Wymazać słowo „wojna”
List do redakcji
Pewnie nie tylko w Europie, jak kończy się lato, ludzie wspominają dzień 1 września 1939 r. Dla pamięci i ku przestrodze. Dla lepszego wychowania młodych pokoleń.
Za kilkanaście miesięcy przypadnie już setna rocznica wybuchu I wojny światowej (28 lipca 2014 r.). Historycy, publicyści, politycy i nauczyciele przez dłuższy czas przypominać będą cierpienia ludzi, materialne i polityczne skutki wojny oraz liczby śmiertelnych ofiar, które przyniosła.
Bo wypada, a nawet trzeba, uczcić pamięć wszystkich ofiar oraz wyciągnąć wnioski, także i z tej bolesnej lekcji historii. To jest zadanie nie tylko dla polityków. Dla nas wszystkich. Wiele uczą nas w tym temacie współcześni Niemcy. Zarówno rząd jak i historycy oraz dziennikarze niemieccy na przestrzeni ostatniego półwiecza uczynili dużo dla pokojowego wychowania swoich rodaków oraz pokojowego współistnienia narodów i państw. Nie zapominają, kto rozpętał wcześniejsze i te dwie światowe wojny. Na poziomie miast niemieckich i polskich bardzo dobrze układa się współpraca lokalnych społeczników i historyków z Leverkusen oraz Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej. Ostatnio niemieccy partnerzy zaproponowali rozważenie możliwości wspólnych działań w obchodach 100. rocznicy wielkiej wojny z lat 1914 – 1918.
Obydwu Partnerom nie chodzi wyłącznie o teren miast czy powiatów. I nie tylko o działania pojedynczych obywateli. Wydaje mi się, że dotrzeć do nieodkrytych jeszcze pamiątek czy dokumentów z wspomnianego okresu, byłoby możliwym tylko przy zaangażowaniu się przedstawicieli wszystkich generacji. Wiele pożytecznego w tym zadaniu mogliby zrobić uczniowie naszych szkół ponadgimnazjalnych. Bardzo dobrym przykładem jest tutaj praca uczniów Technikum Mechanicznego w Raciborzu pod kierunkiem nauczyciela historii dra Piotra Sputa (z lat 2006 – 2007) zakończona wartościową publikacją pt. „Koniec wojny (1945) w Raciborzu i na Raciborszczyźnie”. Zachęćmy dra P. Sputa oraz młodzież do kolejnych pożytecznych działań!
Oczywiście, tak planowany obecny wysiłek, jak i ewentualny finał pracy, jest w tym przypadku znacznie trudniejszy, bo nie ma już żywych świadków zdarzeń z lat 1914 – 18. Ale jeśliby udzielili młodym pomocy mieszkańcy naszego (oraz sąsiednich powiatów), to wspólne dzieło społeczników z Leverkusen i znad Górnej Odry mogłoby się znacznie przyczynić nie tylko do uczczenia pamięci ofiar pierwszej światowej wojny ale i do postępu na rzecz wyeliminowania terminu „wojna” z współczesnego języka narodów. Także pozaeuropejskich, przynajmniej na terytorium kultury i cywilizacji chrześcijańskiej. Na dziś i na przyszłość! Wystarczy przypominać, że ani agresorzy z 1914 r., ani ci z 1939 r. nie osiągnęli nic ze swoich zamierzeń, poza cierpieniem narodów, niewyobrażalnymi zniszczeniami i stratami materialnymi oraz wielomilionowymi ofiarami w ludziach. (w I wojnie uśmiercono 10 mln a w II – 50 milionów ludzi).
Jednak najtrudniejsze do naprawienia są szkody, jakie czyni każda wojna w ludzkiej psychice, w charakterach, poglądach, postawach ludzi (szowinizm, mściwość, chęć dyktatorskiej władzy nad ludźmi, sadyzm itp.). Te szkody trwają nawet przez kilka pokoleń. Widać to jeszcze do dzisiaj w Europie, m.in. w Polsce, także i w naszym powiecie, kiedy się słucha opinii niektórych osób, nawet urodzonych kilkadziesiąt lat po II wojnie światowej. Wielu z nas stawia i dziś uzasadnione pytania, np.: Czy żołnierze rosyjscy w 1945 r. tutaj na Śląsku musieli niszczyć pomniki zbudowane przez lokalne społeczności ofiarom I wojny? Dlaczego burzyli je także niektórzy polscy urzędnicy w latach 1945 – 70…? Czy ci drudzy nie mogli wykazać się wyższą wiedzą i kulturą od hitlerowców niszczących historyczne pomniki w Polsce w 1939 r. i potem przez prawie 6 lat okupacji (np. Mickiewicza, Kopernika i wielu innych artystów i uczonych)? Łatwo dziś stawiać takie pytania, ale ważniejsze są odpowiedzi. One zmuszają do wniosków i działań wszystkich ludzi dobrej woli.
Wydaje mi się, że w dziedzinie wychowania dla pokoju Europa uzyskała już znaczne pozytywne wyniki. Najważniejszy to utrzymanie pokoju na tym kontynencie przez ostatnie 68 lat. Konsekwentne ściganie i karanie przestępców wojennych z terenu byłej Jugosławii jest także dowodem dążenia do pokojowego rozwiązywania konfliktów międzynarodowych.
Mimo upływu prawie stu lat, wiele miejsc pochówku żołnierzy poległych w latach 1914 – 18 jest nadal konserwowanych i pielęgnowanych. A tylko we wschodniej Polsce (od Krakowa do granicy z Ukrainą) jest około 400 cmentarzy wojennych zbudowanych przez b. Cesarstwo Austro-Węgierskie.Na tych terenach trwały także ciężkie walki. Nadal rodziny poległych z całej Europy odwiedzają groby żołnierskie, paląc znicze pamięci, składając kwiaty a nawet wieńce. Kilkanaście lat temu na Cmentarzu Wojennym nr 290 w okolicach Tarnowa przeczytałem wyryty na kamiennym obelisku tekst w języku niemieckim. Cytuję fragment w przekładzie:
„(..) Musicie
powstrzymać łzy.
Żadne życie
nie jest wieczne,
Prócz życia tego,
kto poległ z honorem
Za Cesarza i Ojczyznę”.
Na tym cmentarzu pogrzebano zwłoki 109 żołnierzy z armii austro-węgierskiej oraz 52 z armii rosyjskiej. W jednej i drugiej, także w trzeciej, czyli w niemieckiej armii walczyli i ginęli Polacy. Każdy się bił dla innego cesarza. I to nie z własnej woli. Ironia losu… Dzisiaj, chyba w żadnej armii w Europie, żołnierze nie służą cesarzowi (prezydentowi, królowi itp.) a tylko narodowi i Ojczyźnie. Więc jednak widać jakieś humanistyczne zmiany.
A na koniec moich rozważań chciałbym zaznaczyć, że na Cmentarzu Parafialnym w Kuźni Raciborskiej jest zachowany grób trzech jeńców (w niewoli niemieckiej) zmarłych w 1918 r. w wyniku odniesionych na wojnie ran. Członkowie miejscowego koła Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej odrestaurowali tę zbiorową żołnierską mogiłę. Podobnych grobów jest jeszcze wiele w naszym powiecie. Spisanie wszystkich żołnierskich mogił, pomników ofiar i innych zachowanych pamiątek może być znaczącym wkładem do utrwalenia pamięci ofiar wojen. Co można jeszcze uchronić, jakie wiadomości utrwalić, to już zdecydują historycy. Mam nadzieję, że w wielu rodzinach mogły jeszcze pozostać po przodkach, np. listy z frontów wojny, fotografie żołnierzy (nieważna armia ani narodowość), odznaczenia, artykuły prasowe itp.Ważne są też losy niektórych pomników z tamtych lat, zbudowanych na naszej części Śląska. Sądzę (i mam nadzieję – nie jestem odosobniony w poglądach), że kiedyś narody wyeliminują ze swoich języków słowo „wojna”, oznaczające metodę zdobywania praw człowieka jako jednostki społecznej albo poprawiania poziomu życia narodów. Ale pod warunkiem, że się zaangażujemy w te starania – wszyscy. A starać się – to działać.
Jan Kluska