Stąpanie po lodzie to igranie ze śmiercią
Ciekawość, chęć poślizgania się, próba ratowania czworonoga – to najczęstsze przyczyny wypadków na lodzie. Zagrożenie jest ogromne. Szanse na wydostanie się o własnych siłach z przerębla są niewielkie, a w lodowatej wodzie organizm człowieka wychładza się błyskawicznie. Z pomocą mogą przyjść nam strażacy, których umiejętności oraz sprzęt są w takim wypadku nie do przecenienia.
Umiejętności i sprzęt
Ratownictwo lodowe to odmiana ratownictwa wodnego, która wymaga nie tylko fachowej wiedzy i umiejętności, ale również specjalistycznego sprzętu. Wszystkie te elementy posiadają strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. – Nasza jednostka wyposażona jest w pięć kompletów tzw. suchych skafandrów, które zabezpieczają ratowników przed wychłodzeniem (hipotermią). Dodatkowe wyposażenie to sanie lodowe oraz kolce, które są elementem pomocniczym. Oprócz tego w tego typu działach wykorzystujemy również elementy wyposażenia ratownictwa wodnego, takie jak węgorz*, rzutki czy kapoki – mówi bryg. Roland Kotula, dowódca JRG w Raciborzu.
Wspomniane przez strażaka sanie lodowe pomagają w dotarciu oraz transporcie poszkodowanego. Równomierne rozłożenie ciężaru zmniejsza szanse załamania się lodu pod ratownikiem oraz osobą poszkodowaną. Ratownik zmierza do osoby poszkodowanej w pozycji leżącej, odpychając się dłońmi, w których dzierży specjalne kolce.
Najpierw pies, potem właściciel
Jak najczęściej dochodzi do wypadków na lodzie? – Czasami ktoś z ciekawości wchodzi na lód. Innym razem ktoś chce się poślizgać. Stosunkowo często do takich wypadków dochodzi z udziałem czworonogów. Proszę wyobrazić sobie taki scenariusz... Wychodzimy z psem na spacer – piesek wbiega na lód i wpada do wody. Właściciel stara się ratować pupila. Czołgając się, dociera do zwierzęcia, ale jest przecież cięższy od psa i lód załamuje się również pod nim – mówi bryg. Roland Kotula i wspomina, że kilkanaście lat temu na żwirowisku niedaleko Raciborza doszło właśnie do takiego wypadku. Właścicielowi udało się wydostać czworonoga z przerębli, ale sam nie dał już rady tego zrobić i zginął w tym miejscu.
Jak pomóc osobie, pod którą załamał się lód?
Zapytaliśmy doświadczonego strażaka, co robić w sytuacji, gdy załamie się pod nami lód. – Krzyczmy jak najgłośniej. Starajmy się zaalarmować spacerujące osoby o naszym położeniu – mówi R. Kotula. W sytuacji, gdy jesteśmy świadkami tego typu wypadku w pierwszej kolejności powinniśmy zaalarmować odpowiednie służby. Następnie, jeśli sytuacja na to pozwala, możemy starać się udzielić pomocy osobie poszkodowanej. Jak to zrobić? – Pamiętajmy, że skoro lód załamał się pod tą osobą, to pod nami również może się załamać. Jeśli chcemy zbliżyć się do takiej osoby, musimy rozłożyć nasz ciężar ciała na jak największej powierzchni, dlatego najlepiej położyć się na lodzie i w ten sposób przesuwać się do osoby poszkodowanej. Pamiętajmy, aby nie zbliżać się do samej krawędzi lodu i wciągać tej osoby, bo lód na pewno załamie się pod takim obciążeniem. Jeśli tylko mamy pod ręką szalik, kurtkę, długi patyk – podrzućmy to tej osobie. Gdy złapie ten przedmiot, wówczas możemy próbować wyciągnąć tę osobę z wody, nadal pamiętając o tym, by ciężar naszego ciała był maksymalnie rozłożony – radzi dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Raciborzu.
Jak zdradliwy może być lód?
Brygadier Kotula zwraca uwagę, że grubość pokrywy lodowej może być różna na tym samym zbiorniku, co jeszcze bardziej zwiększa ryzyko wypadku w trakcie przemieszczania się po tafli. Zależy to m.in. od głębokości wody, jej przepływu, również śnieg pełni w tym przypadku rolę izolatora – lód będzie grubszy tam, gdzie nie ma śniegu (z drugiej strony wiatr również może przesuwać śnieg). Właśnie dlatego najlepiej unikać wchodzenia na lód. – Jeśli chcemy się pośligać, idźmy na lodowisko. Jeśli spacerujemy z czworogiem, pilnujmy aby nie wbiegł na lód – przestrzega strażak.
(żet)
* Węgorzem określa się elastyczny, wykonany z pianki pływak, którym można opasać osobę poszkodowaną. Jest lepszy od koła ratunkowego – nie dość, że łatwiej założyć go na osobę poszkodowaną, to jeszcze osoba poszkodowana nie wysunie się z niego nawet w sytuacji utraty przytomność.