Fundujemy radnym wakacje
Podatnik zapłaci latem prawie 66 tys. zł za to, że radni powiatowi nie spotkają się na sesji, podstawowej formie pracy samorządu, ani w lipcu, ani w sierpniu. Pieniądze za nic – tak dobrze tylko w samorządzie.
O ile w ciągu roku – nazwijmy go „szkolnym”, bo trwa od września do czerwca – radnym pracującym w rytmie dyżur – komisja – sesja wypłaca się dietę, to budzi zdziwienie utrzymanie tej samej stawki w miesiącach, gdy powodów do wypłaty nie ma. Ani w lipcu ani w sierpniu sesji nie będzie, tymczasem portfele samorządowców zostaną zasilone pokaźnym zastrzykiem gotówki.
Po 4 tys. zł dostaną radni powiatowi za dwa wakacyjne miesiące, w których nie ma sesji. Sowitą dietę pobierze 3 członków prezydium oraz 6 szefów komisji. Reszta członków 23-osobowej rady powiatu zadowoli się wypłatą o połowę niższą, w wysokości 2 tys. zł. Za co? Bo wydaje się, że tylko za to, że są radnymi. Co takiego robią radni powiatowi w wakacje, że podatnicy muszą im zapłacić latem 66 tys. zł?
Już na sesji, ostatniej przed letnią kanikułą, przewodniczący Adam Wajda podkreślał, że dwumiesięczna nieobecność radnych wcale nie oznacza, że nie będą oni pracować. – Czeka nas wiele spotkań z wyborcami – mówił. Jak chętnie zaznaczają członkowie powiatowego samorządu, najlepsi z nich nie czekają z załatwianiem spraw do sesji tylko robią to na bieżąco. Z kolei ci, którzy są aktywni na posiedzeniach są wykpiwani przez starostę Adama Hajduka, że składają interpelacje w sprawach spoza gestii Powiatu.
Powiatowi nie można odmówić dobrego gospodarowania bo jego szkoły są niczym perły, stan dróg w ostatnich latach uległ znacznej poprawie, a szpital nie jest w najgorszej kondycji. Tylko czy to zasługa rady powiatu?
Za każdą z wymienionych działek samorządu odpowiadają najęci menedżerowie – dobrze wynagradzani dyrektorzy. Radni są od akceptacji poczynań zarządu, który z kolei przyjmuje propozycje wypracowane przez korpus urzędniczy.
O ile w ciągu roku – nazwijmy go „szkolnym” bo trwa od września do czerwca – radnym pracującym w rytmie dyżur – komisja – sesja wypłaca się dietę, to budzi zdziwienie utrzymanie tej samej stawki w miesiącach, w których powodów wypłaty nie ma. Ani w lipcu ani w sierpniu sesji nie będzie, tymczasem portfele samorządowców zostaną zasilone pokaźnym zastrzykiem gotówki.
Po 4 tys. zł dostaną radni powiatowi za dwa wakacyjne miesiące, w których nie ma sesji. Sowitą dietę pobierze 3 członków prezydium – przewodnicy z zastępcami oraz 6 szefów komisji. Reszta członków 23-osobowej rady powiatu zadowoli się wypłatą o połowę niższą, w wysokości 2 tys. zł. Za co? Bo wydaje się, że tylko za to, że są radnymi. Co takiego robią radni powiatowi w wakacje, że podatnicy muszą im zapłacić latem 66 tys. zł?
Zapracowani więc opłacani
Od przewodniczącego Adama Wajdy wiemy z ostatniej sesji, że w wakacje spotyka się z wyborcami. Pracuje więc niczym adwokat pobierający honorarium od porady lub lekarz w prywatnym gabinecie od wizyty, a przecież o funkcji radnego mówi się, że ma charakter społeczny. Z szefów komisji nie próżnuje Łukasz Kocur, który w ramach komisji rewizyjnej odbywa szereg posiedzeń ponad miesięczną normę. Leonard Malcharczyk zapowiada kolejnego gościa specjalnego komisji rozwoju, tym razem ma to być burmistrz Nowej Soli, który opowie jak można zarabiać na Odrze. Adrian Plura, odpowiedzialny za sprawy oświaty, zanalizuje w sierpniu efekty naboru w szkołach samorządowych. Na brak obowiązków nie może narzekać Ryszard Winiarski, rolniczy ekspert w samorządzie powiatu. Jego komisja pilotuje temat natężenia ruchu ul. Kozielską, gdzie mieszkańcy narzekają na tiry. Od czytelników wiemy, że nawet szeregowi rajcy miewają w wakacje obowiązki. Np. Teresa Frencel bez wahania pomogła mężczyźnie starającemu się o przywrócenie statusu osoby bezrobotnej. Przykładów można mnożyć, ale czy ta aktywność wymaga wypłat od 2 do 4 tys. zł?
Co ciekawe, jakikolwiek uszczerbek na diecie dotyka radnego tylko wtedy gdy opuszcza posiedzenie komisji lub sesję. Jego praca poza tymi obecnościami nie jest więc mierzalna. W wakacje dochodzi do absurdu bo, mimo absencji, w starostwie diety są wypłacane w 100%. Czy jeszcze w tej kadencji znajdzie się ktokolwiek by zaproponować zmiany w opłacaniu radnych? Czasu na decyzję jest coraz mniej, bo wybory już za rok.
Broni swoich
Starosta raciborski cierpko odniósł się do opublikowanych niedawno uwag na temat wydłużonych wakacji rady. Powiedział nam, że krzywdzimy radnych, którzy, jego zdaniem, są lepsi od tych w samorządzie miejskim. – Czy którykolwiek z radnych miejskich przygotowuje się do posiedzeń tak jak szefowie powiatowych komisji? – pytał. Trzeba przyznać, że ma rację, bo posiedzenia komisji rady miasta odbywają się w formie przesłuchań prezydenta na tematy bieżące, proponowane przez urząd. Tymczasem powiatowe komisje mają tematy niczym wykłady dla studentów, a także wyjazdy poglądowe i gości nawet z zagranicy. Tam na pytania o bieżącą tematykę poświęca się parę minut. Niestety, proporcje te znaczą, że powiatowi rajcy mają niewielki wpływ na rzeczywistość i zamiast praktyką zajmują się teorią.
Mariusz Weidner
Tańsza wersja
Miasto też nie jest bez grzechu, ale tu dietę pobiera mniej rajców. Są to szef rady, jego zastępcy i czterej przewodniczący komisji. „Zgarniają” od 1590 zł do 1790 zł. Razem przez wakacje podatnik musi wydać na tę grupę 13 tys. zł. W porówananiu do Powiatu śmiesznie mało, choć zakres obowiązków i możliwości sprawcze nieporównywalnie większe po stronie samorządu z Batorego.