Powrót szpitala do normalności będzie kosztował
Radny powiatowy Artur Wierzbicki z PO zainteresował się skąd lecznica bierze pieniądze na funkcjonowanie w warunkach pandemii. Czy dzierżawcy płacą jej rachunki za wynajem powierzchni? Czy w pracy pomagają wolontariusze?
Szef komisji budżetowej pytał o to wszystko w kontekście przewidywanej przez dyrektora szpitala Ryszarda Rudnika straty finansowej netto, którą pokrywa organ prowadzący – Powiat Raciborski. – Szpital działa w warunkach nadzwyczajnych, moim zdaniem zmiany ustaw covidowych to loteria, bo przepisy co chwilę się zmieniają. Duży ukłon dla tych co działają na ich podstawie – mówił na majowej sesji rady powiatu A. Wierzbicki. Dopytywał o „jakieś dodatkowe środki z NFZ”. – Czy to ekstradziałanie szpitala jest mu refundowane? – ciekawiło radnego. Chciał też wiedzieć co z działającymi na terenie szpitala sklepami, apteką i innymi wynajmującymi powierzchnie. Ich miesięczne wpłaty stanowiły część budżetu placówki. Wierzbicki dociekał ponadto czy lecznicę wspomagają w czasie pandemii wolontariusze, pomagając chorym i odciążając załogę z Gamowskiej?
Dyrektor raciborskiego szpitala zakaźnego Ryszard Rudnik podał na sesji, że za finansowanie placówki odpowiada jako główny płatnik NFZ poprzez swój śląski oddział. Zdaniem dyrektora wynagradzanie szpitali zakaźnych jest na dobrym poziomie. – Jak zostanie tak jak jest do tej pory, to oceniam to przyzwoicie. Pozwala nam normalnie funkcjonować. Życzyłbym szpitalowi takiego finansowania także poza systemem covidowym. Jak nie będzie korygowania przychodów to zamkniemy rok zbilansowanym wynikiem, ale musimy trzymać koszty w ryzach – wyjaśniał radny na sesji szef lecznicy.
Rudnik nadmienił, że już rezerwuje środki finansowe na powrót szpitala do pozapandemicznej rzeczywistości. – Spontaniczne reakcje darczyńców już nie wrócą, a okres tego przechodzenia będzie wymagał nakładów finansowych na działania logistyczne, remontowe, a także na odkażanie obiektu i zachęcanie pacjentów, żeby wrócili do nas – mówił R. Rudnik. Chodzi np. o matki decydujące się w Raciborzu na poród, na czym lecznica „zarabiała”. Ostatnio regularnie przekraczała poziom 1000 nowych narodzin na Gamowskiej. – Oczywiście najwyższe koszty generują wynagrodzenia. Teraz tę sprawę mamy pod kontrolą i na razie nie trzeba się martwić – mówił radnym szef szpitala.
Co do dzierżawców, których jest na Gamowskiej niemało, to szpital zwolnił ich na czas epidemii z płacenia czynszów. – Trudno żeby ponosili koszty, jak nie mogą prowadzić działalności. Obawialiśmy się z ich strony żądania odszkodowań. Czy nie zdecydują się sądzić szpitala o utracone korzyści w związku z zamknięciem dla nich obiektu – przyznał. Wolontariuszy na Gamowskiej nie ma. Dyrektora interesowaliby tylko nowi pracownicy medyczni. – Pojawiły się propozycje od potencjalnych wolontariuszy, ale nie byli to medycy, dlatego się nie zgadzaliśmy. Praca w szpitalu zakaźnym wymaga wiedzy medycznej, określonych zachowań i postępowania zgodnie z procedurami. Nie mogliśmy ryzykować zagrożenia dla tych osób. Gdyby zgłosił się personel medyczny to skorzystalibyśmy – podsumował R. Rudnik.
(ma.w)