Mura do Rudnika: czy hejt to prawda? A może prawda to hejt?
Sprawa „bełkotu bezczelnego” z komisji zdrowia wróciła na sesję powiatową. Radny Mura spotkał się na niej z dyrektorem Rudnikiem. – Wypełniałem obowiązek radnego – stwierdził radny. Szef lecznicy żądał przeprosin na sesji.
Przypomnijmy, że na majowym posiedzeniu komisji zdrowia radni z klubu PiS – Łukasz Mura, Franciszek Marcol i Elżbieta Biskup nie szczędzili krytyk dyrektorowi szpitala zakaźnego. Poszło o odpowiedzi na ich interpelacje oraz nieobecność R. Rudnika na obradach. Najostrzej reagował Ł. Mura używając określenia „bełkot bezczelny” wobec informacji, jakie uzyskał o szpitalu od dyrektora.
Oburzony i rozczarowany
Na sesji radny przypomniał, że dyrektor Rudnik jego zdaniem w sposób niewłaściwy zarzucił otoczeniu, że pracuje na złą opinię o lecznicy. – To nie do przyjęcia, że dyrektor pisze, że otoczenie mocno pracuje nad negatywnym wizerunkiem szpitala. Te słowa uderzają w radnych i w mieszkańców. Ja tylko skorzystałem z prawa do zadawania pytań. To obowiązek radnego, bo dochodzą do mnie sygnały od mieszkańców których reprezentuję. Oczekiwałem normalnej odpowiedzi na poziomie dyrektora – tłumaczył Ł. Mura. Za użycie słów „bełkot bezczelny” przeprosił urażonych nimi mieszańców. W stosunku do dyrektora Rudnika stwierdził, że jest rozczarowany i oburzony jego postawą. – Mamy prawo pytać o prawdę, kontrolować. Pan dyrektor twierdzi, że Nowiny przyłączyły się do hejtu na niego, a przedstawiły faktyczny przebieg spotkania, zawierał prawdziwe treści. Zatem czy hejt to prawda? A może prawda to hejt? – mówił radny.
Ile było zakażeń?
Mura odniósł się także do naszego artykułu, w którym R. Rudnik podał, że nie wyklucza, że podejmie w sprawie wypowiedzi radnego kroki prawne. Radny uznał to za formę zastraszania go. – Co gorsza dyrektor postanowił skupić uwagę mediów na mojej osobie. Jakoby ja będąc w grupie ryzyka mogłem zarazić członków komisji (radny pracuje w kopalni Marcel). A tam rzekomo było wiele zakażeń. To jak się pytam ile ich było, jak to stwierdził, że wiele? – kontynuował Ł. Mura. Rozważał czy działanie dyrektora jest nastawione, aby zamknąć usta niewygodnemu radnemu.
Mura uznał, że to Ryszard Rudnik kieruje „czysty hejt wobec jego osoby i całego środowiska górniczego”.
Radny Mura „złapał” jeszcze szefa lecznicy na braku wiedzy, że kopalnia Marcel nie należy do JSW jak sądził R. Rudnik tylko do PGG. Dyrektor podał to gdy mówił, że powszechną wiedzą jest informacja o dużej transmisji koronawirusa na Śląsku przez środowisko górnicze, zwłaszcza z JSW. Według Mury taka pomyłka źle świadczy o kompetencjach dyrektora powiatowej jednostki. – Wychodzi pan z inicjatywą Nie potrafi pan doszeregować, z której spółki pochodzi i tak dalej, na donosach medialnych opiera polemikę ze mną i jeszcze mnie straszy sądem? – dziwił się Ł. Mura.
Oczekuje kultury
Dyrektor zareagował uwagą, że radny powinien się mocno nad słowami zastanowić bo są one dlań obraźliwe. Mówił, że choć radny przeprosił mieszkańców, to zapomniał to zrobić wobec niego.
Zapowiedział, że wystąpi na drogę sądową w tej sprawie. Nie zrobi tego żeby kogokolwiek zastraszać, ale jego zdaniem każdy radny powinien się zachowywać w sposób co najmniej kulturalny, a tego mu zabrakło w tym przypadku.
Zdaniem Ryszarda Rudnik jeśli jego wyjaśnienia nie spełniły czyichś oczekiwań, to radny może go dopytywać. – Odpowiadałem też innym. Większość była zadowolonych – stwierdził i wskazał na odpowiedź na interpelację klubu PiS.
Szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości – Tomasz Kusy spytał dyrektora czy ten poczuł się obrażony słowami Ł. Mury o bełkocie bezczelnym jako Ryszard Rudnik czy jako dyrektor szpitala?
– W jednym i w drugim przypadku. Podważono moją wiarygodność jako szefa jednostki. Nie jestem wrażliwy, bo gdybym był to z sądu bym nie wychodził. Zwrot jakiego użył pan radny jest niefortunny i niestosowny. Niech mnie przeprosi, to ja ten temat skończę. Jak nie, to zastosuję środki prawne. Pewnych rzeczy nie wypada mówić – podsumował dyrektor Rudnik.(ma.w)