Nie dawajcie ludziom pracy!
Eko-Okna, Rameta, pietrowicka „Jedność”, Zespół Odlewni RAFAMET i wiele innych zakładów – odwiedzając je za każdym razem słyszę to samo: brakuje nam rąk do pracy, ludzie nie chcą pracować. Same Eko-Okna w ciągu najbliższego miesiąca przyjmą do pracy dwieście osób. Dalszych trzysta pięćdziesiąt zostanie zatrudnionych do sierpnia. A to tylko jeden zakład pracy! Wielu pracowników „Eko” na co dzień nie mieszka w Raciborzu i powiecie raciborskim – dojeżdża do pracy z Rybnika, Wodzisławia, Żor...
Nie tak odległą kampanię wyborczą w Raciborzu zdominowały hasła: inwestorzy, tworzenie nowych miejsc pracy, udogodnienia dla biznesu. Nic dziwnego, bo temat pracy niezmiennie ekscytuje – jedni pracy nie mają (ale chcieliby ją mieć), drudzy pracę mają (ale kiepsko płatną i chcieliby czegoś lepszego), inni pracy nie mają i tak naprawdę nigdy nie kiwnęli palcem, aby ją zdobyć. Ci ostatni najczęściej wypisują na internetowych forach komentarze typu „Dajcie ludziom pracę”. Adresatem tych komentarzy są rządzący miastem / powiatem / krajem.
„Dajcie ludziom pracę” brzmi w moich uszach dziwnie, a jeśli zastanowię się dłużej... przerażająco. Dlaczego? Bo władze pracę mogą dać, ale tylko w urzędach i instytucjach publicznych, czyli w sektorze biurokratycznym, który w swej istocie „żyje” z pieniędzy podatników. Lepiej byłoby więc dla nas wszystkich, żeby władze „dawały” tej pracy jak najmniej. Wówczas w naszych portfelach zostałoby więcej pieniędzy, które – upraszczając – moglibyśmy wydać w sklepach i punktach usługowych. Drobni przedsiębiorcy notujący zwiększony popyt musieliby... zatrudniać nowych pracowników (żeby sprostać wymaganiom klientów). To jedyna skuteczna recepta na bezrobocie.
Trywialna to konstatacja, niestety dla wielu „zawodowych” komentatorów jest trudna do zrozumienia, bo wymaga wykroczenia poza ramy przesiąkniętego socjalizmem rozumowania, w którym najważniejszym słowem jest czasownik trybu rozkazującego „dajcie”. Owo „dajcie” jest równoznaczne z „zabierzcie” – ciężko pracującym podatnikom, którzy nie czekając na mannę z nieba podejmują pracę, często za niewielkie pieniądze. Jednak mają oni w sobie na tyle godności, by schować do kieszeni fałszywie pojętą „dumę” i wziąć sprawy w swoje ręce, nie czekając na pomoc Państwa.
„Dajcie ludziom pracę” jest niczym innym jak obelgą rzuconą w twarz każdego uczciwie pracującego człowieka. Dopóki ten roszczeniowy tok rozumowania będzie dominować, dopóty jako naród będziemy zwodzeni przez złotoustych polityków (tych w Warszawie, i tych na szczeblu lokalnym), którzy co cztery lata obiecują, że „dadzą”, a potem... Zabierają, żeby dać, ale nielicznym (ciotkom, kolegom, wujkom, szwagrom itd.). Taka ichnia wersja „redystrybucji dóbr”.
Odetchnęlibyśmy wszyscy z ulgą, gdyby w końcu przestali „dawać”.
Wojtek Żołneczko