Sąsiedzi kurnika nie chcą więcej smrodu
Mieszkańcy Brzeźnicy skarżą się na fetor z kurzej fermy w ich wiosce i chcą zablokować rozbudowę gospodarstwa.
Rudnik, Brzeźnica. W czerwcu samorządowcy gminy Rudnik zdecydowali o przystąpieniu do zmian w planach zagospodarowania przestrzennego wiosek na swoim terenie. Na wniosek Jana Figury, właściciela kurników w Brzeźnicy, jego teren został wyłączony spod opracowania. Rolnik tłumaczył swoją prośbę tym, że zmiany w planie zablokowałyby rozwój jego gospodarstwa (chce rozbudować kurniki).
Podczas ostatniej sesji rady gminy, 30 października radni ponownie wrócili do planów zagospodarowania, tym razem zatwierdzając zmiany w nich wprowadzone przez urbanistów. Na sali obrad była obecna grupa mieszkańców Brzeźnicy oraz, po drugiej stronie sali, Jan Figura.
Zapis wyłączający kurniki z opracowania planu urbaniści wyjaśnili m.in. tym, że teren ten podlega konserwatorowi zabytków. W całej wiosce zmiany w planie są zaś potrzebne aby inni mieszkańcy mogli zrealizować swoje zamierzenia (np. odrolnić działkę). Stąd wyłączenie kurników z całego planu oceniono za zasadne, przy czym zaznaczono, że w każdej chwili, dla tego obszaru, można takowy plan wykonać.
Zablokować rozbudowę
Grupa mieszkańców przekonywała radnych do nie przyjmowania w ogóle planu dla Brzeźnicy. Obawiali się, że przyjmując plan dla reszty wioski, to właściciel kurników będzie mógł rozpocząć rozbudowę. Skarżyli się na nieprzyjemny zapach z fermy, który zawiewa im w okna wiatr. Przekonywali, że rozbudowa kurników jeszcze bardziej obniży poziom ich życia. Bali się też chorób, które mogą być przenoszone powietrzem z gospodarstwa. – Wolimy zablokować rozwój całej wioski żeby tylko kurniki nie zostały powiększone – brzmiało ich stanowisko.
Spóźnili się z uwagami
Okazało się, że nawet gdyby radni nie przyjęli zmian w planie dla reszty wioski, to niczego by to nie zmieniło. Aby zablokować rozbudowę kurników potrzeba zmian w dokumencie nadrzędnym, jakim jest studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego wioski. Studium powstało zaś przed rokiem i wtedy był czas na zgłaszanie do niego uwag. Mieszkańcy Brzeźnicy zarzekali się, że o tym nikt ich wtedy nie poinformował. Urzędnicy i sołtys byli jednak innego zdania, gdyż ogłoszenia o tych pracach są wywieszane np. na tablicach informacyjnych w wioskach.
Aby uniemożliwić rozbudowę kurnika potrzeba więc powtórzyć procedury opracowania i przyjęcia studium, co trwa co najmniej rok. – Jakakolwiek nasza decyzja i tak nie zatrzyma ewentualnej rozbudowy kurników – wyjaśnił słuchaczom Kazimierz Lach, przewodniczący rady gminy.
Jan Figura dodał, że mieszka przy kurnikach i żałuje, że mieszkańcy odbierają go jakby chciał wszystkich potruć. – Spełniamy wszystkie wymagania i normy. W miejscu kurników zawsze było duże gospodarstwo i trudno żeby nie dobiegał z niego żaden zapach – bronił się.
Jak wy byście zagłosowali
Po długich dyskusjach i tłumaczeniach, trwających około dwie godziny, przewodniczący Lach zapytał obecnych jak oni zagłosowaliby gdyby byli radnymi? Okazało się, że większość zapytanych opowiedziała się za przyjęciem planu bez kurników (czyli tak jak od początku zamierzali radni).
Ważne, że samorządowcy wykazali się zrozumieniem dla skomplikowanej sytuacji sąsiadów fermy. Nikt nie podważał, że kurze zapachy to nie francuskie perfumy. Okazało się, że radni nawet gdyby chcieli, nie potrafią teraz nic zrobić. A czy zrobią w przyszłości? Na to nikt nie chciał odpowiedzieć. Ponowne opracowanie studium to spory wydatek dla gminy. Procedurę tę uruchamia się co kilka lat. W międzyczasie Jan Figura może spokojnie rozbudować swoje gospodarstwo. Żadne przepisy nie działają wstecz, więc gdy w tym czasie powstaną nowe kurniki, mieszkańcy Brzeźnicy będą musieli się do nich przyzwyczaić.
Marcin Wojnarowski