Ksiądz zmartwiony widokiem z pól
Pawłów. Dożynki parafialne zorganizowano tu po raz 26. Nad wszystkimi czuwał proboszcz Zygmunt Hupka. – Nie jestem rolnikiem, ale gdy widziałem jak wygląda kukurydza na polach, to robiło mi się smutno – oceniał żniwa.
Ministranci z przodu, maszyny na końcu – tak ustawiono dożynkowy korowód. Według organizatorów należał on do najdłuższych na przestrzeni ostatnich lat. Choć bez porównania z gminnym żniwniokiem, który odbył się w Pawłowie przed rokiem. Monika Przybyła i Antoni Klimek zostali starostami. To gospodarze ze średnim areałem, ale utrzymujący się z pracy na roli. – O ile zboża obrodziły, to reszta nie za bardzo. Rzepak był bardzo różny – przyznał starosta.
– Plony u nas były dobre, choć susza doskwierała – mówił nam sołtys Fryderyk Gwóźdź. Dla niego były to pierwsze dożynki w karierze wiejskiego urzędnika. Na pawłowskich polach rosną głównie zboża i ziemniaki. Te ostatnie wciąż jeszcze są w ziemi.
(ma.w)