Piórem naczelnego
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Z pozytywnymi emocjami przyjąłem wieści z magistratu o podziale pieniędzy na kulturalne przedsięwzięcia jakie zaproponowały w tym roku stowarzyszenia. Festiwal Drengów, Wiatraki i Juwenalia – te trzy imprezy, które urząd miasta wreszcie w przyzwoity sposób wspomógł finansowo – mogą być promocyjnym kołem zamachowym Raciborza w tym roku. Stworzone z pasji i zaangażowania ich organizatorów dotąd borykały się ze zbyt małym budżetem. Istotnie ograniczało to ich rozmach i hamowało fantazję ich twórców. Żal było słuchać, że jest tak wiele pomysłów, które mogłyby je uatrakcyjnić a mizeria z pieniędzmi niszczy wszelką inicjatywę. Miasto z dużą rezerwą podchodziło do przedsięwzięć młodszego pokolenia raciborzan. Przy Wiatrakach bardziej decydowały względy natury politycznej niż merytoryczne powody. Święto studentów – Juwenalia są ważnym elementem promocji uczelni, ale rzutują na całe miasto. Bo któż inny jak nie ci młodzi ludzie mogą zasilić później Racibórz jako jego mieszkańcy? Spójrzmy na atuty imprez – fascynujące prezentacje średniowiecznych wojów; rozbudząjące wyobraźnię opowieści podróżników i studencka kultura z młodzieżową sceną muzyczną. Jestem pewien, że przyciągną do miasta wielu gości z zewnątrz. Szkoda tylko tych straconych lat, gdy na dotacjach dla stowarzyszeń oszczędzano. Taka polityka zaowocowała zgniłym plonem. Jak zauważył przed wyborami jeden z kandydatów na prezydenta, w ciągu minionej dekady nie pojawiło się w Raciborzu żadne nowe stowarzyszenie. Tym bardziej trzeba zadbać o te, którym nadal chce się działać.