Piórem naczelnego
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Ledwie minął luty, a wskoczyłem na rower i urządziłem sobie niedzielną przejażdżkę. Bardzo lubię swoje dwa kółka, kiedy tylko mogę to przesiadam się nanie z samochodu. Trochę ten mój rower wysłużony, kupiony jeszcze za kawalera. Co roku konserwuję własnym sumptem i jakoś się trzyma. Późną jesienią, gdy odstawiałem go na zimowy odpoczynek, nie sądziłem, że potrwa on tak krótko. I tak mam wrażenie, że sięgam po rower jako jeden z ostatnich, bo ścieżki po wałach widziałem zapełnione już przed tygodniem, a to był jeszcze luty. Pamiętam jak w przedszkolu popularny był wierszyk, że jak idzie luty to trzeba podkuć buty. A w marcu jest jak w garncu. Będzie trzeba wymyślić nowe przysłowia, bo aurę mamy iście hiszpańską. Ciepło i słonecznie. Może sprowadzili ją na nasz teren budowniczy Zbiornika Racibórz, którzy przybyli z Madrytu? Widać ich w okolicach Rafako jak zmieniają krajobraz. Tamtędy trochę pojeździłem. Prócz mnie był starszy mężczyzna z wesołym kundlem, jacyś zapaleni wędkarze i paru spacerowiczów. Za kilka lat ta okolica zmieni się nie do poznania. Tym bardziej warto chłonąć piękne widoki, nadal nieskażonej przyrody. Szczególnie podobają mi się obrazy skąpane w subtelnym słońcu, oblane mleczną poświatą ustępującej mgły. Choć to tylko pola uprawne, z tęsknotą oczekujące rolników, to wrażenie jest porównywalne z wizytą w galerii sztuki.