Moim zdaniem
Bogdan Marcinkiewicz, Posłeł do Parlamentu Europejskiego
Emeryt z kopalni strzela w stopę
W polskim górnictwie węgla kamiennego pracuje około 4 tys. osób z prawem do emerytury. W najbliższym czasie nie odejdą na zasłużony spoczynek. Trwa dyskusja na temat ograniczenia górniczych przywilejów. To największa burza w sferze reform systemu emerytalnego. Emerytury górnicze są stosunkowo wysokie, a 25 lat pracy nie wydaje się wiecznością. Większość Polaków wyobraża sobie, że 45- czy 50-letni człowiek na emeryturze ma przed sobą przynajmniej dwie dekady spokojnego życia. To powoduje zrozumiałe emocje, bo ile pożyje statystyczny emeryt, gdy uzyska to prawo w wieku lat 67? Najmocniejszym argumentem górników jest rzecz jasna fatalny stan zdrowia osoby pracującej pod ziemią. Niestety, zachowanie osób, które posiadają już prawa emerytalne, a nadal pracują, jest przysłowiowym „strzałem w stopę” i to wymierzonym w młodszych kolegów. Nie trafia do mnie argumentacja, że to tylko do końca roku albo do końca kredytu.
Szanowny kolego! Skoro otrzymałeś prawa emerytalne, o które tak ciężko walczyli górnicy w ostatnich latach, to odejdź i daj pracować innym. Niestety, po uzyskaniu prawa do emerytury w górników wstępują zupełnie nowe siły i wielu chce dalej pracować. Oczywiście można spierać się, komu rzeczywiście należy się emerytura? Ilu w tym gronie jest zatrudnionych w ścianach i przodkach? Ilu z nich już nie wróci do pracy pod ziemią, a ilu nie dożyje 60-tki. Można zarzucić się argumentami za i przeciw. Nie ma to jednak większego znaczenia w sytuacji, gdy pod bramami kopalń stoi klika tysięcy młodych ludzi, którzy zachęceni przez spółki węglowe podjęli naukę w nowo otwartych szkołach górniczych. Teraz osoby te nie mogą podjąć pracy, ponieważ polityka firm zakłada przyjęcia nowych pracowników jedynie w przypadku redukcji zatrudnienia z powodu przejścia innych na emeryturę. To z kolei pogłębia inną patologię, czyli brak doświadczonych górników pod ziemią.