Kary dla sprzedawców przyjmujących płatności kartą tylko powyżej 10 zł
Dokonując niewielkich zakupów, szczególnie w mniejszych sklepach, ciągle zdarza się, że sprzedawca nie chce przyjąć należności kartą. Przy kasach lub sklepowych witrynach często widnieje informacja, że minimalna kwota przy bezgotówkowej formie płatności wynosi np. 10 zł. W takiej sytuacji denerwujemy się, płacimy gotówką lub dobieramy towar, a kiedy nie mamy pieniędzy – oddajemy to co chcieliśmy kupić i odchodzimy od kasy.
– Podstawowym środkiem płatniczym w Polsce jest polski złoty i nie ma takich uregulowań prawnych, które zabraniałyby sklepom ustalania limitów w płatnościach kartą. W rezultacie sprzedawca może odmówić jej przyjęcia, a właściciel lub menedżer – w przypadku stosowania w sklepie elektronicznej formy płatności – może określić minimalną kwotę i taką informację zamieścić np. przy kasie. W interesie placówki nie jest jednak zniechęcanie kupujących, szczególnie, że coraz więcej osób korzysta z kart płatniczych przy dokonywaniu nawet drobnych zakupów – tłumaczy rzecznik prasowy katowickiej inspekcji handlowej Katarzyna Kielar.
Powodem, dla którego handlowcy stosują minimalne płatności są wysokie prowizje od transakcji bezgotówkowych (interchange), należące do najwyższych w Europie. Właściciel sklepu musi ją uiścić za pośrednictwem agenta rozliczeniowego, na rzecz banku, który wydał kartę płatniczą. I choć od 1 lipca br. została ustawowo obniżona maksymalna wysokość opłaty interchange do 0,5%, stawka ta jest tylko jednym ze składników tzw. opłaty za obsługę akceptanta – MSC (Merchant Service Charge). Dodatkowo pobierana jest marża agenta rozliczeniowego, a także opłaty systemowe i opłaty marketingowe. Właściciel placówki musi też płacić za terminal do obsługi kart, który dzierżawi od współpracującego z nim agenta rozliczającego takie transakcje, np. banku Pekao, Polbanku, firmy eService, czy największego z nich – firmy First Data Polska, znanej od marką Polcard.
Praktyka ustalania limitu kwotowego transakcji, poniżej którego punkt handlowy odmawia przyjęcia płatności kartą jest, jak się okazuje, niezgodna z umową zawartą z agentem rozliczeniowym. W umowie jest wprawdzie ujęty katalog sytuacji, w których można nie przyjąć płatności bezgotówkowej, ale nie ma wśród nich niskiej wartości transakcji. Tym samym sklep nie powinien odmówić klientowi możliwości płacenia kartą. Inaczej jego właściciel może zostać ukarany.
Kupujący, którym uniemożliwiono zapłatę kartą, powinni o takiej sytuacji powiadomić swój bank. – Przyjmując zgłoszenie pytamy o lokalizację punku, od jakiej kwoty można w danym punkcie płacić kartą, a także czy klient zrezygnował z zakupu, czy zapłacił gotówką. Ważne jest też do jakiej firmy należy terminal. Informacje te przekazujemy bezpośrednio do organizacji płatniczych. One kontaktują się poprzez właściciela terminala z danymi punktami – tłumaczy zasady postępowania Natalia Krzyżowska – specjalista obsługi kart płatniczych ING Bank Śląski.
– Mieliśmy już przypadki zgłoszeń, choć nie za często odbieramy takie telefony. Sądzę, że klienci nie wiedzą, że mogą nas o takim fakcie powiadamiać i godzą się płacić gotówką lub rezygnują z zakupu. W tym roku miałam jednego klienta, który zgłosił taką sytuację – dodaje.
Właściciel placówki handlowej stosującej limity otrzymuje od First Data Polska upomnienie z prośbą o zaprzestanie stosowania tego rodzaju praktyk. Jeśli prośba nie przynosi skutku, istnieje ryzyko, że organizacje kartowe, jak Visa czy MasterCard nałożą na agenta rozliczeniowego karę pieniężną. Firma First Data Polska będzie wówczas zmuszona obciążyć tą kwotą właściciela placówki handlowej. Kolejny krok może prowadzić nawet do rozwiązanie umowy.
(ewa)