Chwila nieuwagi na roszkowskim łuku może zakończyć każdą podróż
Nic nie zwalnia z myślenia za kierownicą i przewidywania różnych sytuacji, nawet z pozoru na najbezpieczniejszej drodze. Przekonali się o tym niektórzy kierowcy na jednym z bardziej zdradliwych odcinków pomiędzy Rudyszwałdem a Roszkowem, gdzie wystarczy moment nieuwagi i samochody wypadają z drogi.
Powodem tych nieprzewidzianych sytuacji jest zdradliwy łuk, który dla paru osób stał się końcem podróży. Takich niebezpiecznych miejsc na drodze krajowej 45 jest kilka i to nie tylko w gminie Krzyżanowice. Dobrze jeśli rezultatem nieuwagi kierowców są niegroźne kolizje, kończące się uszkodzeniem pojazdów.
Człowiek na drodze jest zawodny
– O większej liczbie zdarzeń na łuku w Roszkowie słyszymy dopiero w ostatnich latach. Wcześniej, na tym odcinku drogi krajowej jeździło mniej samochodów, szczególnie tych szybkich oraz TIR-ów, i nie było głośno o takich sytuacjach. Ludzie poruszali się też wolniej i ostrożniej – mówi mieszkanka Roszkowa, krzyżanowicka radna Maria Riedel. Twierdzi, że dopiero, jak rozpoczął się zmasowany ruch m.in. przy okazji otwarcia roszkowskiej żwirowni, którą potem przeniesiono do Bieńkowic, droga ta stała się bardzo ruchliwa i co chwilę słyszy się o jakimś wypadku. Sama jest kierowcą i przyznaje, że zawsze zwalnia na łuku, bo wie czym może się skończyć zbyt szybka tam jazda.
– Zastanawialiśmy się co jest przyczyną tak wielu kolizji. Z jednej strony długi odcinek prostej drogi, podobnie z przeciwnej strony, wobec tego kierowcy, zwłaszcza młodzi, którzy jeżdżą „wypasionymi” samochodami, dodając gazu i często nie są w stanie opanować pojazdu. Szczególnie po deszczu, gdy nawierzchnia jest mokra, na łuku wypadają z drogi nawet osoby, które znają to miejsce – dodaje Maria Riedel, przekonana, że w dużej mierze winny jest sam człowiek jadący zbyt szybko i nieprzewidujący, co może się zdarzyć.
– Rozmawiałem z fachowcami znającymi się na drogownictwie, którzy twierdzą, że droga jest źle wyprofilowana, dlatego samochód jadący z większą prędkością jest wypychany i to zarówno z kierunku Zabełkowa, jak i Roszkowa. Długi prosty odcinek sprawia, że większość kierowców przyspiesza, dodatkowo zachęconych dobrą widocznością. W rezultacie nawet nasi mieszkańcy wypadają na tym zakręcie. Dobrze, że zostały wycięte tam drzewa, inaczej wisiałoby na nich dużo krzyży – twierdzi sołtys Roszkowa Józef Staś.
Roszkowski łuk najgroźniejszy jest jesienią i zimą, kiedy nawierzchnia jest mokra i łatwiej wpaść w poślizg. Takich zdarzeń jest tam coraz więcej. – Przed miesiącem, gdy wracałam tamtędy do Roszkowa, widziałam na poboczu samochód i stojący obok patrol policyjny. A zdarzają się przypadki, o których policja nie wie, ponieważ nikt tego nie zgłasza – dodaje pani Maria.
Niektórzy zawodowi kierowcy twierdzą, że zakręt powinien być dodatkowo oznakowany np. znakami ograniczenia prędkości i ostrzegającymi przed śliską nawierzchnią w czasie deszczu.
Policja chce poprawić bezpieczeństwo w Roszkowie
Na łuku drogowym w Roszkowie, w tym roku doszło do pięciu kolizji, w których na szczęście nikt nie został ranny. Oczywiście w policyjnej bazie odnotowywane są wyłącznie te, o których powiadomiona została „drogówka”. Przyczynami podroszkowskich zdarzeń, jak wyjaśnia asp. szt. Grzegorz Mederski z Powiatowej Komendy Policji w Raciborzu, była prędkość niedostosowana do ukształtowania drogi. Przestrzega, że aby pokonać znajdujący się tam zakręt z dozwoloną prędkością 90 km/h, trzeba dobrze opanować technikę jazdy.
Ponieważ liczba zdarzeń zwiększyła się, w porównaniu do ubiegłego roku, kiedy odnotowano tam tylko dwie kolizje, raciborska policja zamierza zwrócić się, również za pośrednictwem Zespołu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego przy staroście raciborskim, do zarządcy drogi, aby zmienić w tym miejscu organizację ruchu.
– Aktualnie prowadzimy rozmowy z przedstawicielem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, który sprawuje pieczę nad tym odcinkiem. Zamierzamy wystąpić do oddziału w Katowicach, z wnioskiem o ograniczenie prędkości do 70 km/h i zainstalowanie tablic kierujących tzw. sierżantów – tłumaczy asp. szt. Grzegorz Mederski.
Warto jednak pamiętać, że ustawiony tam znak ostrzegający przed niebezpiecznym zakrętem wprawdzie nie nakłada obowiązku zmniejszenia prędkości, ale też nie zwalnia z zachowania ostrożności i dostosowanie jazdy do warunków na drodze. – Nie wyobrażam sobie, że ktoś zimą przy ośnieżonej drodze pojedzie tam 90 km/h – dodaje asp. szt. Grzegorz Mederski.
Życie przy dk45 może być bezpieczniejsze
Codzienność mieszkańców Roszkowa toczy się przy drodze krajowej 45, która centralnie biegnie przez tę miejscowość. Dlatego wszelkie działania podejmowane na rzecz poprawy bezpieczeństwa są mile widziane przez roszkowian.
– Jesteśmy zadowoleni, że mamy cztery przejścia dla pieszych i nowy chodnik, który wyremontowany został jesienią ubiegłego roku. Poprzedni był w złym stanie i trudno było po nim się poruszać ze względu na poniszczone płyty chodnikowe i krawężniki – opowiada Maria Riedel. Dodaje też, że na nowy chodnik roszkowianie czekali kilkanaście lat, zdani na inicjatywę zarządcy drogi krajowej 45: – Wójt trzymał rękę na pulsie, monitował, pisał, jeździł, dlatego nie tylko w Roszkowie, ale i w innych miejscowościach udało się zrobić kilka takich chodników wzdłuż dk 45 – dodaje radna.
Gmina Krzyżanowice stara się kompleksowo wykonywać inwestycje drogowe. Przykładem może być remont drogi gminnej na ul. Nowej w Roszkowie, przy okazji którego, we współpracy z dyrekcją krajową, wykonany został ciąg komunikacyjny łącznie z przejściem i dojściem do przystanku PKS, co powinno zminimalizować zagrożenie dla pieszych korzystających z drogi krajowej 45.
(ewa)
Nie tylko Roszków, czyli 34 kilometry „drogi krzyżowej”
Na całym raciborskim odcinku Drogi Krajowej Nr 45 nie brakuje miejsc niebezpiecznych, w których szczególnie często dochodzi do kolizji i wypadków drogowych. W ciągu 12 miesięcy minionego roku doszło tam aż do 124 kolizji i wypadków drogowych.
Gdy myślimy o niebezpiecznych miejscach na DK 45, wówczas jednym tchem wymieniamy odcinek pomiędzy Tworkowem a Krzyżanowicami, gdzie regularnie dachują samochody, skrzyżowanie w Tworkowie z drogą na Bolesław, skrzyżowanie w Raciborzu z drogą do Brzeźnicy czy zakręt na wysokości Ponięcic. Już wiele razy pisaliśmy oraz publikowaliśmy na naszych łamach zdjęcia z wypadków w tych miejscach.
Rok 2016 jeszcze gorszy
W sumie w całym ubiegłym roku na 34-kilometrowym odcinku DK 45 w powiecie raciborskim doszło aż do 124 zdarzeń drogowych, w tym 5 wypadków, w których rany odniosło 5 osób. – Natomiast w tym roku na DK 45 w powiecie raciborskim doszło do tej pory (31 lipca – red.) do 69 zdarzeń, z których 4 były wypadkami drogowymi. Zginęła 1 osoba, 3 osoby zostały ranne – mówi aspirant sztabowy Grzegorz Mederski.
Czy może być bezpieczniej?
Grzegorz Mederski zapewnia, że przyczyną większości kolizji i wypadków, o których mowa był błąd ludzki. – Nie znam takiego miejsca, gdzie ewidentną przyczyną wypadku byłby stan infrastruktury – mówi doświadczony policjant drogówki. Jeśli tak by było, wówczas policjanci, zgodnie ze swoimi uprawnieniami, natychmiast wystąpiliby do zarządcy drogi o jego naprawdę lub przebudowę.
– Tak naprawdę najwięcej w kwestii poprawy bezpieczeństwa na drogach mogą zrobić sami kierowcy. Do większości wypadków dochodzi dlatego, że kierowcy jeżdżą zbyt szybko. Nawet jeśli ktoś komuś nie ustępuje pierwszeństwa, to zazwyczaj jest to również następstwem tego, że jechał zbyt szybko i tego pierwszeństwa nie mógł ustąpić – mówi Grzegorz Mederski.
(żet)
Zapamiętaj! Zasada trzech sekund
Jeśli jakiś pojazd jedzie przed nami, to jedźmy za nim w takiej odległości, aby elementy w plenerze mijać trzy sekundy po nim. Np. jedziemy i widzimy, że pojazd przed nami mija słup – jeźdzmy więc w taki sposób, aby do tego słupa dojechać trzy sekundy po tym samochodzie. To nam daje czas na to, aby móc zareagować, kiedy stanie się coś nieprzewidzianego na drodze.
aspirant sztabowy Grzegorz Mederski (KPP Racibórz)