod Jelenią Górą, a zawitał na Opolszczyznę gdyż odnalazł tam rodzinę zaginioną w czasie działań wojennych. Gdy się poznali, zaczęli do siebie pisać, posyłać zdjęcia, które przechowują do dziś.
Przez pierwsze dwa lata małżeństwa Stężowscy mieszkali w malowniczo położonym Jeżowie Sudeckim koło Jeleniej Góry. Później przeprowadzili się do Kietrza, gdzie spędzili prawie 20 lat. Pani Zofia zatrudniła się w Welurze gdzie została przodowniczką pracy. Mąż jako magazynier wydawał leki w ośrodku zdrowia. – Przez długie lata marzyłam o tym by przenieść się do Raciborza. Miasta z imponującą zielenią, urokliwego wyglądem – zdradza kobieta. Udało się w 1978 roku gdy zamieszkali w bloku przy ul. Pomnikowej. Pan Stanisław pracował wtedy na koleji – wpierw jako kasjer, później kierownik pociągu.
Doczekali się trojga dzieci – Janusza (w roku 1957), Zbigniewa (59) i Krystyny (69); siedmiorga wnucząt i trojga prawnucząt. Mąż ceni w pani Zofii jej inteligencję, odwagę i łatwość nawiązywania kontaktów. Ona kocha swego mężczyznę za łagodność i spokój. Jak przetrwali wspólnie 55 lat? – Po kłótni trzeba zawsze rozmawiać. Nawet jak on spuści nosa, to ja uśmiechem przekonuję, że trzeba się pogodzić. Ludzie muszą się zrozumieć nawzajem – podkreślają jubilaci.
(ma.w)