Starosta dochowa tajemnicy
Pielęgniarki z raciborskiego szpitala wciąż czekają na postęp w sporze zbiorowym, w jakim są z dyrekcją. Żądają podwyżek płac. Mediatorem jest starosta raciborski. Sprawdza on czy w okolicznych lecznicach zarobki pielęgniarek są wyższe.
Wiedzę o wypłatach pielęgniarek i położnych starosta stale poszerza, ale nie posiadł jej jeszcze w całości. – Sąsiednie samorządy nie chcą podawać takich informacji, proszą by ich nie upubliczniać. Dostanę je, ale nie powiem kto gdzie ile zarabia – zastrzega Adam Hajduk. Informuje, że większość danych już zebrał. Kiedy zbierze komplet, wróci do rozmów z pielęgniarkami i dyrektorem. – Trzeba zobaczyć czy jest u nas rzeczywiście tak źle. Kiedy żądający podwyżek zobaczą, że u nas wcale nie jest gorzej niż gdzie indziej to podejdą do sytuacji ze zrozumieniem – wyjaśnia samorządowiec. Hajduk podkreśla, że nie można zmuszać dyrektora Rudnika do działań na szkodę szpitala. Ten, na ostatniej konferencji prasowej przekazał, że „podwyżek nie da, bo jest odpowiedzialny” i w sytuacji deficytu w budżecie placówki o wzroście płac nie może być mowy. Starosta Hajduk rozumie te tłumaczenia. – Co roku szpital jest pod kreską. Gdyby tylko NFZ płacił za to, co placówka wykonuje, za normalną robotę, to nie byłoby żadnych problemów. A tak trzeba rezygnować z kilku milionów należych pieniędzy – żałuje szef zarządu powiatu.
Samorząd nadal domaga się zwrotu części wynagrodzenia jakie pobrał szef szpitala. Jego zarobki miały przekroczyć limity narzucone przepisami tzw. ustawy kominowej. Ryszard Rudnik, opierając się na opiniach prawników, nie zamierza zwrócić pieniędzy i twierdzi, że co miał oddać to już oddał. Spór rozstrzygnie sąd. W marcu zaplanowano spotkanie prawników reprezentujących dyrektora szpitala Ryszarda Rudnika i starosty raciborskiego Adama Hajduka. – Ta sprawa musi oprzeć się o sąd. Tu nie chodzi o to, że ktoś się na kogoś obraził tylko o przestrzeganie prawa. Ono jest niespójne, dziurawe – tak starosta tłumaczył decyzję o zwróceniu się do sądu o rozstrzygnięcie. Podkreśla, że ten kto przegra, poniesie koszty sądowe. – Ktoś powie, że to nasz dyrektor i powinien nas słuchać, ale szanujmy się. Jeśli pan Rudnik ma wątpliwości, to ma prawo skorzystać z drogi prawnej – podsumowuje włodarz powiatu.
ma.w