Prywatyzacja RCI. Potencjalna operatorka przekonuje, że warto
Przed radnymi z komisji gospodarki miejskiej wystąpiła 21 stycznia Maria Orzechowska-Maćkowiak z firmy Matragona, która jako jedyna złożyła urzędowi ofertę na prowadzenie przy ul. Długiej punktu informacji turystycznej.
Goszczącą na obradach przedsiębiorczynię przedstawił wiceprezydent Dawid Wacławczyk. Powiedział, że sprawdzona przy organizacji festiwalu podróżniczego Wiatraki, była później jego prawą ręką w firmie Orinoko – Art & Travel, którą prowadził zanim objął fotel zastępcy Dariusza Polowego. Wskutek pandemii nie był w stanie nadal zatrudniać pracowniczki. Była podwładna założyła działalność gospodarczą i wystartowała w przetargu miejskim. Nie miała konkurencji. Wacławczyk uważa, że oferta magistratu nie jest korzystna, bo kwota jaką zapłaci samorząd (w tym roku chce przeznaczyć 177 tys. zł) nie jest adekwatna do ogromu obowiązków, jakimi musi się zająć operator punktu. Wiceprezydent pytał o opinię w RCK, pod którym działało RCI i wie, że placówka nie jest zainteresowana kontynuacją.
Maria Orzechowska-Maćkowiak zapytana przez Piotra Klimę, dlaczego jej zdaniem warto przekazać RCI w ręce prywatne wskazała, że wiosną i latem, tak jak przed rokiem, popularna będzie turystyka lokalna. Jej zdaniem, Racibórz nie powinien tego przespać. Podała za przykład wizytę w mieście turystek z Wrocławia, które udały się do Raciborza na weekend, wybierając miasto jako nieoczywiste miejsce w Polsce. Przekonały się, że jest w nim tyle do zobaczenia, że nie starczyło czasu by do wszystkich dotarły. – Dowiedziały się o tym, kiedy im pokazałam jakie mamy atrakcje – zaznaczyła. Aktualnie Orzechowska-Maćkowiak czeka na rozstrzygnięcie lub nie w sprawie przetargu. Nie otrzyma żadnego odszkodowania jeśli magistrat nie podpisze z nią umowy.
Radni opozycji podkreślali, że do oferentki nic nie mają, a pamiętają jak przed pandemią RCK szukało nowego pracownika – specjalisty ds. turystyki do obsługi RCI. Michał Kuliga uważa, że z zadaniem poradzi sobie punkt informacji na Zamku Piastowskim, a starosta Grzegorz Swoboda złożył ofertę współpracy prezydentowi Raciborza.
Henryk Mainusz pytał przedsiębiorczynię na czym opiera swoją propozycję, zwłaszcza, że wiceprezydent Wacławczyk wypowiedział się na temat wymagań Miasta, że są wygórowane wobec stawki, jaką proponuje. Orzechowska-Maćkowiak stwierdziła, że ma inne podejście do biznesu niż D. Wacławczyk. Mówiła, że w Orinoko to byłoby nieopłacalne, bo wymagałoby mnóstwa dodatkowej pracy, a firma działała na innych polach, które były dla niej bardziej dochodowe. Sądzi, że utrzyma siebie i dwóch pracowników nowego punktu za kwotę jaką zaoferowała – rocznie 174 tys. zł. To więcej niż dotąd Miasto przekazywało RCK na funkcjonowanie RCI – 168 tys. zł. – Ale zadań będę miała więcej. Trzeba się będzie z tym zmierzyć. Ja jestem sama w nowym biznesie i to będzie moja główna, a nie dodatkowa działalność – podkreśliła. Na podsumowanie żartobliwie zauważyła, że może być postrzegana jako idealistka, która rzuciła się na pomoc Miastu. Henryk Mainusz życzył jej powodzenia.
(ma.w)
Brak decyzji to strata dla biznesu
Wiceprezydent Raciborza Dawid Wacławczyk uważa, że w sprawie przyszłości RCI trzeba decydować szybko, zamiast zakonsultować się na śmierć. Wskazał, że powierzenie prowadzenia punktu informacji jest gotowym pomysłem, a szczegółów oferty starosty nie ma. – Jeśli tego nie zrobimy, konsekwencje decyzji poniesie raciborski biznes turystyczny – np. hotele, restauracje, płatne parkingi. – Bo nie będziemy tego segmentu napędzać – tłumaczył zastępca Polowego.