Radny Borowik fotografuje śmietniki
Za kontrolę rewolucji śmieciowej zabrał się członek koalicji rządzącej miastem. Dysponuje dokumentacją zdjęciową z osiedla na Chełmońskiego, gdzie nowego prawa nadużywają handlowcy z małych sklepów.
Według Stanisława Borowika, rajcy z Racibórz 2000, na tzw. żurawika – pojazd opróżniający dzwony z odpadami segregowanymi – czeka się w niektórych miejscach miasta od 2 tygodni nawet do miesiąca, choć przed 1 lipca, gdy obowiązywał poprzedni regulamin utrzymania czystości, specjalna śmieciarka przyjeżdżała raz w tygodniu. Wskazuje też inny problem – dzwony zapełniają sklepikarze, choć nie powinni, bo obejmuje ich inny system wywozu odpadów. – Przez to śmieci zalegają po prawej, po lewej, z przodu i z tyłu – opowiadał radny prezydentowi na posiedzeniu komisji budżetu.
Zastępca prezydenta Wojciech Krzyżek ripostował w trakcie obrad komisji budżetu: to niemożliwe, śmieciarki mają GPS i monitorujemy ich pracę, łatwo sprawdzimy. Wspólnie z szefem zapewniali Borowika, że teraz „żurawiki” będą jeździły częściej. – Obserwuję, że próbuje się robić z Raciborza drugi Neapol, zaśmiecone miasto. Do Neapolu nam daleko, a robienie porażki z działania nowego systemu też jest na siłę – podkreślał prezydent Lenk.
Borowik opowiadał jeszcze o swoim monitoringu śmietnika, który obserwuje z balkonu i widzi w dzwonach upchane na siłę kartony po alkoholu i z kwiaciarni. Prezydent Lenk zaapelował o trzymanie dyscypliny w wyrzucaniu śmieci i postępowanie zgodnie z poradnikiem jaki Miasto podarowało każdemu raciborzaninowi (chodzi m.in. o zgniatanie plastikowych butelek przed wrzuceniem do dzwonu).
maw