Kłótnia radnych. Rycka niecierpliwy, Szczasny dotknięty
Poszło o zapytanie Leszka Szczasnego, który dociekał dlaczego prezydent Lenk nie chce pójść na rękę przedsiębiorcy zainteresowanemu otwarciem „Żabki” przy Długiej.
Przewodniczący komisji oświaty Paweł Rycka zganił L. Szczasnego za zbyt długie formułowanie pytania do prezydenta. Domagał się konkretów i szybkiej, jasnej wypowiedzi. Adresat uwag tłumaczył, że chciał naświetlić problem reszcie radnych. Szczasny poczuł się urażony dyscyplinowaniem przez Ryckę. – To jest dla mnie karygodne. Dlaczego nie mogę poinformować radnych o okolicznościach sprawy zanim zadam pytanie? Jak pana nie interesuje co mieszkaniec mi zgłosił, to chyba nie nadaje się pan do pełnienia funkcji przewodniczącego i nie wiem czy zrozumiał istotę pełnienia obowiązków radnego miasta – nie krył złośliwości radny NaM–u.
W sukurs Rycce pospieszył prezydent Lenk mówiąc, że radni Raciborza łamią kanon zachowania radnego. – Powinien pan dokładnie poczytać czym powinien się tu zajmować – sugerował Lenk. Jego zdaniem indywidualne przypadki, zwłaszcza przedsiębiorców, nie powinny być przedmiotem publicznego rozpatrywania w komisjach czy sesjach. – Znam samorząd więcej niż trochę. To, co robi rada od dwóch lat jest niestandardowe. Pan powinie rozliczać prezydenta z właściwego działania, a nie reprezentować interesy tego czy innego przedsiębiorcy. Popełnia pan błąd. Nie od tego pan jest – Lenk ocenił postawę Szczasnego.
Rycka przeprosił Szczasnego. Podkreślił, że obchodzi go sprawa mieszkańca. Pouczył kolegę z rady, że ten powinien poświęcić czas poza komisją i sesją, udać się do prezydenta i poznać problem z dwóch stron. – I dopiero wtedy podnieść problem gdyby nie był pan usatysfakcjonowany. Wtedy idzie się na mównicę i jedzie z tematem. Pan woli o tym mówić dużo i bardzo długo zamiast zająć się sprawą do „a” do „zet” – skomentował przewodniczący komisji i zamknął obrady. Nie dał Szczasnemu szans na ripostę. Radny zapowiedział w kuluarach, że tak tej sprawy nie zostawi i powróci do niej na sesji.
W tej wymianie zdań pojawiła się jeszcze odpowiedź na pytanie L. Szczasnego. Lenk udzielił wyjaśnień nt. „Żabki”. – Nie chcę w tej wspólnocie głosować przeciwko ludziom, którzy mieszkają nad lokalem gdzie miałaby powstać. Miasto wstrzymuje się w takich przypadkach od głosu. Szukałem w tej sprawie kompromisu. Gdyby pan Kopeć mnie posłuchał miałby szansę na skuteczne przegłosowanie korzystnego dla niego projektu uchwały. Wybrał inne rozwiązania, zaczął szukać pomocy gdzie indziej i straszyć sądem – podsumował Mirosław Lenk.
(ma.w)