Komórka – wróg numer 1 naszego kręgosłupa
O czym świadczy wiercenie się na krześle, które ćwiczenia są dla nas bezpieczne i co jest największym zagrożeniem dla zdrowego kręgosłupa z doktorem Markiem Sroką, specjalistą fizjoterapii rozmawia Katarzyna Gruchot
– Jak zdalna praca wpływa na kondycję naszego kręgosłupa?
– Już samo przebywanie w domu, obojętnie czy z powodu kwarantanny, czy pracy zdalnej, powoduje to, że mamy mniej ruchu. A to on, a nie jakakolwiek tabletka, jest najlepszym lekarstwem na nasz układ mięśniowy i stawowy. Bezruch sprawia, że z czasem będziemy odczuwać coraz więcej dolegliwości w obrębie kręgosłupa szyjnego, lędźwiowego, bioder czy kolan. Jeżeli do tego bezruchu dodamy pracę zdalną, to najważniejsza w tym momencie będzie ergonomia. Nie zawsze dobre warunki, które mamy stworzone w pracy, możemy przenieść do domu. Sam fakt, że mamy niedopasowany do naszych potrzeb fotel, czy biurko, albo źle ustawiony monitor, już będzie wpływał na nasze dolegliwości. Drugim czynnikiem jest czas, który kiedyś dzieliliśmy na przemieszczanie się, spotkania, rozmowy, a dziś spędzamy go wyłącznie przed komputerem. Nagle z dwóch, trzech godzin siedzenia robi się osiem, dziesięć. I tę zmianę widać, bo dziś największą grupę moich pacjentów stanowią nauczyciele, ucząca się młodzież i pracownicy biurowi.
– Czy właściwa organizacja miejsca pracy może nam pomóc?
– Powinniśmy zadbać o to, by wysokość krzesła była dobierana do wysokości osoby, która na nim siedzi. Biodra powinny być zawsze umieszczone wyżej niż kolana, co sprawi, że nasza miednica automatycznie lepiej się ustawi. Błędem jest to, że siedząc na krześle staramy się podnieść nogi lub ustawiać stopy na jakimś podwyższeniu. Kolana idą wtedy do góry, miednica się odchyla i nasz kręgosłup zaczyna się inaczej ustawiać. Ważna jest też pozycja rąk, które powinny być blisko tułowia i mieć na biurku podparcie po to, byśmy nie unosili ramion do góry. Pamiętajmy o tym, że to mięśnie obręczy górnej utrzymują kończyny w górze i to one po pewnym czasie dadzą nam znać o sobie sztywnym karkiem. One napinają się i trzymają, co nie jest normalną sytuacją, bo mięśnie są po to by się kurczyć i rozkurczać. 90 procent problemów z karkiem pojawia się u praworęcznych osób właśnie po ich prawej stronie. Zawdzięczamy to, myszce, bo pracując z nią nasza ręka wysuwa się do przodu zbyt daleko, angażując tym samym cały bark i łopatkę. Jeśli chodzi o odległość między komputerem a pracującym, to najważniejsze jest to, by monitor był na wprost naszego wzroku. Największym wrogiem kręgosłupa są laptopy, które zmuszają nas do pracy z głową cały czas pochyloną do przodu. Efektem tego jest tzw. garb wdowi, charakteryzujący się powstaniem zaokrąglenia w miejscu przejścia odcinka szyjnego w piersiowy. Najlepszym rozwiązaniem jest praca na klasycznym komputerze z osobnym monitorem lub odpinane klawiatury, dzięki czemu możemy umieścić ekran na wysokości oczu.
– W jaki sposób możemy odciążać kręgosłup w trakcie pracy?
– Najgorsze dla naszego kręgosłupa jest kilkugodzinne siedzenie przed komputerem w jednym ciągu i jednej pozycji. Jak najbardziej wskazane są przerwy, najlepiej co czterdzieści minut, albo godzinę. Idealnych ćwiczeń, rozwiązujących wszystkie problemy, nie ma, ale każda forma ruchu będzie lepsza, niż pozostawanie w pozycji siedzącej. Wystarczy, że wstaniemy i trochę się porozciągamy, albo wyjdziemy na spacer.
– Czy zmiany pozycji na krześle, albo wiercenie się może pomóc w odciążeniu kręgosłupa?
– Dla mnie osoba, która nie potrafi usiedzieć na miejscu ma ewidentnie problemy z równowagą mięśniową i ograniczeniami ruchomości w stawach w obrębie miednicy i kręgosłupa. Może odczuwa dyskomfort, albo pojawiają się już bóle, które są symptomem „chorego kręgosłupa”. Jeśli ktoś ma silne mięśnie brzucha i grzbietu, sprawne stawy, pełną ruchomość, będzie sobie spokojnie siedział i nic nie będzie mu dolegało. Takie próby radzenia sobie z problemem poprzez zmianę pozycji do niczego dobrego nas nie doprowadzą. Najpierw trzeba znaleźć przyczynę bólu i nad nią pracować. Trzeba jednak pamiętać o tym, że fizjoterapeuta rozwiązuje nasze problemy tylko na etapie związanym z dolegliwościami pacjenta. Później to pacjent bierze odpowiedzialność za to, jak będzie wyglądał jego stan zdrowia. Musi zrozumieć, jak ważny jest w tym wszystkim ruch i jeśli zacznie ćwiczyć, najlepiej pod okiem trenera personalnego, wkrótce sam się przekona, że aktywność ruchowa jest tu kluczowa.
– Czy wykonywane samodzielnie w domu ćwiczenia są dla nas bezpieczne?
– Jeśli ktoś jest zdrowym, młodym człowiekiem, który do tej pory nie miał żadnych incydentów związanych z kręgosłupem, a teraz odczuwa dyskomfort z powodu wielu godzin spędzanych przed komputerem, to jemu takie ćwiczenia nie zaszkodzą. Jeśli jednak nasz kręgosłup nie jest w najlepszej kondycji, a my korzystamy z ćwiczeń z internetu, powtarzając je w domu, to już takiej pewności nie ma. Przede wszystkim nikt nie kontroluje tego, jak je wykonujemy, więc popełniając błędy możemy swoje schorzenia pogłębiać. Każdy z nas ma inne dolegliwości, dlatego każdy powinien mieć takie ćwiczenia dobierane indywidualnie.
– Jakie symptomy powinny nas skłonić do skorzystania z pomocy fizjoterapeuty?
– Pierwszym sygnałem, że coś niepokojącego zaczyna się dziać, może być uczucie napięcia i sztywności naszych mięśni, bóle i zawroty głowy, czy szumy w uszach. Najlepszym sprzymierzeńcem fizykoterapii jest jednak ból, który tak jak kontrolka poziomu oleju w samochodzie, informuje nas o zagrożeniu. Reagować trzeba jak najszybciej, bo im szybciej rozpocznie się zabiegi, tym większa pewność, że nie skończymy w gabinecie neurochirurga.
– Co jest największym zagrożeniem dla zdrowego kręgosłupa?
– Wrogiem numer jeden jest nie komputer tylko telefon komórkowy, który stał się nieodłącznym atrybutem naszego życia. Dziś młodzież słuchając zdalnie lekcji nie siedzi już przy laptopach, tylko przy komórkach. To właśnie telefon jest dla nich najlepszym sposobem komunikacji i porozumiewania się. Nie spotykają się w szkole, więc piszą do siebie i wymieniają się informacjami w mediach społecznościowych. Wykonując te czynności pochylają głowę do przodu i obciążają taką pozycją kręgosłup. Dotyczy to również osób dorosłych, które kończąc pracę zdalną przy laptopie, momentalnie przechodzą na telefon, który zastępuje im komputer i telewizor. Kładziemy się z nim do łóżka i tam też zamiast odpoczywać, zaczynamy przeglądać internet. Mam dużo pacjentów, którzy z tego powodu skarżą się na nocne bóle kręgosłupa. W każdej poczekalni widzimy tłumy osób z pochylonymi nad telefonami głowami. Żeby zobrazować ten problem, proszę sobie wyobrazić długi kij, na końcu którego umieszczamy 2-kilogramowy odważnik. Dopóki trzymamy go prosto, nic się nie dzieje, ale jeśli wychylimy do przodu, poczujemy ile musimy mieć siły, żeby go utrzymać. Te przeciążenia, które sobie w ten sposób fundujemy to około 30 kilogramów nacisku na kilka centymetrów kwadratowych, bo to powierzchnia krążka międzykręgowego, zwanego potocznie dyskiem. Zasada jest jedna: i monitor komputera i ekran telefonu zawsze powinny być na wysokości naszego wzroku. Permanentne pochylanie głowy nad telefonem doprowadzi nas do zwyrodnienia kręgów szyjnych, które może skończyć się na stole operacyjnym. Im szybciej sobie to uświadomimy, tym mamy większe szanse, by temu zapobiec.