Opozycja zaczyna wierzyć prezydentowi. Czy firmy i sklepy zapłacą więcej za wywóz śmieci?
Luka w budżecie Raciborza w części przeznaczonej na obsługę gospodarki odpadami wynosi po upływie półtora miesiąca już ponad 150 tys. zł i wedle przewidywań włodarza Raciborza, wyniesie w ciągu roku ponad milion złotych. Wcześniej opozycja w radzie nie chciała się zgodzić z Dariuszem Polowym na zmiany w systemie, ale teraz zaczyna przychylać się do zdania prezydenta.
Zastępca prezydenta Polowego zajmujący się gospodarką komunalną spotkał się w okresie przedsesyjnym z jednym z liderów opozycji w radzie miasta – radnym Mirosławem Lenkiem. Rozmawiali o wyłączeniu z systemu miejskiego wywozu śmieci z nieruchomości niezamieszkałych – sklepów, firm, ogródków działkowych. Urzędnicy gromadzą dane ze złożonych deklaracji przez przedsiębiorców i właścicieli nieruchomości niezamieszkałych. Choć termin ich spływu do urzędu upłynął już 10 lutego, a wszyscy podatnicy zostali listownie poinformowani o obowiązku, to aż połowa podatników nie złożyła jeszcze dokumentów. W magistracie analizują to czym już dysponują. Urząd posiada deklaracje od 376 podmiotów z terenu Raciborza. To około połowy z wszystkich nieruchomości niezamieszkałych na terenie miasta. Co ciekawe, z obowiązku wywiązali się najwięksi podatnicy, a ociągają się z deklaracjami ci pomniejsi. Niesumiennych urzędnicy muszą teraz „ścigać”.
Znaczny deficyt
Właściciele nieruchomości niezamieszkałych określają w deklaracjach liczbę kubłów na śmieci. Z reguły posiadają kontenery na 1100 l. Zadeklarowano ich do posiedzenia komisji gospodarki z 18 lutego 14 604 sztuk. W ubiegłym roku system miejski obsługiwał ok. 28 tys. kontenerów. Czy po pełnej weryfikacji będzie ich tyle samo, urzędnikom trudno jest wyrokować. Stawka za odbiór i zagospodarowanie takiego pojemnika na śmieci wynosi (stawka określona przez rząd) 58,20 zł. Na wolnym rynku obowiązuje cena ok. 120 zł za taką usługę. System miejski jest zatem dotowany przez pozostałych jego uczestników – mieszkańców. Wiceprezydent Konieczny mówi zatem o znacznym deficycie wynikłym z różnicy nakładów i kosztów obsługi nieruchomości niezamieszkałych. Dotąd nie był on tak zauważalny, bo stawka ustalana z poziomu ministerialnego wynosiła ponad 90 zł. Wiele samorządów wyłącza więc ze swoich systemów obsługę sklepów i firm, by utrzymać stawki opłaty śmieciowej na obecnym poziomie. Nie jest to jednak decyzja z poziomu fotela prezydenta, ale ław rajców miejskich.
Nie ma dobrych wieści
Kiedy jesienią i pod koniec roku Dariusz Polowy próbował przekonać radę do swych wyliczeń i wyłączenia nieruchomości niezamieszkałych, opozycja podnosiła, że ma sygnały z ministerstwa o rychłych regulacjach stawek za odbiór kubła. Miała ona wzrosnąć z obecnych 58,20 zł. Mirosław Lenk, który pracuje w Rybniku w spółce komunalnej zajmującej się m.in. odbiorem śmieci sprawdzał w różnych źródłach czy resort bierze się za zmianę stawki. – Nie ma informacji, że taka zmiana się szykuje – mówi M. Lenk.
Luka tylko się powiększy
Klub radnych „Razem dla Raciborza” chce od urzędu dodatkowych wyliczeń na podstawie liczby kontenerów zadeklarowanych przez właścicieli nieruchomości niezamieszkałych. – Zdeklarowane kubły żeby po nowych stawkach przeliczyć i wyjdzie kwota przychodów do systemu – uważa Mirosław Lenk. Urzędnicy twierdzą, że będzie to kwota nieco przekraczająca 1 mln zł, ale szacują ją „historycznie”, a nie na podstawie aktualnych deklaracji, których jeszcze tak wiele brakuje przy Batorego. Lenk widzi jednak, że luka już jest i po spływie wszystkich deklaracji raczej nie ulegnie zmniejszeniu tylko zwiększy się jej skala. Dariusz Polowy przypomina, że stosowne prognozy prezentował już radnym. Gmina do każdego „kubła” dopłaca sklepom i firmom 63 zł, bo realny koszt jaki ponosi to nie ok. 58 zł, a 130 zł. W ciągu roku wyjdzie z tego ponad milion złotych.
Rozwścieczymy ludzi podwyżką
Wątpliwości co do „wyrzucenia” przedsiębiorców poza system miejski nie kryje Henryk Mainusz, który sam należy do tego grona. Już widzi, że w Raciborzu trzeba płacić więcej za te same usługi i jak mówi „najmniejsi śmieciarze” tracą na tym najbardziej. Od prezydenta Polowego słyszy, że komu nie odpowiada system miejski może z niego sam się wyłączyć i poszukać sobie sam firmy odbierającej śmieci.
Mainusz mówi o całym systemie. – Zawsze będziemy szukać winnych wysokich kosztów funkcjonowania systemu. Zaczniemy gonić własny ogon i rozwścieczymy ludzi tą wieczną podwyżką opłat za odpady – uważa jeden z najstarszych radnych Raciborza. – Czy kiedyś poradzimy sobie z tym problemem? Ilu jest teraz tych co dopłacają do innych, co unikają, co odwlekają. Żeby 100% śmiecących zapłaciło za swoje śmiecenie to nie byłoby problemów – konkluduje H. Mainusz.
(ma.w)
Żeby ścigać trzeba wydać
Niemal 6 tys. raciborzan unika opłaty śmieciowej (urząd ma 50 tys. meldunków i 44 tys. deklaracji). W skali roku to strata rzędu 1,5 mln zł dla budżetu miejskiego. – Te osoby fizyczne nie są w systemie ściągania opłat. Nakład, żeby ich zidentyfikować będzie porównywalny z kwotą straty, bo nie wystarczy do tego sam algorytm ich wyszukiwania, ale wymagany jest też wielki aparat urzędniczy – twierdzi prezydent Raciborza Dariusz Polowy.
Ile za śmieci?
Koszt wywozu i zagospodarowania tony śmieci w Raciborzu wynosi ok. 550 zł z czego ponad 300 zł kosztuje zagospodarowanie, a ok. 240 zł – transport odpadów.