Światowy dzień trędowatych – 24 stycznia 2021 r.
Siostra Dolores z klasztoru Annuntiata przedstawia
Inicjatorem Światowego Dnia Trędowatych jest francuski filozof, podróżnik i misjonarz Sługa Boży Raoul Follereau (1903 – 1977). Jest on obchodzony od 1954 roku, w ostatnią niedzielę stycznia (w Indiach 30 stycznia w dniu śmierci Mahatmy Gandhiego) w około 150 krajach na świecie.
Trąd to znana od najdawniejszych czasów choroba zakaźna atakująca skórę i system nerwowy człowieka. Trędowaty pokrywa się ranami, które nie goją się, przeciwnie, doprowadzają do gnicia całych partii ciała – utraty kończyn czy części twarzy. Od prawie czterdziestu lat (od 1982 roku) medycyna dysponuje skuteczną terapią, która pozwala wyeliminować z organizmu odpowiedzialną za trąd bakterię Hansena.
Dzięki skutecznej terapii antybiotykowej, prowadzonej m.in. w ośrodkach i szpitalach wspieranych przez Fundacje Follereau, kilkanaście milionów ludzi odzyskało zdrowie. Niestety, w krajach misyjnych notuje się każdego roku prawie ćwierć miliona nowych zachorowań, a nawet wyleczeni trędowaci ze względu na straszliwe okaleczenia bywają odrzuceni przez rodzinę i niezdolni do samodzielnej egzystencji. Mieszkają oni często w misyjnych ośrodkach pomocy, gdzie wspólnie żyją i pracują.
Św. Ojciec Damian de Veuster
O. Damian de Veuster – 10 maja 1873 roku przybył do odosobnionej osady Kalaupapa, którą zamieszkiwało 600 trędowatych. Pierwszymi zadaniami ojca Damiana było wybudowanie kościoła i założenie parafii. Jednak widząc olbrzymie potrzeby chorych, swego zadania nie ograniczał tylko do bycia duchownym. Dzielił z trędowatymi wszelkie niedogodności losu na wygnaniu, dobrowolnie godząc się na niebezpieczeństwo zarażenia tą nieuleczalną wtedy chorobą. Początkowo Damian przybył jako pierwszy i miał być zmieniony przez następnego kapłana, jednak ostatecznie zgodnie ze swoją wolą pozostał na Molokai przez 16 lat, czyli do swojej śmierci, która nastąpiła w wyniku zarażenia się trądem. W kolonii trędowatych przed przybyciem ojca Damiana powszechne było poczucie rozpaczy i brak nadziei na jakąkolwiek pomoc. W tym piekle beznadziei on przynosi im nadzieję. Szesnaście lat pracy ojca Damiana w leprozorium w Molokai sprawiło, że prawo zaczęto respektować, domy – rudery zamieniono na schludne domki, uprawiano ziemię i wybudowano szkoły. Stał się nie tylko kapłanem trędowatych, lecz także ich towarzyszem, doradcą, pielęgniarzem, lekarzem, cieślą, grabarzem, kuratorem oraz przyjacielem wszystkich, przede wszystkim młodocianych ofiar trądu nie robiąc różnicy między rasą i religią. Stał się głosem ludzi bez głosu. Powoli budował wspólnotę, w której radość z bycia razem i otwarcie się na miłość Boga, dały nowe powody do życia. Sam dotknięty chorobą w roku 1885, mógł w pełni utożsamiać się ze swoimi parafianami i powiedzieć im: „My trędowaci...”
Słowa o. Damiana
„ Nie ma wątpliwości: jestem trędowaty. Niech dobry Bóg będzie błogosławiony! Nie żałujcie mnie zbytnio… Nasz wybrał mnie, pozwalając, abym został dotknięty trądem. Wiecznie będę wdzięczny Bogu za tę przychylność. Ta choroba trochę skróci i uczyni bardziej prostą moją drogę do niebiańskiej ojczyzny. Choroba nie zaatakowała jeszcze moich rąk i mogę odprawiać jeszcze mszę. Uważam się za misjonarza najszczęśliwszego na świecie. Poświęcenie mojego zdrowia, które dobry Bóg zechciał przyjąć i dając owocować trochę mojej posłudze miedzy trędowatymi wydaje mi się być znacznie lżejsze i nawet przyjemne. Ośmielając się powiedzieć trochę jak św. Paweł: „Jestem umarły i moje życie jest ukryte w Bogu z Chrystusem. Zresztą jestem wciąż szczęśliwy i zadowolony… pomimo iż tak zniekształcony!”.
Obecnie, wśród tych zarażonych AIDS – trędowatych naszych czasów, zdarzają się cuda świętości. Zwłaszcza tam, gdzie są przyjęci wokół Przenajświętszego Sakramentu. On jedyny, który może z fazy terminalnej uczynić moment otrzymania królewskiej twarzy. Aktor Anthony Perkins dotknięty przez AIDS, wyznaje, że cała jego siła brała się z codziennej mszy świętej.
Ojciec Damian jest, przede wszystkim, świadkiem miłości Boga do wszystkich ludzi. Staje się jednocześnie słyszalnym głosem niesłuchanych ludzi – biały zdrowy człowiek, który dobrowolnie poszedł na śmierć, zwrócił uwagę ówczesnego świata na tę straszną i nieludzką chorobę. Wiadomości o heroicznych wysiłkach na rzecz trędowatych rozeszły się na Hawajach, w Stanach Zjednoczonych i w Europie. Skąd czerpał swoje siłę do tak trudnej, wręcz nieludzkiej posługi? Z Eucharystii, czyli obecność Boga pośród ludzi i w Jego adoracji, bez której nigdy by nie mógł wytrzymać jak sam powiedział: „Na stopniach ołtarza znajduję konieczną siłę w tej izolacji…”.
Trędowaci…
Sześć lat przeżyłam z trędowatymi w Angoli w miejscu Funda. Był to niewątpliwie najpiękniejszy czas mego życia, to było te 5 minut… jak mówią młodzi. Niesamowici ludzie… biedni, ale szczęśliwsi jak my tutaj w krajach rozwiniętych. Bez twarzy i bez palców, ale z ciągłym uśmiechem na twarzy. Odwiedzałam kiedyś ciężko chorego trędowatego. W pewnym momencie zauważyłam, że szczur gryzł jego palce u nogi, a on tego nie czuł… zaczęłam krzyczeć z lęku, a on się dziwił… Nigdy tego nie zapomnę. Trędowaci… ludzie bez twarzy, ale z wielkim sercem w tym XXI wieku.
Modlitwa za ubogich tego świata…
Panie, naucz nas nie kochać już jedynie samych siebie
i nie zadowalać się tylko tym,
że kochamy naszych bliskich.
Panie, naucz nas myśleć
wyłącznie o bliźnich
i kochać przede wszystkim tych, którzy nie są kochani.
Panie, spraw, aby bolało nas cierpienie innych.
Daj nam łaskę zrozumienia,
że w każdej minucie naszego życia
naszego szczęśliwego życia,
nad którym Ty sam czuwasz
tysiące istot ludzkich, twoich dzieci, umiera z głodu i zimna,
chociaż na to nie zasłużyły…
Panie, ulituj się nad wszystkimi ubogimi świata.
Ulituj się nad trędowatymi,
do których tak często uśmiechałeś się, gdy chodziłeś po ziemi,
nad milionami trędowatych,
którzy wyciągają ku Twojemu Miłosierdziu dłonie bez palców,ręce bez dłoni…
I wybacz nam,
że na zbyt długi czas zostawiliśmy ich samym sobie,
powodowani haniebnym strachem…
Panie, nie pozwól,
abyśmy potrafili być szczęśliwi sami.
Spraw, aby dotykała nas nędza panująca na świecie
i uwolnij nas od nas samych,
… jeśli taka jest Twoja wola.
Raoul Follereau