Luksusowe buggy Benio. Dzieła Bernarda Pietrzyka ze Studziennej
Ktoś kto marzy o niezapomnianej przejażdżce niezwykłym wehikułem pozazdrościć powinien Bernardowi Petrzykowi. Ten utalentowany raciborski mechanik samochodowy stworzył już kilka pojazdów typu buggy, skonstruowanych według własnego pomysłu.
Idea poparta ogromną pracą ziściła się przed czterema laty, kiedy z garażu pana Bernarda wyjechał pierwszy taki pojazd terenowy. Potem powstały kolejne m.in. buggy dla dwóch osób. Ten z napisem edition limited jest już piątym w „stajni” pana Petrzyka, poprzedni sławi dobre imię raciborskiego konstruktora w Niemczech.
Najnowszy buggy Benio, podobnie jak pozostałe, wyposażony został w CB radio i urządzenia umożliwiające kontakt kierowcom. Komfort jazdy zapewnia szyba przednia z pleksi, osłaniająca jadących przed pyłem i wiatrem. Luksusowe buggy posiadają wygodne fotele samochodowe, chromowane lusterka, dodatkowe światła, a dla bezpieczeństwa pasażerów oczywiście pasy i gaśnicę znajdującą się na wyposażeniu każdego pojazdu. Jako napęd pan Bernard wykorzystał silniki opla i fiata seicento. Najnowszy buggy Benio wyróżnia dodatkowo automatyczna skrzynia biegów.
Piękny niebieski metalik pojazdy zawdzięczają lakiernikowi Hubertowi Szyrze, a całą rurową klatkę nadwozia w jedną całość zespawał Zdzisław Laskowski. Wszystkie posiadają też alufelgi, a opony terenowe zmienione zostały na drogowe. Buggy pana Bernarda zostały bowiem oficjalnie zarejestrowane i mogą poruszać się po drogach.
Bernard Petrzyk ubolewa, że będzie miał problem z budowaniem następnych, ponieważ w czerwcu ub.r. zmieniły się przepisy, które uniemożliwiają rejestrację pojazdów własnej konstrukcji.
Te, które już powstały wzbudzają ogromne zainteresowanie. Mógł o tym przekonać się sam konstruktor, gdy wraz z dwoma kolegami wybrał się na wycieczkę uliczkami Koniakowa, Wisły i Istebnej. Wszędzie gdzie się zatrzymywali przyciągali gapiów, często fotografujących się na tle ich pojazdów. – W Raciborzu jeżdżę wspólnie z żoną, a ponieważ córka również ma już prawo jazdy, wsiądzie do trzeciego buggy, który czeka na nią w garażu – mówi pan Bernard.
(ewa)