LKS Studzienna od lipca bez pieniędzy, a hala w dzielnicy – bez opału
Działacze z dzielnicy Raciborza, którzy spotkali się w włodarzem miasta narzekali na znacznie niższą dotację dla klubu w tym roku i brak środków na zakup węgla. Prezydent Dariusz Polowy odsyła ich do „środowiska piłkarskiego” i ustalenia na tym szczeblu podziału pieniędzy na działalność futbolową w mieście.
Kilkuosobowa reprezentacja działaczy LKS Studzienna przyszła na spotkanie prezydenta z mieszkańcami 6 października. Włodarzowi przekazano, że klub dostał dużo mniejszą niż co roku dotację na funkcjonowanie. Brakuje 13 tys. zł na zakup opału na zimę, potrzebnego do ogrzewania miejskiej hali przy boisku.
– Mamy tu ściankę wspinaczkową, na którą przyjeżdżają raciborzanie z całego miasta. Mamy im teraz powiedzieć: ubierzcie się ciepło, bo urząd nam nie dał pieniędzy na ogrzewanie? – dziwili się głośno działacze. Wskazali na przykłady klubów piłkarskich z Markowic, Płoni i Ocic, które korzystają z obiektów przy szkołach miejskich i nie muszą się martwić kto zapłaci za ogrzewanie, bo to zmartwienie dyrektora placówki. W dodatku tamte kluby mają wyższe miejskie dotacje niż Studzienna.
Uzgodnienia w szerokim gronie
Dariusz Polowy nie krył, że nie podoba mu się, że działacze podnoszą taką kwestię na spotkaniu z mieszkańcami, gdzie miejscowi mówią o problemach dzielnicy. Środowisko sportowe ma swoje spotkania w magistracie i tam powinny być rozstrzygane problemy jak ten z ogrzewaniem hali. – Jasno powiedziałem piłkarzom z miasta, żeby sprawy finansowe załatwić między sobą przy stoliku, a nie chodzić z tym do prezydenta. Nie podejmiemy tu dzisiaj żadnej decyzji, czy więcej pieniędzy powinno trafić do danego klubu, bo to są kwestie do rozstrzygania na poziomie całej struktury futbolu w mieście. Jak ktoś ma większe potrzeby, to musi je uzgodnić z innymi klubami z Raciborza. Nie będę tu dzisiaj adwokatem pozostałych klubów – tłumaczył działaczom w Studziennej D. Polowy.
– To mamy halę zamknąć? Powiedzieć do widzenia amatorom ścianki? A co z dziećmi, które trenują w sali gimnastycznej? Mówić im: możecie, ale ubierzcie się ciepło – ironizował jeden z działaczy.
Włodarz nie odpowiedział, tylko spytał ile meczów LKS Studzienna rozegrał w rundzie wiosennej? Usłyszał, że żadnego. Polowy dopytał czy LKS w pierwszym półroczu pozyskał dotację? Działacze odparli, że tak – 18 tys. zł. Prezydent dalej drążył: czy planowana wysokość wydatków była ta sama wobec braku meczów? Miejscowi przyznali, że mniejsza, ale zaznaczyli, że piłkarze korzystali z sali gimnastycznej i trzeba było do marca wydawać pieniądze na ogrzewanie i prąd. – Rozliczyliśmy te środki w urzędzie i zostaliśmy bez grosza – stwierdzili przedstawiciele klubu. Dodali, że odtąd nie otrzymali z urzędu żadnych środków i czekają na przyznany im grant w kwocie 15 tys. zł. – Od 1 lipca nie mamy wcale pieniędzy – narzekali. Ich zdaniem to kuriozalne, że kiedy nie było meczów urząd przyznał Studziennej 18 tys. zł, a kiedy spotkania piłkarskie się odbywają, mają mieć do dyspozycji mniej, bo 15 tys. zł.
D. Polowy stwierdził ponownie, że te kwestie powinny być załatwione na poziomie całego środowiska piłkarskiego, bo on nie jest na spotkaniu z mieszkańcami przygotowany do tego typu rozmów. Zaprosił działaczy na spotkanie klubów do magistratu, zaplanowane już wcześniej w czwartek 8 października.
Pożyczają na wszystko
Poirytowani działacze spytali prezydenta czy pobiera co miesiąc pensję. Gdy ten przytaknął, usłyszał, że w klubie od miesięcy nie mają żadnej gotówki. – Pożyczamy na wszystko, żeby nam nie pozabierali liczników. Z czego mamy wziąć na utrzymywanie obiektu Miasta? W wodociągach powiedzieli naszemu prezesowi, żeby płacił ze swoich – relacjonowali działacze.
Polowego zainteresowały wtedy dochody klubu związane z funkcjonowaniem hali. – Wstyd powiedzieć jakie to dochody. Festynów nie ma, dożynek nie było. Od 1 lipca chodzimy jak żebraki, prosimy, żeby nam każdy rozłożył należności. Potrzebujemy zapłacić za wodę, przecież chłopcy się kąpią po meczach – mówili działacze prezydentowi. Przypomnieli mu, że przed rokiem padały z urzędu deklaracje, że dotacje sportowe będą szybciej przelewane.
– Mówi pan, że stawia na młodzież, ale z czego mamy płacić za transport, za trenerów? Z łebkami sami jeździmy. A 600 zł dla trenera trzeba mu jeszcze obciąć, bo nie mamy – opowiadali reprezentanci klubu.
Polowy oznajmił, że urząd też boryka się z problemami finansowymi. Wskazał na pandemię i jej skutki dla budżetu miasta. – W początkowej fazie wpływy mocno nam spadały i sądziliśmy, że zabraknie w kasie miasta 30 mln zł. To by oznaczało, że od 15 listopada gmina nie regulowałaby swoich zobowiązań. Dlatego pewne rzeczy wstrzymano, w tym wydatki na sport i na kulturę; na budżet obywatelski, a w OSIR ograniczono pensje. Sytuacja była szczególna, bo są rzeczy ważne i mniej ważne – tłumaczył prezydent Raciborza.
Zgoda buduje
Zdaniem Polowego, dużo lepiej dla środowiska piłkarskiego byłoby, gdyby istniała współpraca między klubami. – Żeby dogadać się jak dogadali się strażacy z OSP, gdzie nie muszę rozmawiać z poszczególnymi jednostkami. Namawiam do tego, bo nie jesteście jedyni ze środowiska sportowego, gdzie każdy ma swoje racje i je podnosi. W czwartek porozmawiamy jak te środki dzielić, żebyście to wy decydowali – zapowiedział prezydent miasta.
Działacze nie kryli zdziwienia wypowiedzią Polowego. – Prezesi klubów mają decydować o innych klubach? Co prezesa Unii obchodzi nasza hala? A co mnie interesuje koszenie boiska w Ocicach? Niech pan pokaże nam klub w mieście co ma taką halę jak my. Nawet Unia nie ma, a przecież dostała wysoki grant, nie wiadomo dlaczego – mówili włodarzowi miejscowi. Przy okazji wypomnieli władzy, że „na wioskach w powiecie już w styczniu kluby dostają pieniądze na sport, a w Raciborzu trzeba czekać do połowy marca, choć wcześniej są terminy płatności za media”.
– To nie jest łatwy bochenek chleba, a my wszyscy robimy to społecznie. Nam nikt nie zapłaci, tylko jedynie „gębą” – podnieśli działacze. Dariusz Polowy odparł, że nigdy by nie podejrzewał, że w Studziennej działacze chcą za swą pracę pieniądze. Ci stwierdzili, że gdyby wycenić ich pracę, to na pewno nie starczyłoby dotacji, żeby ją opłacić.
Włodarz przywołał przykład swojej przynależności do klubu strzeleckiego, który nie pobiera dotacji z kasy miejskiej, a jego członkowie utrzymują go ze składek. – Takie rozwiązania też są – zauważył D. Polowy.
Nie patrzeć na siebie wilkiem
Włodarz poinformował, że powstała spółka miejska Unia po to, „aby inaczej to funkcjonowało niż lata wcześniej”. – Namawiam żebyście to wy, działacze, chcieli pouzgadniać sprawy między sobą. Żebyście zobaczyli, że inni mają też potrzeby. Najwięcej środków było dotąd kierowane do piłki nożnej i po to spółkę Miasto powołało, żeby szkolenie dzieci i młodzieży było profesjonalnie prowadzone i całe środowisko piłkarskie umiało ze sobą współpracować a nie patrzyło na siebie wilkiem – mówił Dariusz Polowy. Według niego „sprawa się załatwi w czwartek o godz. 17.00”.
Działacze wyliczyli prezydentowi jak finansowo prezentuje się LKS Studzienna w podziale środków miejskich na ten rok.
LKS Ocice – 32 tys. zł – mniej o 4 tys. zł niż przed rokiem Wicher Płonia – 10,8 tys. zł Brzezie – 29 tys. zł – 6 tys. zł mnie niż przed rokiem LKS Markowice – 44 tys. zł LKS Studzienna – 33 tys. zł, 13 tys. zł mniej niż przed rokiem
Powiedzieli, że wynika z tego, że kluby nie utraciły wysokości wsparcia jednakowo. – Są różnice i niemałe. Czy ktoś nas próbuje poróżnić? – zastanawiali się głośno.
Dariusz Polowy odparł, że to jest opinia działaczy, a na tyle jest wolności, żeby się wypowiadać. – Z tego co pamiętam jak były pierwsze spotkania środowiska piłkarskiego po wyborach, to nie było opinii, że kiedyś to było fajnie i dosyć słabo wyglądały kontakty między klubami. Musicie siąść do stołu i przedyskutować, powiedzieć sobie gorzkie słowa, ustalić, że w jednym roku jedni korzystają, a w drugim – kolejni. – Trzeba przezwyciężyć to, co było. To się musi udać – podkreślił D. Polowy.
Kara za aktywność
Działacze z LKS oznajmili Polowemu, że czują się karani, za to, że próbują wyjść do ludzi z ofertą sportową.
– Jak oczekujecie że ja tu dziś powiem: załatwię wam to, to ja takiej deklaracji nie złożę – powiedział prezydent.
Polowy stwierdził, że po to ma być system działalności i szkolenia klubów piłkarskich ujednolicony, „żebyśmy umieli identyfikować, gdzie są koszty do poniesienia przez całą społeczność”.
– Ja nie będę Sherlockiem Holmesem, który będzie dochodził, czy ktoś lepiej czy gorzej wydaje pieniądze. Trzeba przy stole powiedzieć kto robi źle, a kto wzorcowo – podsumował włodarz.
Działaczy próbował jeszcze wesprzeć były radny miejski Józef Gurk. Mówił, że LKS kiedyś był wzorem dla innych klubów. A dziś inwalida kosi boisko, a 80-latek wsiada do traktora. – Hali, która powstała w czynie społecznym nie wolno dziś zostawić bez ogrzewania, żeby pleśniały ściany zimą – przestrzegał Gurk.
– Nie dopuszczę do tego żeby obiekt miejski ulegał dewastacji – zapewnił prezydent Raciborza.
(ma.w)