Gamów nie okazał litości
PIŁKA NOŻNA – 3. kolejka raciborskiej klasy A
Nie na taki mecz liczyli podopieczni Jarosława Rachwalskiego przyjeżdżając w niedzielę do Gamowa. Gospodarze zagrali jak w transie, bezlitośnie rozprawiając się z rywalem, a zawodnicy Pawłowa z niedowierzaniem analizowali boiskowe wydarzenia, zapewne myśląc w duchy coś w stylu: to tylko zły sen, który zaraz się skończy. Ale sen trwał nawet po stracie kolejnych goli, a bramkarz gości dziesiątki razy rozkładał ręce w geście bezradności, patrząc na katastrofalną postawę swoich obrońców.
- Dzisiaj dopisało nam szczęście – stwierdził po meczu opiekun zwycięskiej drużyny, dodając, że oczywiście pomogły także umiejętności piłkarzy. Pokory i aż nazbyt wielkiej skromności Januszowi Fojcikowi, jak i jego piłkarzom mógłby pozazdrościć niejeden trener z raciborskiego podwórka. Bo filozofia LKS Gamów, jak przyznają sympatycy tej drużyny, jest jasna – konsekwentnie robić swoje, a wygrana sama przyjdzie. I co najważniejsze: twardo stąpać po ziemi, nawet w chwilach triumfu.
W spotkaniu z Pawłowem, podopieczni Fojcika myśl tę w pełni zrealizowali, a obietnice, że u siebie wygrają wysoko, spełnili co do joty. Choć wydawało się, że w pierwszych minutach inicjatywę na murawie przejmują pawłowianie, piłkarze z Gamowa szybko zebrali myśli i ruszyli do ataku. Gospodarze nabrali wiatru w żagle w 17. minucie, po bramce strzelonej z rzutu karnego. I wiele jest prawdy, w tym co zawodnicy mówili po spotkanie, a mianowicie, że bramka ta „ustawiła” mecz. Piłkarze z Gamowa zrozumieli wtedy, że chwycili rywala za gardło. Zaczęli przeprowadzać coraz groźniejsze akcje. Pawłów nie pozostawał im dłużny, jednak nieskuteczność podopiecznych Jarosława Rachwalskiego kłuła w oczy. Gościom nie tylko nie udawały się akcje, które miały doprowadzić do wyrównania, ale także te defensywne. W 37. minucie zdobywca pierwszego gola Dominik Nowak, trafił ponownie, tym razem zaimponował fantastycznym strzałem z rzutu wolnego, przy którym bramkarz Paweł Kałuża nawet nie drgnął.
W drugiej połowie Gamów grał jak z nut, choć sami piłkarze tej drużyny zdawali sobie sprawę, z tego, że gdyby wykorzystali wszystkie sytuacje podbramkowe, już w 60 minucie na koncie mieliby co najmniej 7-8 goli. Tempa nie zwolnili jednak ani na moment. Grali tak, jak rywal pozwalał, a Pawłów pozwalał im tego dnia na naprawdę wiele. W 52. minucie idealne podanie w pole karne wykorzystał strzałem z bliskiej odległości Dawid Rzodeczko.
Z każdą minutą zespół gości się rozsypywał, choć należy uczciwie przyznać, że z całych sił próbowali oni zdobyć honorowe trafienie, czym udowodnili, że cechuje ich wola walki. Nie można jednak myśleć o strzeleniu choćby jednej bramki, gdy pudłuje się jak amator, tak jak zrobił to Marcin Rusin i Karol Zemelka. Napastnicy Pawłowa się kompromitowali, a gospodarze coraz chętniej hasali pod ich bramką. Lokalnych kibiców uszczęśliwił jeszcze dwukrotnie Michał Gieroń. Nie pozostaje napisać nic innego, jak to, ze gospodarze zagrali na „piątkę”. „Piątkę” z dużym plusem.
Wojciech Kowalczyk
LKS Gamów – LKS Pawłów 5:0
Bramki: Dominik Nowak 17. (karny), 37., Dawid Rzodeczko 52., Michał Gieroń 82., 87.
LKS Gamów: Grzegorz Wytrzymały, Dawid Rzodeczko, Mateusz Strzeduła, Michał Gieroń, Rafał Binczyk, Martin Pendziałek, Tomasz Banaś (75. Tomasz Kierek), Rafał Strzeduła (55. Adrian Czekała), Jakub Olbrich (46. Marcin Neurirch), Grzegorz Czekała (46. Marcin Kozub), Dominik Nowak
Rezerwowi: Tomasz Kierek, Tomasz Topolewski, Marcin Kozub, Daniel Zajonc, Marcin Neurirch, Adrian Czekała
Opiekun: Janusz Fojcik
LKS Pawłów: Paweł Kałuża, Aleksander Herud (70. Roman Borzyk), Dawid Martynus (88. Krzysztof Krzykała), Artur Kasper, Paweł Kocur, Marcin Rusin, Artur Schmidt, Mateusz Nowak, Błażej Pelczar (79. Adrian Wyrtki), Karol Przybyła (46. Karol Zemelka), Dawid Kocur
Rezerwowi: Marcin Litka, Krzysztof Krzykała, Piotr Kraiński, Roman Borzyk, Karol Zemelka, Paweł Gawełek, Adrian Wyrtki
Trener: Jarosław Rachwalski
Żółte kartki: Dominik Nowak (faul) – Paweł Kocur (faul)
Sędziowali: Łukasz Sytnik (główny), Grzegorz Piwowarczyk, Tomasz Piwowarczyk (asystenci)
Statystyki:
Gamów / Pawłów
12 strzały celne 6
7 strzały niecelne 10
13 rzuty wolne 14
7 faule 10
7 spalone 3
5 rożne 8
1 żółte kartki 1
1 karne 0
PO MECZU POWIEDZIAŁ
Janusz Fojcik, opiekun LKS Gamów
Stawiamy na swoich
Dzisiaj dopisało nam szczęście, umiejętności także. Mieliśmy zdecydowanie więcej sytuacji strzeleckich niż rywal, zdobyliśmy z tego pięć bramek, jesteśmy zadowoleni z wyniku. Walczyliśmy i to jest dobre, chwała chłopakom za wygraną. Z Pawłowa odeszło ośmiu zawodników, i to jest normalne, że zespół jest w słabszej formie. Trener Rachwalski musi to wszystko po prostu poukładać i wtedy przyjdą lepsze wyniki.
W naszym klubie jest dobre szkolenie, mamy młodsze ekipy, które prowadzi świetny trener. Stawiamy na swoich wychowanków. Nie chcemy ściągać tutaj piłkarzy z innych klubów, nawet lokalnych gwiazd. Każdy z chłopaków prezentuje raczej równy poziom umiejętności. Problemem jest u nas mała liczba jednostek treningowych, bo nie wszyscy zawodnicy regularnie pojawiają się na treningach. Szczególnie – i to trzeba podkreślić – najmniej na treningi chodzą miejscowi.
Wyszła nam dzisiaj gra obronna, nie zdarzyły się jakieś kardynalne błędy. Na przykład takie jak z Pietrowicami, kiedy prowadziliśmy do połowy 2:0, a strzeliliśmy sobie później dwie bramki, co doprowadziło do zdobycia tylko jednego punktu. Gdyby nie ten mecz, dziś byliśmy chyba liderami w tabeli.
Jestem wymagającym trenerem i zawsze doszukam się mankamentów. U mnie najważniejsze jest przygotowanie motoryczne. Grałem przez lata w Niemczech i tam wychodzą z założenia, że jeśli masz moc w nogach, to później wszystko wychodzi. Trzeba się rozwijać, szukać słabych stron i je poprawiać. U nas szwankuje gra w pomocy, zbyt szybkie pozbywanie się piłki, no i skuteczność.
Dopisali nam dzisiaj kibice, którzy dopingowali nasz zespół cały mecz. Przez to w Gamowie gra nam się zawsze dobrze. Mamy dobre warunki – piękne boisko, krytą trybunę. Jak na tak mały klub to jest bardzo dobrze.
Jarosław Rachwalski, trener LKS Pawłów
Nie poddajemy się
Wynik 5:0 mówi sam za siebie. Cztery bramki straciliśmy po stałych fragmentach gry. Oczywiście mieliśmy wiele swoich okazji do zdobycie bramki, ale zabrakło skuteczności i zimnej krwi przy wykończeniu podbramkowych akcji. Nie poddajemy się i już myślimy o kolejnym spotkaniu.