Niemieckie nazwy budzą demony
Pietrowice chcą wprowadzić dwujęzyczne tablice na terenie gminy. Polskie i niemieckie napisy mają już miejscowości w gminach Rudnik i Krzanowice. Nie wszystkim się to podoba, ale poza komentarzami na forach internetowych, nikt nie protestuje.
W sąsiednim powiecie gliwickim polsko-niemieckie tablice były jednak wielokrotnie niszczone. Dla ich zwolenników to symboliczny powrót do nazw historycznych, dla przeciwników niepotrzebne budzenie demonów i marnotrawienie publicznych pieniędzy. Zgodnie z polskim prawem dwujęzyczne nazwy miejscowości mogą być wprowadzone w gminach, w których 20% ludności jest narodowości niemieckiej. W Pietrowicach Wielkich zadeklarowało ją wg GUS co najmniej 1,4 tys. osób na 7,2 tys. mieszkańców.
Niemiecka nazwa nie zmieni granic państwowych
Po gminach Rudnik i Krzanowice, gmina Pietrowice Wielkie czyni starania o umieszczenie na swym terenie tablic z dwujęzycznymi nazwami miejscowości. W „tłusty czwartek” odbyło się w pietrowickim Centrum Społeczno-Kulturalnym spotkanie, z udziałem m.in. wójta Andrzeja Wawrzynka, radnego Rady Powiatu Raciborskiego i sekretarza gminy Adama Wajdy oraz przedstawicieli raciborskiego oddziału DFK wraz z kierującymi nim Agnieszką Neuwald-Piechą i Urszulą Lamlą.
Liczne grono zebranych, oprócz rozsmakowywania się w pączkach przygotowanych przez mniejszość niemiecką, mogło wysłuchać interesujących wystąpień dotyczących zasad i miejsc umieszczania tablic dwujęzycznych.
– W Polsce dwujęzyczne nazwy miejscowości istnieją w 51 gminach – przypomniał znawca historii Ziemi Raciborskiej, z pochodzenia pietrowiczanin Paweł Newerla, wyjaśniając że gmina Pietrowice Wielkie może również zastosować takie nazwy dwujęzyczne na swoim terenie. Gwarantuje to jej ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych. Nazwy umieszczane na tablicach nie mogą jednak nawiązywać do lat 1933 – 1945, kiedy nadawały je władze III Rzeszy Niemieckiej lub Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.
– To, że pod polską nazwą będzie nazwą niemiecka nie świadczy o tym, że miejscowość ta stanie się niemiecką, czy też spowoduje to zmianę granic państwowych – rozwiewał wątpliwości Paweł Newerla, dając przykłady wielu wielojęzycznych nazw miejscowości w Polsce i za granicą.
Oprócz niemieckich, w Polsce występują także nazwy kaszubskie, litewskie, białoruskie oraz łemkowskie Na 1 października 2013 r. tablic niemieckich w Polsce było 342, kaszubskich – 660, litewskich – 30, białoruskich – 27, a łemkowskich – 9.
Paweł Newerla uważa, że powody niszczenia dwujęzycznych tablic miejscowości mają raczej podłoże narodowościowe niż charakter chuligańskich wybryków. Przykładem mogą być zatrzymani przez policję sprawcy, którzy zamalowywali je w Dobrodzieniu. Na Śląsk Opolski przyjechali z woj. małopolskiego, a w ich samochodzie znaleziono farby, kije bejsbolowe oraz narodowościowe materiały propagandowe.
– Mniejszość polska ma pretensje o ograniczanie praw mniejszości narodowej na przykład na Litwie. Czy nie zachowujemy się podobnie w stosunku do naszych mniejszości? – pytał retorycznie Paweł Newerla apelując o mniej ksenofobii, a więcej tolerancji.
Uzupełniając wypowiedź swego przedmówcy, dyrektor generalny Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej Rafał Bartek, wyjaśnił, że dwujęzyczne nazwy miejscowości mogą być stosowane na terenie gminy, którą zamieszkuje ponad 20 proc. osób deklarujących swą narodowość niemiecką, ewentualnie po przeprowadzeniu konsultacji w gminie – tak zdarzyło się np. w Gogolinie.
– Koszty pierwszej wymiany tablic na dwujęzyczne ponosi zawsze budżet państwa i nie ma możliwości wydatkowania tych pieniądze na nic innego – tłumaczył dyrektor. Mówiąc o przypadkach zamalowywania tablic, przytacza przykład jednego z wójtów, który hołdując zasadzie: „Nie dajemy się artystom nacieszyć” prawie natychmiast siłami służb gminnych usuwa zniszczenia.
Dyrektor Roman Bartek wyjaśniał też, że oprócz tablic wjazdowych i wyjazdowych do miejscowości, dwujęzyczne nazwy mogą występować na drogowskazach oraz wszędzie tam, gdzie pojawia się oficjalna urzędowa nazwa miejscowości. Umieszczane są jednak zawsze pod nazwą w języku polskim.
Pochwalił też gminę Pietrowice Wielkie za wydanie książki „Nazwy miejscowe i terenowe obrazem dziejów historycznych i bogactwa kulturowego gminy Pietrowice Wielkie”. Autorką jej jest Gabriela Zajdel, która prezentując swą publikację przyznała: – W nazwach miejscowości widać wielokulturowość naszej gminy, która jest kolebką trzech kultur: polskiej, czeskiej i niemieckiej.
(ewa)