Smród nie da nam żyć
Producent drobiu, którego działalność od lat uprzykrza życie mieszkańcom Brzeźnicy nie przejmuje się protestami mieszkańców wsi i stawia kolejny kurnik.
Potężna hala stanie zaraz obok ludzkich siedzib. Władze gminy bezradnie rozkładają ręce.
Ile brojlerów na metrze?
Mieszkańcy ulicy Górnej w Brzeźnicy niechętnie otwierają okna. Kiedy już to zrobią, do domów wdziera się fetor z kurzej hodowli oddalonej o 100 metrów od ich budynków. Biznesmen zarabiający na tuczu kurcząt planuje kilkukrotnie zwiększyć produkcję i wybudować wielką halę na brzegu działki. Tuż przy domach mieszkańców wsi. – 10 sierpnia zostało wydane pozwolenie na budowę budynku inwentarskiego i silosów paszowych w miejscowości Brzeźnica. Powierzchnia zabudowy to 2596 metrów kwadratowych o kubaturze 13 tysięcy metrów sześciennych – mówi Karolina Kunicka ze Starostwa Powiatowego w Raciborzu. Przepisy szczegółowo określają wagę zwierząt, która może być hodowana na metrze kwadratowym. W hali tej wielkości można prowadzić chów blisko 50 tysięcy kurcząt.
Odchody pod oknami
– Najbardziej niepokoi nas odległość tego obiektu od naszych domów – mówi Helena Mrozek, której dom znajduje się najbliżej planowanej budowy. – Już obecna skala produkcji daje nam się we znaki. Nie wyobrażam sobie co będzie gdy zostanie ona zwiększona. Cały ten cuchnący kompost jest składowany pomiędzy naszymi domami a kurnikami. Wcześniej przed tymi zapachami częściowo chroniły nas drzewa. Te jednak wycięto. Boimy się również hałasu z takiego obiektu. Przecież tam muszą pracować nawiewy, wentylacja a to wszystko pod naszymi oknami – mówi Mrozek. – Kiedy jest niż, okna nie można otworzyć. Jestem po wylewie i takie ilości amoniaku i innych substancji zdrowiu nie służą. Szczególnie, że właściciel kurzej fermy od strony naszych domów bez jakiejkolwiek kontroli usypuje kilkumetrowe pryzmy z odchodami i ściółką. Nie jest to zabezpieczone w żaden sposób — dodaje inny mieszkaniec, Marian Sosiński.
Kury w miejsce cieląt
Kurza ferma mieści się na terenie byłych PGR-ów. Budynki, w których przed laty hodowano cielęta przerobiono na kurniki. Od Agencji Nieruchomości Rolnych wydzierżawił je raciborski biznesmen Jan F. — Kiedyś na terenie naszej wsi ta osoba próbowała również wybudować wielkie kurniki. Wówczas jednak mieszkańcy nie zgodzili sie na wybudowanie czegoś takiego. Ludzie bali się uciążliwości z tak dużej hodowli. To było lata temu. Może z dziesięć — wspomina Marek Górkiewicz, sołtys Grzegorzowic. 27 października do Referatu Inwestycji, Rolnictwa i Infrastruktury Urzędu Gminy Rudnik wpłynęło pismo mieszkańców Brzeźnicy. Pod pismem podpisało się 149 osób. – Podpisałoby się i więcej osób, ale jest wiele gospodarstw, które korzystają z nawozu z kurników. Więc podpisać się nie chciały pod protestem – mówi Helena Mrozek.
Przepisy pozwalają
W piśmie ponad setka osób domaga się od władz gminy wyjaśnień jak to możliwe, że już na wiosnę pod ich oknami stanie gigantyczna hodowla. – Rozumiem tych mieszkańców, ale jako gmina niewiele możemy zrobić – przyznaje wójt Alojzy Pieruszka. – Budowę takiego obiektu dopuszcza obowiązujący plan zagospodarowania przestrzennego. Nie wprowadzono żadnych ograniczeń, bo nie spodziewaliśmy się, że ktoś może w takim miejscu stawiać taką halę. W nowym planie na pewno wprowadzimy odpowiednie strefy aby chronić mieszkańców. Pracę nad nim potrwają pewnie do 2013 roku a hala będzie już do tego czasu stała – dodaje.
W szkole też się boją
Wielkiej kurzej hodowli obawiają sie również w miejscowym zespole szkolno-przedszkolnym. — Szkoła jest oddalona kilkaset metrów od obecnych kurników i zapachy dochodzące z obecnej hodowli nie stanowią jeszcze dla nas problemu. Kiedy jednak zostanie postawiony większy obiekt sasiedztwo z czymś takim na pewno będzie uciążliwe — mówi Ewa Ryś, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Brzeźnicy. Co na to sam Jan F.? – Nie zamierzam komentować tej sprawy. Mam wszystkie niezbędne dokumenty i działam zgodnie z obowiązującym prawem. Proszę przyjrzeć się jak takie kurniki funkcjonują w innych miejscowościach. Tam też są domy i ludzie jakoś żyją – ucina. Mieszkańcy mają żal do urzędników, że w momencie wydawania pozwolenia nikt ich nie spytał o zdanie. – Ten kurnik wpłynie na jakość naszego życia i zdrowia – mówią chórem. W urzędzie odpowiadają, że informowali o inwestycji na urzędowych tablicach a w momencie kiedy plan był wyłożony do wglądu, żaden z mieszkańców nie wniósł do niego uwag.
Adrian Czarnota