Tak się walczy o dobro gminy
Nędza. Na ostatniej sesji rady gminy Nędza gościli państwo Cieślowie. Od kilku lat walczą o możliwość wzniesienia budynku gospodarczego na swoich polach, niedaleko rezerwatu Łężczok.
Takiej możliwości nie widzi wójt Anna Iskała. Wskazuje iż omawiane tereny w planie zagospodarowania przestrzennego są określone jako wyłączone spod zabudowy.
Przypomnijmy tylko, że Cieślowie kilka lat temu kupili prawie 90 ha gruntów rolnych na terenie gminy. Chcą tam stworzyć gospodarstwo szkółkarskie i zatrudnić 30 osób. Nie są miejscowi więc do działalności potrzebują budynku gospodarczego (m.in na przechowywanie maszyn rolniczych) o powierzchni około 900 m kw. Cieślom nie udało się przekonać do swojego pomysłu urbanistów, którzy na zlecenie gminy Nędza opracowali zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego dla ich działek. Czuli, że ta decyzja nie była sprawiedliwa. Sprawa trafiła do sądu.
Sędziowie nie ustrzegli się błędów i wydawali sprzeczne orzeczenia. W rezultacie ostateczne i prawomocne stanowisko wymiaru sprawiedliwości jest na korzyść Cieślów. W skrócie, sąd wyjaśnił, że nie każda zabudowa terenu wpływa na jego rolniczy charakter. W tym świetle inwestorzy otrzymali pozwolenie na budowę, które wydał starosta raciborski. Aby wszystko się zgadzało zwrócili się jeszcze raz do rady gminy aby ta zmieniła zapis w planie zagospodarowania. Według Cieślów ich działki zostały niesłusznie tam opisane jako tereny zieleni łęgowej. Według nich powinno być: teren zabudowy zagrodowej w gospodarstwach rolnych. Pismo z takimi wnioskami, z dołączonymi decyzjami sądów etc. skierowali do rady gminy.
Sprawa była poruszona na sesji 6 czerwca. Radni nie otrzymali jednak pisma Cieślów wraz z załącznikami.
Według przewodniczącego rady, Gerarda Przybyły nie było to potrzebne, bo i tak radni się zmianami w planie nie zajmują. To rola wójta i urbanisty. Na uwagi kilku radnych, że pomimo wszystko powinni mieć wgląd w korespondencję kierowaną do całej rady i proszą aby w przyszłości było to uwzględnione, usłyszeli, że będzie to zależeć od sytuacji.
Teoretycznie walka administracyjna między inwestorami a wójt dobiegła końca. Cieślowie mają wyrok sądu i pozwolenie na budowę. Ale wójt Anna Iskała nie dała za wygraną. Stwierdziła, że ona się nie przyłoży do niszczenia przyrody, że opiera się na władztwie planistycznym i tym, że od zamiarów prywatnych ważniejszy jest interes gminy. Dlatego skierowała zawiadomienia do prokuratury. Do czasu zakończenia pracy śledczych budowa powinna być wstrzymana. Cieślowie się temu dziwią, gdyż według ich wiedzy, tuż obok ich pól są tereny, których wójt Iskała już nie broni z tak wielką zaciętością. Boją się, że urzędniczka gra na czas, bo pozwolenie na budowę jest ważne dwa lata. O innych możliwych powodach takiej postawy A. Iskały nie chcieli mówić oficjalnie.
(woj)
Komentarz
Pamiętam gdy pierwszy raz pisałem o konflikcie na linii Cieślowie – wójt Iskała. Już wtedy działania urzędu budziły zastrzeżenia. Przypomnę mały szczegół, kiedy zaraz po rozpoczęciu sporu wójt poleciła ustawienie znaku drogowego, uniemożliwiającego wjazd maszyn rolniczych na główną drogę prowadzącą do pól Cieślów. Wtedy również uzasadniła to troską o przyrodę, konkretnie o rosnące przy drodze drzewa... Patrząc na to co dzieje się np. w Raciborzu, gdzie władze miasta oficjalnie przyznają się do niemocy wobec inwestorów, którzy mogą na swoich działkach wznieść co im na myśl przyjdzie, to Anna Iskała wypada całkiem nieźle! Żeby tylko dało się w jej działaniu wyczuć faktyczną troskę o wspólne dobro, a nie zawziętość i chęć udowodnienia, że ma się zawsze rację.
Marcin Wojnarowski