Skąd się biorą zgrzyty przy zmianach w planie zagospodarowania?
Paweł Macha, kapitan żeglugi morskiej, znany w całej Kuźni Raciborskiej chce na swojej działce przy ul. Klasztornej uruchomić montownię.
Od kilku lat czeka aż przyjdzie kolej na zmianę w planie zagospodarowania terenu w tym rejonie tak, aby mógł dostosować przeznaczenie terenu do swojej działalności. Na razie na działce budowlanej nie jest możliwe prowadzenie zaplanowanej działalności.
Zainteresowany dowiedział się, że zmiany w planie zagospodarowania są przygotowywane na terenie przedsiębiorstwa wodociągowego w Kuźni, które mieści się na tej samej ulicy co jego działka. Paweł Macha mocno się zdenerwował kiedy dowiedział się, że urbaniści przy podjęciu tego tematu nie uwzględnili jego wniosku tak, aby zmiany wprowadzić za jednym zamachem.
Przyszedł na obrady samorządu z prośbą o wyjaśnienie i załatwienie tej sprawy. Burmistrz Rita Serafin szybko ucięła temat stwierdzeniem, że to niemożliwe. Dlaczego? Otóż miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego są czasami tworzone na potrzeby konkretnej działki. Takich planów na terenie jednego miasta może być kilkanaście, każdy obejmujący jakiś skrawek terenu. W przypadku ul. Klasztornej w Kuźni jest podobnie. Plan został tam stworzony na potrzeby zakładu wodociągowego. Obecna zmiana polega na wpisaniu do tamtejszego planu funkcji Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Zmiany nie mogą wyjść poza dany teren. – Aby zmiany dotyczyły działki Pawła Machy potrzeba stworzyć kolejny plan, który obejmie ten konkretny teren – wyjaśniła Bożena Orzeł, urbanistka gminy.
Powyższe objaśnienia nie przekonały zainteresowanego, który od pięciu lat czeka na możliwość rozpoczęcia swojej działalności. Kapitan Macha zastanawiał się na głos, czy nie lepiej nie przejmować się formalnymi przeszkodami i nie uruchomić montowni bez zmiany w planie. Podobnie zrobiono przy wykopaliskach kopalni kruszyw w Siedliskach, kiedy oczekiwano że radni dopasują plan zagospodarowania legalizując nijako fizyczne zmiany. Tak się jednak nie stało, bo samorząd nie chciał dopuścić do precedensu.
Urzędnicy wyjaśnili, że zdarzają się sytuacje kiedy opracowanie planu jest dla kogoś tak niezbędne, że proponuje gminie pokrycie części kosztów jego wykonania. W takiej sytuacji wydatki dzieli się zwykle po połowie. Za opracowanie planu dla średniej działki budowlanej urbaniści kasują około 3 tys. zł.
(woj)