Leśnicy liczą straty po wichurze
Lipcowe wichury spowodowały prawdziwe spustoszenie w lasach w regionie. Odblokowano już główne drogi, teraz na wycięcie czeka tysiące drzew.
Nadleśnictwa w Rybniku i Rudach oszacowały swoje straty po nawałnicach, które przetoczyły się przez region pod koniec lipca. Największe straty odnotowano w lasach na terenie powiatu rybnickiego. Według ostrożnych szacunków, objętość drewna ze zniszczonych drzew to aż trzydzieści tysięcy metrów sześciennych. Obrazowo mówiąc, metr sześcienny drewna to sześcian o metrowej krawędzi. Na stosie w metrach przestrzennych, czyli zawierających wolne przestrzenie zajmuje jeszcze więcej. – Wiele wskazuje na to, że te 30 tys. to nie jest ilość ostateczna, będzie tego więcej. To ogromna ilość drewna, które teraz będziemy musieli zagospodarować. Takich zniszczeń w naszych lasach nie było od blisko dziesięciu lat, kiedy to drzewa łamał ciężki, mokry śnieg – mówi nam nadleśniczy Janusz Fidyk z Nadleśnictwa Rybnik. – Aktualnie pracujemy nad odblokowaniem ścieżek rowerowych, bo sezon dla rowerzystów w pełni. Tniemy ile możemy, już kilka tysięcy metrów sześciennych drewna pozyskaliśmy. Podczas wichury z 8 lipca najwięcej szkód rybnickie nadleśnictwo odnotowało w rejonie Książenic i Żor, gdzie również zarządza lasami. Tydzień później wiatr połamał drzewa w przeciwległej części nadleśnictwa w Zwonowicach i Adamowicach.
Straty odnotowano również w Nadleśnictwie Rudy Raciborskie. Im starsze i większe drzewo, tym mniejsze miało szanse oprzeć się niszczącej sile wiatrów. Cześć drzew wiatr łamał jak zapałki w połowie, inne wywracał z korzeniami. – Pogoda doświadczyła nas trzykrotnie: 8, 17 i 25 lipca i za każdym razem wzięła swoje – mówi nam nadleśniczy Robert Pabian z Nadleśnictwa Rudy Raciborskie. – Uszkodzonych mamy około osiem tysięcy hektarów lasu. Największe straty są w południowo-wschodniej części nadleśnictwa, czyli w okolicach Stanicy i Rud. Szacujemy, że w lasach jest około 13 tysięcy metrów sześciennych drewna – dodaje.
Taka ilość drewna w jednym momencie to niemały kłopot dla nadleśnictw. – Jest to problem z dwóch powodów. Po pierwsze, jest lato i drewno to jest chętnie i szybko zasiedlane przez szkodniki wtórne, a przez to to drewno się psuje. Wśród tego drewna jest drewno cenne, bo tartaczne. Drugi problem to niebezpieczna wycinka drzew, które są połamane i naprężone – wyjaśnia Robert Pabian. – Wycinka takich drzew idzie wolniej, więcej też musimy zapłacić za ich wycięcie firmom leśnym, bo to większe ryzyko – dodaje Janusz Fidyk. Nadleśnictwo Rybnik w ubiegłym tygodniu wprowadziło obniżki na drewno opałowe. W Rudach, ceny na razie utrzymują się na poziomie sprzed huraganu. – Rozważamy obniżkę cen na drewno opałowe, w reszcie przypadków jesteśmy związani umowami – przyznaje szef Nadleśnictwa Rudy Raciborskie. Ucierpiał nie tylko las, ale i park w Rudach. Słynny, stary dąb cysters stracił blisko połowę korony. W pozostałej części parku złamanych lub przewróconych zostało kilkadziesiąt drzew.
(acz)