Wielkanocne stoły ponownie przesunięte o rok
To 13. odsłona, która staje się pechowa dla Pietrowic Wielkich. Ponownie zapadła decyzja o jej odwołaniu z powodu pandemii koronawirusa. To największe wydarzenie organizowane w regionie przed Wielkanocą.
Pechowa edycja
„Wielkanocne stoły” to impreza, w ramach której koła gospodyń wiejskich z całego powiatu raciborskiego prezentują specjały na nadchodzące święta. To wydarzenie, na którym można zakosztować najsmaczniejszych dań, ale także poszukiwać wielkanocnych inspiracji. Na imprezę zjeżdża się sporo mieszkańców, nie tylko powiatu raciborskiego. Zawsze wydarzeniu towarzyszą liczne występy miejscowych artystów.
Jednak już w zeszłym roku wraz z szerzącą się pandemią koronawirusa, zapadła decyzja o odwołaniu wydarzenia. Była to pierwsza impreza na terenie powiatu raciborskiego, wobec której zapadła taka decyzja. Później już gremialnie inne miejscowości podejmowały takie same kroki.
13. edycja staje się więc pechowa. Wójt Pietrowic Wielkich Andrzej Wawrzynek z nadzieją spoglądał na informację, że obowiązujące obostrzenia zostaną złagodzone, co jednak nie nastąpiło. – Na razie żadnych imprez nie przygotowujemy, a po drugie, jeśli nie mamy zaszczepionych ludzi, to nawet jeślibyśmy tę imprezę zorganizowali, to myślę, że mieszkańcy z obawy na swoje zdrowie, by na nią nie przyszli – mówi wójt Wawrzynek. Jednocześnie zwraca uwagę, że po pandemii nastąpi próba odzyskania wszelkich inicjatyw. – Jednak ludzie muszą poczuć, że są bezpieczni – dodaje.
Oświatowy problem
Wójt, pozostając w temacie pandemii, w rozmowie z nami nawiązuje do edukacji on–line, wskazując, że jemu, jako włodarzowi zależy na tym, aby uczniowie wrócili do placówek oświatowych. – Z tego, co słyszałem, dzieci w klasach od 1–3 są zadowolone, że mogą chodzić do szkoły, ich rodzice również – nadmienia wójt. Wskazuje również, że z rozmów z dyrektorami podległych mu placówek oświatowych wynika, że w klasach starszych, różnie uczniowie podchodzą do edukacji. – Nie chcą się za bardzo kształcić na odległość – wyjaśnia, jednocześnie podkreślając, że nie dotyczy to wszystkich uczniów. – Z rozmów z dyrektorami wynika, że ten problem dotyczy procenta uczniów, którzy przez różne wykręty techniczne próbują nie skorzystać z tej możliwości, która jest obecnie – wyjaśnia Andrzej Wawrzynek.
(mad)