Z poradnika Ogrodnika Kazika: przyjrzyjmy się tomatom
„Pan pomidor wlazł na tyczkę i przedrzeźnia ogrodniczkę. Jak Pan może, panie pomidorze?!” – pisze poeta w jednym z ulubionych dzieł lirycznych Kazika. Czy rzeczywiście pomidor powinien wykazywać więcej pokory? Jaka jest jego historia i w jaki sposób zapewnić sobie bogate zbiory tego owoco–warzywa? Przyjrzyjmy się bliżej tomatom– roślinom, bez których nie można sobie wyobrazić lata na działce.
Pomidor przybył do nas z Ameryki Środkowej. Uprawiali go tam Aztekowie, którzy widząc jego duże, pulchne owoce nazwali go xitomatl, w uproszczeniu tomatl. Specyficzny zapach liści nie wzbudzał w Europejczykach pożądania, dlatego traktowano go na początku jako roślinę trującą i uprawiano ku zadowoleniu oka. Mądry lud średniowieczny czuł jednak pismo nosem. Współcześni Dantego uważali miąższ pomidora za grzeszny, który w żadnym wypadku nie mógł być spożywany przez kobiety cnotliwe. Nawet wiele wieków później, na początku dwudziestego stulecia wielce szanowany psychiatra, Austriak żydowskiego pochodzenia utrzymywał, że owoc ten jest wielce podniecający i stanowi źródło pokus dla podświadomości. Trudno jest zrozumieć tego typu naukowe zapędy z działkowej perspektywy, ale wytężając wyobraźnię, można wybaczyć naszym przodkom tego typu konotacje.
Świetny afrodyzjak
Kiedy już jednak rozsmakowaliśmy się w soczystych, czerwonych owocach, tworząc rozmaite warianty potraw z naszym bohaterem w składzie, postanowiliśmy przyjrzeć mu się z bliska. Badania nie pozostawiły żadnych wątpliwości. W pomidorze jest zaklętych wiele pożytecznych i dobroczynnych substancji, tym samym udało się zdefiniować miłosnego demona w nim drzemiącego. Analizy wykazały, że jest świetnym afrodyzjakiem. Spożywając pomidora zyskuje przede wszystkim prostata, ale zawarty w owocach likopen ma niezwykle silne działania antynowotworowe. Co ciekawe, nie jest ważne, czy zjadamy je na surowo, czy przetworzone. Oba warianty mają swoje zalety . Nie jesteśmy jednak tylko konsumentami. Jako ogrodników interesuje nas przede wszystkim co zrobić, aby wyhodować jędrne i smaczne owoce.
Konkurencja zabija
Bądźmy praktyczni i nie komplikujmy sobie zbytnio kwestii uprawy. Życie ogrodnika jest pełne trosk, więc nie szukajmy sobie dodatkowych zgryzot. Jeśli sami na przedwiośniu wysiewamy rozsady, to mamy większe możliwości wyboru odmian. Kierujmy się przede wszystkim odpornością na choroby. W następnej kolejności zdecydujmy, czy ma to być pomidor na przetwory, czy do spożycia na świeżo lub grillowania. Rozsadzając w gruncie nie przesadzajmy z zagęszczeniem, bo nic tak rośliny nie zabija, jak zbyt duża konkurencja. Jeśli nawet uzupełnicie potrzeby pokarmowe nawozami mineralnymi, to nie uda Wam się to ze słońcem, którego pomidory potrzebują dużo. Cztery sadzonki na metr kwadratowy to optymalne rozwiązanie. Ziemia powinna zostać zaprawiona kompostem, a dołek pod roślinę musi być na tyle głęboki, by móc posadzić sadzonkę do 2/3 wysokości. Im głębiej tym lepiej. Łodyga wykształci korzonki na całej, zakopanej długości, co sprawi, że roślina będzie bardziej odporna na suszę i wyda wyższej jakości plon. Dołek możecie zaprawić garścią posiekanego ziela pokrzywy, niezwykłej, szamańskiej rośliny, o której wam już pisałem. Taki substrat uchroni pomidora przed chorobami i będzie źródłem niezbędnych mu do prawidłowego wzrostu pierwiastków, w tym tytanu, którego pokrzywa zawiera mnóstwo. Jeśli zaś z jakiegoś powodu pominęliście ten krok nie zapominajcie o nektarze, czyli gnojówce z pokrzyw, rozcieńczonej w stosunku 1:1.
Plantacja tytaniczna
Moje badania wykazały, że nawet podlewanie czystą gnojówką nie wyrządza roślinom żadnych szkód, a wręcz przeciwnie, stosowanie jej raz w tygodniu sprawia, że plantacja staje się bardziej tytaniczna. Postarajcie się też o co najmniej 1,5 m palik, do którego podwiązywać będziecie prowadzoną na jeden lub dwa pędy roślinę. Wszystkie odrosty pojawiające się na pędzie głównym należy regularnie usuwać. Pomidor wymaga systematycznego podlewania, starajcie się jednak robić to tak, by nie moczyć wodą liści. Dobrym rozwiązaniem jest ściółkowanie, które pozytywnie wpływa na ogólną kondycję roślin. Jeśli zaś od lat stosujesz się do tego typu podstawowych zaleceń, a mimo to nie jesteś w stanie osiągnąć satysfakcji w dziedzinie hodowli pomidorów, pozostają Ci ostatnie grabie ratunku, magiczna metoda, którą Kazik, specjalnie dla Was wygrzebał ze zbutwiałych ogrodniczych apokryfów. Czytamy w nich:
„Wizmiesz drutu miedzianego kąsek mały i bezsentymentalnie ubodziesz nim wić, co by utkwiła w niej dla ogólnego pożytku kaczana onego.”
W wolnym przekładzie chodzi o to, by kawałek drucika miedzianego po prostu wbić w łodygę pomidora i go tam zostawić. Nieprawdopodobne? Śmieszne? Sprawdź!
Parapet lub balkon
Jeszcze jedno! Nie mogąc pozwolić sobie na uprawę pomidorów w gruncie nie jesteście skazani na wizyty w sklepie dla utrzymania swojego libido na dostatecznie wysokim poziomie. Przy odrobinie samozaparcia możecie hodować te rośliny na swoich balkonach, a nawet parapetach. Mnogość odmian doniczkowych jest w stanie zapewnić Wam całkiem pokaźne plony. Warunkiem powodzenia jest dostatecznie duża donica. Istnieją odmiany, które dają 5 – 6 kg owoców z donicy. Nie wierzycie? Spróbujcie! Niech pomidory staną się wyzwaniem dla niewiernych. Jeszcze nie jest za późno. Sezon na pomidory ciągle przed nami. Ogrodnik Kazik