Prezes Szwed: sytuacja jest naprawdę trudna
To duża uciążliwość dla klubów, które nie dostały jeszcze miejskich dotacji i nie wiadomo kiedy je dostaną – mówi Nowinom prezes MKS SMS Victoria Racibórz, klubu, których dał miastu olimpijczyków, reprezentantów Polski i był kolebką karier światowych gwiazd sportu jak np. Justyna Święty-Ersetic.
– Bardzo możliwe, że urząd miasta będzie musiał powtórzyć konkursy dotacyjne dla klubów sportowych. Co to oznacza dla środowiska sportowego w Raciborzu? Jest pan reprezentantem jednego z najbardziej zasłużonych klubów w mieście, o ponadpółwiecznej historii
– Jesteśmy przyzwyczajeni dawać sobie radę w trudnych sytuacjach, ale ta jest bardzo uciążliwa, bo nie widać perspektywy otrzymania miejskiej dotacji na naszą działalność. Klub funkcjonuje od stycznia do grudnia. W naszym przypadku chodzi o pływaków i lekkoatletów, gdzie sezon halowy skupia się na miesiącach zimowych i wczesnowiosennych. Ponosimy wówczas gros wydatków organizacyjnych. To widać aktualnie, startujemy na krajowym czempionacie w Lublinie, skąd rozmawiam z Nowinami. Niestety kłopoty z terminami dotacji dla klubów trwają na Batorego od dawna.
– Co trzeba byłoby zmienić, żeby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości?
– Pamiętajmy, że chodzi o sprawy szkoleniowe, o dobro dzieci. W czasie pandemicznym sport ma szczególną rolę i pozwala odbudować funkcje psychofizyczne młodych ludzi, ograniczanych ruchowo przez zdalną naukę i inne obostrzenia. W ostatnich latach wypracowaliśmy system dialogu środowiska sportowego z władzami miasta. Działała Rada Sportu, wiedzieliśmy jaka jest sytuacja finansowa czy prawna samorządu, a władze dowiadywały się z jakimi problemami zmagają się kluby. Ostatnio tych spotkań Rady Sportu brakuje, mam nadzieję, że powrócą.
– Ma pan na myśli więcej dialogu, ale jakie konkretne ruchy można wdrożyć w magistracie „na już”, żeby uniknąć tak czarnych scenariuszy jak ten obecny?
– Ja nie chcę narzekać, ale pieniędzy fizycznie nie ma. Nie ma też perspektywy czasowej kiedy będą i brakuje na ten temat informacji. Muszę mieć wiarę, że te problemy zostaną rozwiązane. Liczę, że i czas na rozliczenie zostanie wydłużony. Gdyby potwierdziło się, że pieniądze z Batorego spłyną dopiero w czerwcu czy lipcu, to nie sądzę, żeby urząd kazał się rozliczać jak dotąd do końca października, bo to będzie dosyć trudne, o ile w ogóle wykonalne. Najlepszym rozwiązaniem na obecną chwilę wydaje się zawieranie umów wieloletnich z Miastem, tak by pieniądze można było do nich przekazywać wraz z uchwaleniem budżetu miasta.
Pytał Mariusz Weidner