Czy mąż nie wystawi mi walizek za próg?
Zastanawia się, ciągle zajęta sprawami społecznymi Eleonora Czekała. Zaangażowana, pełna pomysłów, utalentowana plastycznie i literacko, jakby stworzona została do takiej działalności. Nic więc dziwnego, że wybrano ją do kierowania reaktywowanym kołem emerytów i rencistów w Nędzy. Dziś należy ono do prężniej działających na Raciborszczyźnie.
Pani Eleonora urodziła się, wychowała i od wielu lat mieszka w Nędzy, dlatego doskonale zna potrzeby i oczekiwania mieszkańców. Wie, że gdy się spotykają i korzystają z przygotowanych dla nich atrakcji, pozostawiają problemy i troski w domu lub dzielą się nimi w rozmowach.
Swe talenty organizacyjne i artystyczne już jako dziewczynka przejawiała w szkole podstawowej, a następnie w I LO w Raciborzu, przygotowując gazetki szkolne, zdobiąc korytarze czy też angażując się w różne wydarzenia, jak np. dekorowanie kościoła z okazji święceń jego z miejscowych księży. – Zawsze chciałam być nauczycielem, dlatego poszłam do Studium Nauczycielskiego, wahając się jedynie między wyborem języka polskiego a plastyki – wspomina emerytowana polonistka.
Pracę rozpoczęła w szkole podstawowej w Kuźni Raciborskiej. Ponieważ od lat była związana z harcerstwem, zdobywając jeszcze w liceum kolejne stopnie włącznie z harcmistrzem, z obozów doskonale znał ją ówczesny dyrektor Jan Kluska. W dowód zaufania już w pierwszym roku pracy powierzył jej wychowawstwo dwóch klas – czwartej i ósmej. W drugim otrzymała dobrą ocenę, co było nie lada wyróżnieniem dla młodego nauczyciela.
Jednocześnie zaangażowała się w harcerstwo, współorganizując m.in. z panią Serafin obozy harcerskie, zimowiska oraz harcówki w Kuźni Raciborskiej i Nędzy. – Praca nie była łatwa, ponieważ do szkoły uczęszczała również trudna młodzież z miejscowego ośrodka wychowawczego – wspomina pani Eleonora. Ona sama wtenczas mieszkała z mężem i córkami w Raciborzu, godząc pracę z obowiązkami rodzinnymi. – W wychowaniu dzieci pomagała mi mama, tak więc niemal zaraz po urodzeniu córek i syna mogłam pójść do pracy. Były to niełatwe lata, ponieważ dojeżdżając do szkoły najpierw do Kuźni Raciborskiej, a potem do Nędzy musiałam umiejętnie organizować swój czas. Był więc autobus, pociąg, śnieg, wózek, jedna córka w nim, a druga na wózku, przedszkole. W Nędzy zwykle czekała na mnie mama, która odbierała jedno z dzieci, a ja rower, którym dojeżdżałam na lekcje – wspomina pani Eleonora okres 15 lat, kiedy mieszkała w mieście.
W Kuźni uczyła wszystkiego po trochu, historii, geografii, a nawet muzyki, bo – jak skromnie przyznaje – jedną ręką grała na pianinie. – Talenty artystyczne odziedziczyłam po tacie, który był gimnastykiem związanym z „Sokołem”, instruktorem tańca, a poza tym pięknie grał na skrzypcach i malował – opowiada.
Praca bardzo ją pochłania, dlatego swe zainteresowania artystyczne rozwinęła dopiero na emeryturze. W szkole przygotowywała wszystkie imprezy poczynając od teatrzyków na akademiach okolicznościowych kończąc. Nie były to typowe odczyty, ale wydarzenia organizowane z wielkim rozmachem. Aby oddać klimat właściwy czasom, pani Eleonora zaprosiła np. baby szkubiące pierze i żegnające chłopów – powstańców, zdobywała hełmy, a nawet karabiny. Z dziećmi nosiła drzewo z lasu, by ustawić szałasy.
Nawet po przejściu na emeryturę nie zrezygnowała z czynnego życia. Pisze do gazetki gminnej, opisując gwarą różne scenki z życia oraz publikuje swe wiersze, z których – jak przyznaje – najpiękniejsze powstały po śmierci mamy. Ostatnio napisała wiersz o swej rodzinnej Nędzy.
Eleonora Czekała ma też niekończące się pomysły na rękodzieło. Haftuje obrazy, serwety i obrusy, szydełkuje piękne koronki. Niezwykłym dziełem jest wielkanocny baranek zrobiony z pięciu tysięcy perełek nanizanych na szpilki. Obecnie haftuje obraz z wizerunkiem św. Jana Pawła II. – W ten sposób odpoczywam. Mąż zauważył, że potrafię bez przerwy haftować nawet cztery godziny. Czasem odrywam się od pracy o pierwszej lub drugiej w nocy – tłumaczy, że nie lubi pozostawiać nieskończonych robótek. W swych zbiorach ma całą kolekcję zdjęć wschodów i zachodów słońca. – Nadal obserwuję ze swych okien niebo, które najpiękniejsze bywa wiosną i późną jesienią – mówi o swym fotografowaniu.
Wyzwaniem było reaktywowanie niegdyś prężnego koła emerytów i rencistów w Nędzy, które rozpadło się przed kilku laty. Pani Eleonora podjęła się tego zadania zaczynając od 10 – 15 dawnych jego członków. Dziś, w drugim roku działalności, prowadzone przez nią koło liczy ok. 80 seniorów m.in. z Nędzy, Raciborza i Szymocic. Ciągle też pojawiają się nowe osoby. Koło to należy do nielicznych, które organizują cykliczne spotkania swych członków.
– To za mało przyjść, posiedzieć i napić się kawy, dlatego każdego miesiąca musi być jakaś atrakcja, występ lub spotkanie z ciekawym człowiekiem. 22 sierpnia w grupie 40 osób wyjeżdżamy na wycieczkę do Tarnowskich Gór i Radzionkowa, aby zwiedzić m.in. zabytkową kopalnię srebra wraz ze Sztolnią Czarnego Pstrąga. Potem trzeba pomyśleć o Dniu Seniora, a w listopadzie spotkamy się z farmaceutką i miłośniczką Lwowa Justyną Kiedrowską. W grudniu tradycyjnie odbędzie się spotkanie opłatkowe – zdradza plany na najbliższe miesiące.
Koło współpracuje ze Stowarzyszeniem Kobiet Aktywnych w Nędzy, w zarządzie którego pani Eleonora była do momentu objęcia funkcji przewodniczącej. Aktualnie współpracują nad utworzeniem w Nędzy uniwersytetu trzeciego wieku.
Eleonora Czekała cieszy się też z powołania Rady Seniorów. W organizacji tej widzi szanse dla ludzi starszych w rozwiązywaniu ich problemów. – Rada Seniorów rozpocznie swą działalność zaraz po wyborach samorządowych. Chcemy zrobić dyżury, by można było przyjść i uzyskać poradę lub pomoc np. w napisaniu pism urzędowych. Będziemy też obecni na sesjach, po to by orientować się w tym co dzieje się w gminie, a być może i zabierać głos w sprawach ważnych – tłumaczy pani Eleonora.
Chwali życzliwość gminy w udostępnianiu świetlicy na zebrania z udziałem seniorów. Trud pracy wkładanej w działalność koła rekompensują jej ciepłe słowa, których nie szczędzą starsze panie z niecierpliwością wyczekujące kolejnego spotkania.
(ewa)