Wójt ujawnia historię dzierżawy basenu w Szymocicach
Nędza. 18 czerwca podczas sesji rady gminy Nędza, radny Julian Skwierczyński złożył interpelację, w której pytał wójt Annę Iskałę kto i dlaczego doprowadził do tego, że teren basenu przed Szymocicami przestał być własnością gminy i został zwrócony do Skarbu Państwa. Radny przy okazji wyliczył, że gmina miałaby stracić z tego tytułu 4 mln zł. Pytanie radnego sugerowało, że za utratę wymienionego terenu odpowiada Anna Iskała.
Odpowiedź na te wątpliwości usłyszeliśmy 5 sierpnia, na powakacyjnej sesji. Wójt zaznaczyła na początku, że nie chciała do całej sprawy wracać i o jej szczegółach mówić publicznie. Została poniekąd wywołana do tablicy i przedstawiła wyjaśnienia, że to nie ona naruszyła prawo.
Jak to się zaczęło
W 2002 r. Jastrzębska Spółka Węglowa przekazała swoją działkę nr 340 (to ta, na której jest basen) do Skarbu Państwa. W marcu 2003 r. działka ta została użyczona gminie przez starostwo, administrujące mieniem Skarbu Państwa. Trzy miesiące po tym gmina Nędza wydzierżawiła od Lasów Państwowych sąsiedni teren, na którym stoją domki kempingowe. Za to użyczenie gmina płaciła rocznie prawie 2 tys. zł.
Jeszcze w tym samym roku obie działki zostały przez gminę Nędza wydzierżawione prywatnemu inwestorowi. Za to do kasy gminy wpływało rocznie 900 zł plus podatek. Umowę podpisano na trzy lata.
Komunalizacja i aneks
W lutym 2005 r. ówczesny wójt gminy Nędza, Franciszek Marcol wystąpił do wojewody o komunalizację działki 340. Prośbę przejęcia terenu w zasób gminy uzasadnił tak: powyższa nieruchomość wykorzystywana jest na działalność w zakresie kultury fizycznej i rekreacji mieszkańców gminy Nędza. Jest ona również niezbędna do realizacji zadań własnych gminy w zakresie krzewienia kultury fizycznej wśród dzieci, młodzieży i lokalnej społeczności. W przyszłości ośrodek może być miejscem organizacji gminnych dożynek, festynów i innych masowych imprez. Mając powyższe na względzie powyższa nieruchomość jest niezbędna gminie do wykonywania zadań własnych. – W rzeczywistości wójt zataił, że przedmiotowa nieruchomość została odpłatnie wydzierżawiona osobom prywatnym – dodała wójt Iskała.
Po kilku miesiącach wojewoda podjął decyzję o przekazaniu działki na rzecz gminy Nędza. Swoją decyzję uzasadnił, że działka jest wykorzystywana przez gminę na działalność w zakresie kultury fizycznej i rekreacji mieszkańców gminy. W przyszłości gmina ma zamiar stworzyć tam zaplecze do realizowania imprez masowych oraz miejsce spotkań dla organizacji gminnych. Wojewoda uzupełnił, że gminie może być przekazane mienie państwowe jeśli jest ono wykorzystywane do realizacji zadań własnych gminy.
Około miesiąca po decyzji wojewody, ówczesny wójt postanowił przedłużyć umowę dzierżawy z osobą prywatną. Aneks do umowy wydłużył dzierżawę do 6 lat. Jednak w praktyce umowa kończyła się w grudniu 2010 r.
Rok 2007 i zmiana władzy
Kiedy fotel wójta objęła w 2007 r. wójt Anna Iskała chciała aby dzierżawioną działkę nr 340 w drodze przetargu sprzedać. Dwukrotnie zwracała się w tej sprawie do wojewody, który zgodnie z prawem, musi w takich przypadkach dać na taką transakcję zgodę. Co wcześniej gmina dostała od Skarbu Państwa tego sama nie może się pozbyć lub sprzedać. Skarb Państwa sam mógłby to zrobić.
Wojewoda odpowiedział, że skoro wójt utrzymywał, że nieruchomość jest gminie niezbędna, a teraz chce ją sprzedać to w tej sytuacji należy rozważyć możliwość zwrotu nieruchomości Skarbowi Państwa. Od tego momentu wojewoda zarządził kontrolę wszystkich umów jakie gmina podpisywała w związku z działką 340.
Procedury kontrolne trwały przez cały 2011 r. W międzyczasie skończyła się umowa dzierżawy z inwestorem, który w ciągu kilku lat poważnie zainwestował w cały obiekt i nadal prowadził swoją działalność i nie był zainteresowany przedłużeniem umowy dzierżawy, tylko kupnem działki.
Interwencja ministerstwa
W okresie kiedy gminę i inwestora nie łączyła umowa dzierżawy, w tak zwanym bezumownym korzystaniu z nieruchomości, urząd ustalił nową opłatę. Z wyliczeń wyszło, że inwestor ma zapłacić około 8,5 tys zł rocznie.
W styczniu 2012 r. wojewoda zwrócił się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o stwierdzenie nieważności decyzji przekazania gminie działki nr 340. Wniosek uzasadniono tym, że w 2005 r. wojewoda został wprowadzony w błąd przez wnioskodawcę (wójta), który zataił, że nieruchomość od 2003 r. była odpłatnie wydzierżawiona podmiotom, które prowadziły tam działalność. Wynika z tego, że w momencie podjęcia decyzji o komunalizacji, to nie gmina Nędza realizowała tam zadania związane z krzewieniem kultury. Okoliczności te wyszły na jaw dopiero po pięciu latach od przekazania gminie terenu.
Na tej podstawie minister stwierdził nieważność decyzji wojewody i tym samym rozpoczął się proces przekazywania działki do Skarbu Państwa. Gmina podpisała ze starostwem protokół wydawania nieruchomości, przez co zdała teren i nie ma już nad nim żadnej władzy. Nieoficjalnie wiadomo, że w starostwie sprawa umowy z inwestorem nie jest uporządkowana do dnia dzisiejszego.
Inne okoliczności
Wójt Iskała dodała, że w archiwum urzędu nie ma dokumentów pozwalających dzierżawcy na inwestycje. Takie pozwolenie ma być, zgodnie z literą prawa, niezbędne. Inwestor posiada jednak dokument z podpisem ówczesnego wójta, zgodnie z którym na działce może rozwijać swój biznes. Prawdopodobnie przez to wartość całej działki mocno wzrośnie. Jak to zostanie rozwiązane, w dużej mierze zależeć będzie od starosty, który ponownie stał się administratorem działki 340 należącej do Skarbu Państwa.
Anna Iskała przyznała, że nie zauważyła, że coś jest nie w porządku z datami i dopiero wojewoda zwrócił uwagę, że został przez wójta Marcola wprowadzony w błąd.
Zdaniem wójt, gdyby nawet gminie udało się sprzedać działkę, to uzyskany dochód musiałaby przekazać do Skarbu Państwa. Zgodnie z orzecznictwem Sądu Administracyjnego, mienie ogólnonarodowe przekazane gminie na zasadzie komunalizacji nie może być przez gminę sprzedane.
Zgodnie z zapewnieniami wójt, kiedy tylko wyszło na jaw, że gmina dopłaca do całej sprawy, zrezygnowano z dalszej dzierżawy sąsiedniej działki od Nadleśnictwa.
Marcin Wojnarowski
Przy założeniu, że cena 1 metra kw. opisanej nieruchomości wynosi 30 zł, to całość byłaby warta ponad 1,1 mln zł. Do tego należałoby dodać wartość budynków i budowli, które istniały w dniu nabycia. To dałoby około 200 tys. zł więcej. Nie wiadomo jak wysoko wyceniłby swój wkład na działce sam inwestor.