Historia z arszenikiem czyli truciciel cystersów z Rud
Działo się to w Rudach za czasów pochodzącego z Szywałdu ojca Augustyna, który został wybrany opatem klasztoru cystersów w roku 1753.
Tragiczne wydarzenia, które później nastąpiły, były związane z przyjęciem do zakonu w roku 1754 Augustyna Graula z Głubczyc. Po kilku tygodniach został on przez współbraci wypędzony w niewyjaśnionych okolicznościach.
Arszenik
Niestety kronikarze milczą, co tak „zdenerwowało” mnichów. Jednak zachowanie Graula musiało nie pozostawiać cystersom innego wyboru. Na usilne prośby rodziców oraz innych osób, których imiona nie zachowały się do naszych czasów, zakonnicy ulegli i dali Augustynowi drugą szansę przyjmując go ponownie pod swój dach. Frater Augustyn Graul złożył śluby zakonne 2 lutego 1755 roku. Po pewnym czasie cystersi zorientowali się, że giną im różne cenne przedmioty. Wyszło także na jaw, że ktoś kradnie spore sumy pieniędzy przechowywane w klasztorze. Sprawcą okazał się ojciec Graul, który dzięki podrobionym kluczom miał wszędzie dostęp. Zakonnik nie cofnął się przed najgorszym, podał opatowi Augustynowi i kilku braciom arszenik. Na szczęście opat zorientowawszy się w porę wylał zatrutą herbatę. Jednak kilku mnichów wypiło piwo zaprawione arszenikiem. Skręcali się w konwulsjach, wymiotowali i cierpieli na ból głowy. Ostatecznie przeżyli. Opisujący te wydarzenia w roku 1788 siedemdziesięciodwuletni pochodzący z Białej ojciec Stanisław Misura, dla którego sprawca był „gorszy od samego diabła”, przypisywał ocalenie braci łasce bożej i zwietrzałemu arszenikowi.
Alkohol i tytońbez akcyzy
Zamachowiec został ujęty i uwięziony. Udało mu się jednak zbiec i w Tarnowskich Górach przystąpił do protestantów. Tam oskarżył klasztor w Rudach o przestępstwa podatkowe. Zakonnicy mieli, mimo zakazu obowiązującego od 1 czerwca 1754 roku, przywozić austriackie i węgierskie wina oraz nieopodatkowany tytoń. Cystersi sprowadzali wino dla swoich potrzeb, jak i na handel. Na przykład w roku 1721 dochód klasztoru ze sprzedaży wina wynosił 349 florenów i 13 groszy, w latach wcześniejszych oscylował wokół kwoty 800 florenów. Sprowadzano je m. in. z takich miejscowości jak Tokaj, Rebersdorf, Grossherolein, Erlau, Leutschkau czy Wilfersdorf.
Rzucone oskarżenie spowodowało powołanie komisji, która miała zbadać zarzuty. Klasztorowi groziła poważna kara finansowa. W przypadku potwierdzenia obwinienia byłaby to kwota 173 000 talarów, suma niebagatelna w owym czasie. Komisja zarzuty oddaliła, a klasztor utracił jedynie kilkaset talarów, które musiał wydatkować z powodu działalności komisji. W tym miejscu gubimy z oczu losy przestępcy z Głubczyc.
W lochu
Kolejna wzmianka przywołana przez sędziwego zakonnika ojca Misurę poświęcona jest momentowi, gdy ojciec Augustyn znalazł się ponownie w lochu. Tym razem także nie dawał za wygraną i po trzynastu latach spędzonych za kratami zwrócił się do króla utrzymując, że cierpi niewinnie. Władca przekazał zbadanie sprawy wikariuszowi apostolskiemu Antonowi Ferdynandowi von Rothkirchowi. Ten karę więzienia utrzymał w mocy. Prawdopodobnie wyrok za owe występki brzmiał: dożywocie, a miejscem odbywania kary były Rudy. Skazany odzyskał jednak wolność po sekularyzacji zakonów w roku 1810 i według najstarszych mieszkańców, na zwonowickiej Winnej Górze był widywany starzec z długą brodą, który z trudem przyzwyczajał się do światła i świeżego powietrza.
Powyższe wydarzenia i relację ojca Stanisława Misury przywołuje August Potthast, autor historii klasztoru cystersów w Rudach. Pracę napisał na prośbę księcia raciborskiego Wiktora I Maurycego z okazji 600-lecia fundacji klasztoru cystersów. Wydano ją w Głubczycach w roku 1858. Książkę dr Potthasta, przetłumaczoną przez Jarosława Dziemidowicza, można jeszcze kupić w niektórych księgarniach, a po jej lekturze zwiedzając rudzkie opactwo mamy przywilej ujrzeć to miejsce z perspektywy historii rudzkich cystersów opisanej na kartach „Historii dawnego klasztoru cystersów w Rudach na Górnym Śląsku”.
Beno Benczew