Plan wycinki czterech drzew podnosi emocje w Raciborzu
Wpierw temat omawiano w komisji gospodarki, później głos zabrał oficjalnie starosta raciborski, aż doszło do wizji lokalnej samorządowców. Czy 4 lipy z ulicy Lwowskiej będą musiały pójść pod piły?
Skromne grono przyszło w piątkowe popołudnie 24 lipca na Lwowską w Raciborzu, żeby zapoznać się z drzewostanem przeznaczonym do wycięcia. Pojawił się przewodniczący komisji gospodarki miejskiej Piotr Klima. Rolę gospodarza spotkania pełnił raciborski ekolog Bogusław Siwak. Przyszli również rajcy miejscy: Anna Szukalska, Marcin Fica i Michał Szukalski, który jako zawodowy strażak pełnił podwójną rolę, bo otrzymał upoważnienie od komendanta powiatowego PSP, by przedstawić informacje na temat przepisów bezpieczeństwa pożarowego. Te odgrywają w przypadku planowanej wycinki istotną rolę. Powiat Raciborski reprezentował radny Dawid Wacławczyk, od lat krytykujący sposób przeprowadzania wycinki drzew w Raciborzu, gdzie brakuje mu szerokich konsultacji społecznych w tej sprawie.
Nie widać nowych nasadzeń
P. Klima przyznał, że spodziewał się jakichś 30 osób i przypomniał sobie spotkanie pod kościołem „Okrąglakiem” sprzed kilku lat, jak wspólnie z B. Siwakiem bronili drzew na skwerze obok świątyni. Na Lwowskiej prócz radnych była jedna mieszkanka i to nie z ul. Lwowskiej. Raciborzanka – lokalna przedsiębiorczyni, która powiedziała zebranym, że los miasta nie jest jej obojętny, bo gdy przed 35 laty się tu wprowadziła, to Racibórz był bardzo zielonym miastem. – Racibórz słynął z tego w regionie. Teraz, po kolejnych wycinkach, nie widzę nowych nasadzeń. Nie widać, żeby ta wycięta zieleń się gdzieś odradzała. W Europie nawet stare drzewa się ratuje. Te drzewa na Lwowskiej można przyciąć, one odrosną, na pewno nie na następną wiosnę i będzie trzeba trochę poczekać. Drzewa się powinno leczyć, a nie wycinać wszystko w pień – podsumowała raciborzanka.
Dobra wola w starostwie
Bogusław Siwak wyjaśnił, że mieszkańcy, widząc na drzewach kolorowe krzyżyki, domyślili się, że są jakieś plany wobec drzewostanu i poprosili ekologa o interwencję. – Rozmawiałem z zastępcą komendanta raciborskiej PSP panem Pawłem Sową i wiem, że jest wola straży, by te drzewa ratować. Dodzwoniłem się jeszcze do jednego eksperta strażackiego z Warszawy, który powiedział, że jak drzewa są oddalone od siebie, to drabina dotrze do elewacji. Poza tym budynek można wyposażyć w dodatkowe gaśnice, hydranty, elementy przeciwpożarowej ochrony i wtedy jest szansa, by nie wycinać. Poza tym z tyłu budynku jest podwórko, a tam byłaby możliwa droga pożarowa – stwierdził Siwak. Według niego, aktualnie cała sprawa zależy od wydziału dróg w magistracie, bo stamtąd wpłynął wniosek o wycinkę do starostwa. – Wiem, że jest dobra wola w starostwie, żeby tego nie wycinać. Miasto musi jednak wycofać swój wniosek – podkreślił Siwak.
Drzewa rosną za blisko
W imieniu straży pożarnej wypowiedział się radny Michał Szukalski. Zaznaczył, że obiekt przy Lwowskiej był wcześniej placówką oświatową (szkoła, uczelnia) i był zakwalifikowany do kategorii ochrony pożarowej zezwalającej na obecność drzew tak blisko zabudowań. Teraz gdy inwestor (firma KASK z Wodzisławia Śląskiego, nabyła od miast budynek za 1,5 mln zł – przyp. red.) wskazał, że ma tam być przedszkole integracyjne, z dziećmi niepełnosprawnymi, ta kategoria ochrony pożarowej jest inna, zawierająca więcej obostrzeń. – Te drzewa są za blisko obiektu i muszą być ścięte do 3 metrów, zostaną z nich kikuty – zrelacjonował Szukalski. Przyznał, że można te obostrzenia zastępować podnoszeniem bezpieczeństwa przeciwpożarowego budynku. Radny podkreślił, że wszystko leży w gestii inwestora.
Drzewa chronią przed upałem
Obecny na spotkaniu radny Dawid Wacławczyk podał, że wie od starosty, że ten się nie zgadza na wycinkę drzew i sprawę przekazał do RDOŚ w Katowicach. B. Siwak dodał, że po wycince drzew obiekt utraci naturalne zacienienie i będzie w nim trzeba montować rolety oraz klimatyzację, by wytrzymać w środku w czasie upałów. Zebrani przeszli na drugą stronę obiektu, by obejrzeć miejsce pod ewentualną drogę pożarową na jego zapleczu. Tu zdania były podzielone, strażak Szukalski zgłosił wątpliwości czy takie rozwiązanie będzie możliwe. Już po rozmowie pod lipami pojawili się w tym miejscu jeszcze były radny miejski Jan Wiecha i mieszkanka gminy Rudnik znana z działań proekologicznych. Wcześniejszej dyskusji przysłuchiwały się krótko jeszcze dwie inne osoby. Piotr Klima zapowiedział, że grupa radnych uczestniczących w spotkaniu przygotuje interpelację do prezydenta miasta o przeprowadzenie rozmów w sprawie wycinki z właścicielem budynku byłego „Słoneczka”.
Można to było przewidzieć
Wycinka drzew przy ul. Lwowskiej znów stanęła na forum rady miasta. Poniedziałkowe (27 lipca) obrady komisji budżetowej poświęcono w części przyszłości 4 lip. Piotr Klima zauważył, że przy sprzedaży miejskich nieruchomości należy zwrócić uwagę na uwarunkowania sąsiedzkie. Miasto sprzedając obiekt pod przedszkole dla niepełnosprawnych, powinno było wiedzieć, że trzeba będzie wycinać drzewa i na ten moment trzeba tak zrobić. – Można było to przewidzieć. Nie wiadomo jak długo będzie to przedszkole w tym miejscu. My zetniemy drzewa, a przedszkole zniknie. Inwestor powinien był znać konsekwencje sąsiedztwa swego nabytku – stwierdził na posiedzeniu komisji radny Piotr Klima.
Wzorcowe przedszkole
W obronie inwestora stanął Dariusz Polowy (Miasto sprzedało Słoneczko za 1,5 mln zł firmie KASK z Wodzisławia Śląskiego). Zapowiedział, że w drugiej połowie sierpnia wspólnie z inwestorem zorganizuje wyjazd do Bielska-Białej gdzie działa taka placówka, którą stworzyła firma KASK. – Będzie można ją odwiedzić w Bielsku, zobaczyć, jaki jest poziom inwestycji i czego można oczekiwać w Raciborzu. Jestem świeżo po rozmowie z tą firmą. Poziom ich zaangażowania nie będzie inwestycją na rok czy dwa. To będzie obiekt na poziomie światowym, inwestor nie jest debiutantem w tej branży – nadmienił D. Polowy. Dodał, że placówki utworzone przez wodzisławską spółkę „są nieomal wzorcowe”.
Konkurencja dla oświaty
Wypowiedział się także Mirosław Lenk. – Byłem to obejrzeć i widziałem tam zdrowe, ładne drzewa. Mam nadzieję, że starosta zdecyduje się tylko na ich przycinkę – powiedział były prezydent miasta. Lenk prosił, by sprawie się jeszcze raz dokładnie przyjrzeć, bo to urząd wystąpił do starosty o wycinkę, na prośbę inwestora. Podkreślił, że zgadza się tu z ekologiem Bogusławem Siwakiem, który wystąpił w obronie lip. Przy okazji M. Lenk zauważył, że w mieście przybędzie konkurencyjna placówka dla „dość dużej już liczby przedszkoli niepublicznych”. – Miejskie placówki nie są obłożone w 100% – dodał były włodarz, sugerując, że przyszłość samorządowej oświaty przedszkolnej może na nowej inwestycji ucierpieć.
Nie stracimy, a zyskamy
Dariusz Polowy wyjaśnił, że nowe przedszkole będzie wysoce specjalistyczną placówką dla niepełnosprawnych. – Aktualnie mamy 10 dzieci, co najmniej, dla których nie znajdujemy miejsca w przedszkolu integracyjnym. – Nie mówimy o przedszkolu, ale o placówce specjalnej. To poprawi nam sytuację w zakresie zaspokojenia potrzeb dzieci niepełnosprawnych. Planowanych jest kilkadziesiąt miejsc dla takich przedszkolaków. Taka dostępność zaspokoi potrzeby powiatu, jeśli nie większego obszaru – podsumował prezydent Raciborza.
Mariusz Weidner