Kulig – będzie co wspominać
Zarząd Koła Emerytów i Rencistów w Raciborzu Markowicach: Elfryda Czogała – przewodnicząca, Gertruda Rzotki – zastępca przewodniczącej, Elżbieta Kłosek – skarbnik, Maria Kampka – sekretarz, członkinie zarządu – Jadwiga Kalyciok, Brygida Lakomy, Iwona Skarbek, Krystyna Wranik.
W poniedziałek, 11 lutego, godz. 10.00 na ul. Klasztornej grupa 36 osób z koła Racibórz – Centrum Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów czeka na autobus, który ma ją zawieść do Wisły na kulig. Pogoda jest piękna, zimowa, pada drobny śnieg, jest lekki mróz. Już na wstępie dopisują humory. Nadjeżdża autobus wsiadamy i w drogę. Jest wesoło, ludzie sypią dowcipami, śpiewają. Droga mija szybko, dojeżdżamy do perły Beskidu Śląskiego. Najpierw spacer po parku zdrojowym, bajecznie ośnieżonym, potem uliczkami Wisły do Domu Zdrojowego, gdzie stoi czekoladowy posąg chluby tego miasta Adama Małysza, niestety w szklanej gablocie. Jeszcze tylko gorąca kawa w słynnej Cukierni „U Janeczki” i jedziemy do Wisły Malinki pod skocznię im. Adama Małysza. Wyjeżdżamy wyciągiem krzesełkowym na górę skoczni, a następnie wychodzimy na wieżę widokową, skąd roztacza się wspaniały widok na Beskid Ślaski. Potem powrót do Wisły Czarnego na główną atrakcję naszego wyjazdu, czyli na kulig. W miejscu, gdzie bierze swój początek królowa polskich rzek, przesiadamy się do sań i malowniczym traktem leśnym wzdłuż górskiego potoku suniemy do stylowego górskiego szałasu (koliba). W tym drewnianym budynku pośrodku znajduje się miejsce na ognisko, a wkoło rozstawione są duże drewniane stoły i ławy. Serwują nam kwaśnicę, pieczemy kiełbaski, jemy chleb ze smalcem i ogórkiem, a wszystko to okraszone góralską muzyką, tańcami urozmaicone opowieściami górala – gawędziarza przez 2,5 godziny. Z pochodniami zajeżdżamy do autobusu, którym wracamy do Raciborza. Była to udana impreza, będzie więc co wspominać.
Janusz Loch