Kąpielisko Wodnik. Bezpieczne czy nie?
Mieszkaniec Raciborza wspomina, jak dwa lata temu omal nie utopił się w Wodniku. Informował o tym władze Kuźni Raciborskiej. Burmistrz Paweł Macha twierdzi, że zrobił wiele, aby Wodnik był bezpieczny. Ustaliliśmy, jaka jest prawda o jednym z najpiękniejszych kąpielisk w powiecie raciborskim.
Do redakcji Nowin zgłosił się raciborzanin Paweł Ficol, który dwa lata temu omal nie utonął w kąpielisku Wodnik w Kuźni Raciborskiej. Po tamtym zdarzeniu ostrzegał dzierżawców Wodnika oraz władze miasta o niebezpiecznej głębinie, która znajduje się na terenie oznaczonym jako płycizna. Gdy przed niespełna dwoma tygodniami usłyszał, że na Wodniku utopił się 18–latek, był przekonany, że jego uwagami nikt się nie przejął, a teraz doszło do tragedii. Wściekły zgłosił się do prokuratury, a następnie postanowił nagłośnić sprawę. Skonfrontowaliśmy jego zarzuty pod adresem władz z burmistrzem Pawłem Machą.
"Mogło mnie już nie być"
Paweł Ficol pamięta ośrodek Wodnik z dawnych czasów, gdy wypoczywał tam razem z żoną i córkami. Przed dwoma laty wybrał się tam raz jeszcze – ze swoim wnukiem i żoną. Wnuk bawił się na plaży. Było gorąco. Pan Paweł wszedł do wody. – Żaden ze mnie pływak, ale szedłem wzdłuż boi, tam gdzie głębokość nie powinna przekraczać 1,2 metra – wspomina. W pewnym momencie stracił grunt pod nogami. – Pociągnąłem powietrza, ze dwa razy wody się napiłem. Uratował mnie instynkt, to były sekundy... Odwróciłem się i jakoś dostałem do miejsca, gdzie było płytko – wspomina.
Po wszystkim interweniował u ówczesnych dzierżawców ośrodka, a także u burmistrza Pawła Machy. Rok później pytał zastępcę burmistrza Gabrielę Tomik, czy z niebezpiecznym miejscem coś zrobiono. – Powiedziała, że nic o tym nie wie i przekaże to burmistrzowi. Tak sprawa się zakończyła. Jak teraz usłyszałem, że tam się chłopak utopił, to myślałem, że mnie szlag trafi – mówi zdenerwowany.
"Dzieci i tak przejdą przez płot"
Tragedia, do której doszło na Wodniku 30 lipca, jest przedmiotem śledztwa prowadzonego pod nadzorem raciborskiej prokuratury. Ciało 18–latka, który miał wejść do wody po godzinie 19.00 (ośrodek jest otwarty do godz. 19.00), odnaleziono po dwóch godzinach na głębokości 4 m. Prokurator nakazał zabezpieczenie zwłok oraz przeprowadzenie sekcji, która ma pomóc w ustaleniu bezpośredniej przyczyny śmierci oraz ewentualnej obecności alkoholu lub innych substancji odurzających.
– To wielka tragedia – mówi burmistrz Paweł Macha, składając kondolencje rodzinie zmarłego. Przypomina sobie, że do ostatniego utonięcia na Wodniku doszło w latach 70. XX wieku. – Zrobiliśmy naprawdę wiele, aby tu było bezpiecznie. Mógłbym teraz zamknąć ten ośrodek, ale to nie jest rozwiązanie problemu, bo przecież dzieci i tak przejdą przez płot i będą kąpać się tutaj bez żadnego nadzoru – przekonuje.
Pismo do zarządcy
Przez środek akwenu Wodnik, począwszy od zejścia do wody z plaży aż do przeciwległego brzegu, przebiega szerokie na kilkanaście metrów wypłycenie. Woda jest na tyle płytka, że idąc w niej można przedostać się na drugi brzeg. Wyjątkiem są dwa zagłębienia. Na ich dnie znajdują się kamienie piaskowca. Burmistrz Paweł Macha dobrze kojarzy te miejsca. – One były zawsze atrakcją. Każdy dzieciak musiał zanurkować i znaleźć ten kamień – wspomina czasy, gdy jako chłopiec bawił się w Wodniku.
Paweł Macha pamięta też dobrze wizytę Pawła Ficola w urzędzie. – Myśmy wtedy reagowali, pisząc pismo do zarządcy, że ma zrobić porządek z bojami – wspomina burmistrz. Wkrótce władze Kuźni Raciborskiej przedsięwzięły szereg kolejnych kroków, których celem było zwiększenie bezpieczeństwa oraz atrakcyjności Wodnika.
Jakość wody i most
Ośrodek Wodnik został wpisany do gminnego planu rewitalizacji. Dwa lata temu przeznaczono niemalże 100 tys. zł na remont odpływu i dopływu wody. – Po remoncie woda jest pierwszej jakości – mówi burmistrz.
Kolejnym krokiem miała być naprawa drewnianego pomostu. Początkowo planowano wymienić spróchniałe deski, jednak wkrótce okazało się, że cała konstrukcja jest przerdzewiała, dlatego też zdemontowano ją i sprzedano na złom. Podobny los spotkał resztki konstrukcji ślizgawki, które sterczały na środku akwenu.
Burmistrz zamierza odtworzyć pomost, ale w innym kształcie. – Wpadłem na pomysł, żeby nie palować tego od nowa. Kupiliśmy sześć przęseł mostu pontonowego. Dorzucimy do tego jeszcze osiem przęseł. Pomysł jest taki, żeby ten pomost cieszył, żeby zainstalować na nim ślizgawki – mówi Paweł Macha. W przyszłym sezonie na plaży mają pojawić się też parasolki z trzciny.
Baza dla ratowników
Oprócz poprawienia jakości wody oraz demontażu niebezpiecznego pomostu, władze Kuźni Raciborskiej postanowiły jeszcze znaleźć gospodarza obiektu z prawdziwego zdarzenia. Tak doszło do nawiązania kontaktu ze Stowarzyszeniem Ratownictwa Wodnego Rzeczpospolitej, które dba o bezpieczeństwo na akwenach w Dąbrowie Górniczej, Gliwicach, Tarnowskich Górach oraz Zabrzu. Pierwszą umowę podpisano na rok, ale z intencją przedłużenia jej na kolejne lata. W perspektywie Wodnik, oprócz swej funkcji rekreacyjnej, stanowiłby również bazę dla ratowników, na której prowadziliby kursy i szkolenia.
Ludzie przestawiają boje?
Jeszcze przed otwarciem sezonu ratownicy sprawdzili dno akwenu, oczyścili je i przestawili boje, wyznaczające obszar wypłycenia objęty dozorem. W godzinach otwarcia jeden ratownik obserwuje kąpiących z plaży, drugi pływa na desce w pewnej odległości od brzegu.
– My nikomu nie zabronimy pływać poza tym obszarem, ale prosimy i przypominamy: jeśli dojdzie do sytuacji, w której byłyby dwie potencjalne ofiary – jedna na strzeżonej części kąpieliska a druga poza nią, to w pierwszej kolejności będziemy ratować tą pierwszą – mówi Dawid Lipiński, koordynator ratowników.
Wodniacy apelują też do gości ośrodka o zaprzestanie zabawy bojami. Zdarza się, że przesuwają oni boje, na własną rękę poszerzając obszar bezpiecznej kąpieli.
Nie można czekać na kolejną tragedię
Wagę problemu przestawienia boi dostrzega burmistrz Macha. Zamierza zakupić kilka betonowych odlewów, które – wkopane w dno – będą stanowić trwały wyznacznik bezpiecznego, objętego dozorem ratowników obszaru kąpieliska. – Doszło do tragedii. Nie można czekać na kolejną – kwituje.
W upalny i wolny od pracy dzień na terenie Wodnika wypoczywa ponad tysiąc osób. Trudno im się dziwić, wszak Wodnik to wyjątkowy ośrodek – z szeroką plażą, płycizną idealnie nadającą się do zabawy dla dzieci, położony w urokliwym sąsiedztwie lasu. Ironią okrutnego losu jest fakt, że do utonięcia z 30 lipca doszło w czasie, gdy ośrodek jest bezpieczniejszy niż kiedykolwiek wcześniej.
Wojtek Żołneczko