Jak powodzi się raciborskim radnym?
Porównujemy oświadczenia majątkowe złożone przez radnych u progu obecnej kadencji samorządu oraz w jej ostatnim roku. Sprawdźcie, komu udało się pomnożyć majątek, a kto się zadłużył.
U kresu obecnej kadencji samorządu sprawdzamy, jak mają się finanse jego raciborskiej elity. Wszak zdecydowana większość jej przedstawicieli będzie starała się o ponowną elekcję w jesiennych wyborach samorządowych. Czy w toku kadencji radnym udało się pomnożyć oszczędności? A może dorobili się nowych samochodów lub nieruchomości? Czy też było wprost przeciwnie, a rok 2017 zamknęli z majątkiem mniejszym niż ten, którym dysponowali u progu kadencji? Oto co ustaliliśmy.
Kto najwięcej zaoszczędził?
Swoje oszczędności najbardziej pomnożył radny Zbigniew Sokolik, który jest przedsiębiorcą. U progu kadencji zgromadził on oszczędności warte prawie 523 tys. zł, podczas gdy na koniec grudnia 2017 r. było to już 895 tys. zł (wzrost o 372 tys. zł). Dla porządku dodajmy, że przynajmniej część tych pieniędzy jest niejako zamrożona z powodu zobowiązań zaciągniętych przez radnego wobec dostawców na zakup towaru, które z końcem minionego roku wyniosły prawie 308 tys. zł.
Drugim radnym, który podczas kadencji samorządowej najbardziej pomnożył swoje oszczędności jest Krzysztof Myśliwy. W oświadczeniu majątkowym złożonym pod koniec 2014 roku wykazał on 29 tys. zł oszczędności. Z końcem minionego roku kwota ta urosła do 225 tys. zł (wzrost o 196 tys. zł).
Swoje oszczędności powiększyli w tym czasie również radni Witold Ostrowicz (wzrost o 136,1 tys. zł, Andrzej Rosół (wzrost o 51 tys. zł), Marcin Fica (wzrost o 16,1 tys. zł), Dariusz Doleżych (wzrost o 15,9 tys. zł), Anna Szukalska (wzrost o 10,2 tys. zł), Wiesław Szczygielski (wzrost o 5,1 tys. zł), Tomasz Cofała (wzrost o 2,8 tys. zł), Franciszek Mandrysz (wzrost o 2,2 tys. zł), Zuzanna Tomaszewska (1 tys. zł) oraz Eugeniusz Wyględa (wzrost o 250 zł).
Czyje oszczędności stopniały?
Na przeciwnym biegunie znajdują się radni, którzy w oświadczeniach majątkowych za 2017 rok wykazali mniejsze oszczędności niż w dokumentach złożonych u progu samorządowej kadencji. Zestawienie to otwiera radny Michał Fita, którego oszczędności w tym czasie stopniały z 70 tys. zł do niespełna 4,5 tys. zł (spadek o 65 tys. zł). Dodajmy, że w omawianym okresie o 30 tys. zł wzrosły również zobowiązania radnego, który spłacił co prawda sporą część kredytu hipotecznego, ale zaciągnął jeszcze jeden kredyt na zakup samochodu. Na plus działa w jego przypadku wzrost wartości posiadanych przez niego nieruchomości z 310 tys. zł na początku kadencji do 380 tys. zł na koniec 2017 roku.
U kresu kadencji mniejsze, w porównaniu z jej otwarciem, są również oszczędności Leszka Szczasnego. W oświadczeniu majątkowym złożonym przez niego na początku kadencji było to nieco ponad 145 tys. zł, podczas gdy w oświadczeniu majątkowym składanym w ostatnim roku kadencji były to już 122 tys. zł (spadek o 23 tys. zł). Stopniały również oszczędności Jana Wiechy (spadek o 20 tys. zł, choć radny dorobił się w tym czasie opla corsy z 2017 r.), przewodniczącego rady Henryka Mainusza (spadek o 5,6 tys. zł) oraz Leona Fiołki (spadek o 4,1 tys. zł).
Kto się zadłuża?
Dla dopełnienia obrazu sytuacji wspomnijmy również o radnych, którzy w ostatniej kadencji zamiast spłacić zobowiązania, zaciągnęli kolejne. Zestawienie to otwiera radna Zuzanna Tomaszewska, której zobowiązania na koniec 2017 r. były o 140,5 tys. zł większe niż u progu kadencji. Dodajmy, że radna kupiła w tym czasie drugie mieszkanie oraz samochód.
Swoje długi powiększył również radny Marcin Fica – z 15,3 tys. zł na początku kadencji do 53,3 tys. zł w oświadczeniu majątkowym za 2017 rok (wzrost zadłużenia o 38 tys. zł). Większe długi niż na początku kadencji ma obecnie również Michał Fita (wzrost zadłużenia o 30 tys. zł).
Swoje zobowiązania spłacili w tym czasie radni Marek Rapnicki (68 tys. zł) oraz Tomasz Cofała (11,7 tys. zł). Sporą część długów wykazywanych w oświadczeniach majątkowych spłacili również radni Piotr Klima, Henryk Mainusz, Franciszek Mandrysz, Krzysztof Myśliwy, Witold Ostrowicz, Anna Ronin, Paweł Rycka i Zbigniew Sokolik.
Nowe lub nowsze samochody
Porównanie stanu majątkowego radnych według oświadczeń radnych składanych na początku i w ostatnim roku kadencji zakończmy na samochodach. Zgodnie z prawem radni zobowiązani są do wykazywania w dokumentach pojazdów o wartości przekraczającej 10 tys. zł. W toku minionej kadencji samochód spełniający to kryterium kupił radny Marcin Fica, który nie jeździ już chevrolettem z 2006 r., ale volkswagenem golfem z 2015 r.
Volkswagena golfa z 2014 r. kupił z kolei radny Michał Fita, a radny Piotr Klima w oświadczeniu za 2017 r. wykazuje volkswagena caravelle z 2012 r. zamiast podawanego u progu kadencji volkswagena transportera z 1996 r. Opla signum z 2008 r. wykazuje z kolei radny Franciszek Mandrysz. Radny nie posiadał tego samochodu u progu obecnej kadencji samorządu.
Aż trzy samochody zakupił w tym czasie wiceprzewodniczący rady Krzysztof Myśliwy: peugeota partnera z 2015 r., seata leona z 2011 r. oraz volkswagena transportera z 2005 r.
Radny Marek Rapnicki przesiadł się do mercedesa r–klasse z 2007 r. Opla corsa z 2017 r. kupił w tym czasie radny Jan Wiecha, a volkswagena passata z 2002 r. kupiła radna Zuzanna Tomaszewska.
(żet)
Komentarz Wojtka Żołneczki
Czy na polityce można się dorobić?
Zaglądanie do kieszeni samorządowcom raczej nie przyniesie odpowiedzi na postawione wyżej pytanie. Bo choć na przestrzeni ostatnich lat raciborscy radni pobierali miesięcznie wcale niemałe diety, to o ich sytuacji materialnej przesądza przede wszystkim praca, którą wykonują poza działalnością samorządową (niezależnie od tego czy jest to praca na etacie, praktyka lekarska czy też prowadzenie działalności gospodarczej).
Coraz częściej krytykowane zaglądanie do kieszeni samorządowców ma jednak tę wartość, że pozwala stwierdzić, czy dana osoba publiczna w prywatnym życiu podejmuje trafne wybory finansowe. I choć osobisty sukces nie musi iść w parze z dobrym wypełnianiem mandatu radnego, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że powierzenie spraw miasta osobom niezdolnym do połatania nawet domowego budżetu, byłoby czymś dalece gorszym niż pozostawienie tych spraw w rękach osób potrafiących zapewnić byt sobie i swoim bliskim.