Tańczący z niedźwiedziami
3 pytania do Adriana Niewiery sołtysa Samborowic
– Samborowice zawsze żegnają karnawał z niedźwiedziami, które tańczą we wsi. Słynny tanzbär nie odpuści żadnej gospodyni. Kto zorganizował tegoroczny korowód?
– Pełną obsadę zapewniło OSP. Dużym misiem był Piotr Solich wicenaczelnik, a małym niedźwiedziem został Michał Kajzer opiekujący się remizą. Wystartowaliśmy spod numeru 15, bo co roku inny gospodarz przygotowuje wyjście tanzbära. Mieliśmy problem z małym misiem, bo wytypowany na początku kandydat złamał nogę tuż przed imprezą. Zmiana dokonała się w ostatniej chwili.
– W tym roku pan był kominiarzem, ale wcześniej wcielał się w rolę tańcującego misia. Jak pan to zapamiętał?
– Raz spróbowałem i mi wystarczy na jakiś czas. Po takim obchodzie trzeba było mnie „reanimować”. Ledwie trafiłem z powrotem do stodoły. To naprawdę ciężka praca. Po pierwsze uciążliwe jest to skrępowanie całego ciała. O czynnościach fizjologicznych można zapomnieć. Tymczasem misia częstują w każdej zagrodzie.
– Czy są we wsi tacy mieszkańcy, którzy wielokrotnie wcielali się w przynoszącego pomyślność niedźwiedzia?
– O, to kawał historii. Robił to kilka razy, może i z dziesięć np. nasz szanowny kucharz Antek „Antonio” Martinus. Dziś ma 75 lat, a zaczynał w latach 50-tych ubiegłego wieku. Tę tradycję kontynuuje jego syn Marek. W stroju był od godz. 10 rano do późnego wieczora, kończył na zabawie w wiejskiej sali. Starsi mieszkańcy przekazali nam kontynuację tej tradycji.