Andreas Rim: Unia Racibórz potrzebuje pozytywnego klimatu. Plany ma ciekawe i realne
Były piłkarz klubu ze Srebrnej i jej wierny kibic na obczyźnie przebywał na urlopie w rodzinnym Raciborzu. W tym roku wydał broszurkę o dziejach Unii. Wpływy z jej sprzedaży podarował miejskiej spółce. Spotkał się z prezesem klubu oraz władzami Raciborza.
Z Andreasem Rimem rozmawialiśmy o jego odwiedzinach w klubie, w którym grał w piłkę jako junior i wrażeniach z rozmów na temat przyszłości Unii. To najbardziej rozpoznawalny kibic Unii Racibórz, angażujący się od lat w promocję klubu w środowisku jego byłych graczy.
– 18 czerwca na stadionie przy Srebrnej odbyło się oficjalne przekazanie „czeku” na kwotę 6000 zł, który przywiózł pan dla Unii. To pieniądze na potrzeby sekcji młodzieżowych klubu, prezent na jego 75-lecie. Dlaczego zdecydował się pan na taki gest?
– To nie tylko mój gest. Dołączyli tu byli piłkarze, działacze i sympatycy Unii mieszkający w Niemczech. Oni wciąż kibicują swojej macierzystej drużynie. Chętnie wspomagają młodych adeptów raciborskiej Unii, bo pamiętają, że sami zaczynali przygodę z futbolem w tej sposób.
– Jak odbyła się „zrzutka” na prezent dla Unii?
– W tym roku ukończyłem pisać okolicznościową broszurkę na temat historii Unii. Uznałem, że 75-lecie to dobra okazja dla takiego projektu. Wydane egzemplarze szybko rozprowadziłem w Niemczech w środowisku byłych unitów i kibiców. Oni chętnie wspominają czasy, w których Unia była silnym klubem, walczyła w wysokich ligach w Polsce. Tak odbyła się dystrybucja 150 broszurek w Niemczech. Wielu z jej nabywców zachęcało mnie, żebym przeprowadził dodatkowo zrzutkę pieniędzy na potrzeby szkoleniowe klubu. Zaznaczyliśmy, że te środki będą przeznaczone na cele treningowe dla dzieci i młodzieży. Uzbierało się tego 1500 euro, czyli 6000 zł. „Czek” na taką kwotę przekazałem panu prezesowi Unii Kamilowi Paruzelowi.
– Wiem, że broszurka o Unii trafiła również do Raciborza. Tu też byli na nią chętni.
– 150 takich książeczek podarowałem klubowi. Można było ją nabyć na stadionie przy Srebrnej. Klub sprzedawał ją jako rodzaj „cegiełki” za 15 zł. Raciborski Podokręg piłkarski dostał ode mnie kolejne 50 egzemplarzy. Prosiłem, żeby ta publikacja została rozprowadzona wśród klubów należących do Podokręgu.
– Część podarowanych Unii pieniędzy pochodzi konkretnie od Ratiborer Fussballer? Czy ten zespół jest jeszcze aktywny na boisku?
– Jako czynna drużyna piłkarska istnieliśmy w latach 1994 do 2007. To był zespół składający się z byłych piłkarzy raciborskiej Unii, którzy wyemigrowali do Niemiec. Wtedy rozgrywaliśmy dużo spotkań piłkarskich. Nieraz gościnnie grali w naszym zespole m.in. zapaśnik – olimpijczyk Ryszard Wolny czy Franz i Krystian Sulscy, pochodzący z Tworkowa byli piłkarz np. Górnika Zabrze. Aktualnie Ratiborer Fussballer już nie gra na boisku. Spotykamy się cyklicznie w naszym gronie. Te spotkania przerwała pandemia, ale pozostajemy w kontakcie.
– Zapewne rozmawiał pan w trakcie swojej wizyty z obecnym prezesem Unii? Jakie wrażenia odniósł pan z tego spotkania? Jak pan postrzega potencjał tego, co zobaczył na miejscu?
– Tak, spotkałem się prezesem Kamilem Paruzelem oraz Markiem Hanzelem, którzy są filarami nowej spółki Unia. Muszę stwierdzić, że plany zarysowane przez nich na temat perspektyw Unii są bardzo ciekawe. Moim zdaniem są realne do zrealizowania. Żeby to wszystko się udało potrzeba cierpliwości i przede wszystkim pozytywnego klimatu dla rozwoju futbolu w Raciborzu. Na pierwsze efekty tej pracy będziemy musieli jakiś czas zaczekać, bo Unia powinna i chce opierać swoją pierwszą drużynę na wychowankach. Dużym problemem jest moim zdaniem pokutujący od lat brak współpracy miejscowych klubów (Markowice, Studzienna, Ocice, Brzezie, Rafako). Każdy z nich działa wyłącznie na swoje konto. Nie jest chętny oddawać najzdolniejszych wychowanków do klubu wiodącego. Tym w zamyśle władz Raciborza ma być Unia Racibórz. W ten sposób podnieśliby swoje umiejętności, Unia stałaby się mocniejsza, a ci najlepsi mogliby trafić do silnego teraz w polskiej ekstraklasie Rakowa Częstochowa. To są podstawy do zawodowej kariery piłkarskiej. Niestety, tak zorganizowanej współpracy klubowej nie ma. Dlatego oczekiwane efekty działalności nowej spółki Unia, nie przyjdą szybko. Chciałbym awansu Unii do wyższych klas, nawet III ligi, ale do tego potrzeba wspólnego wysiłku Raciborza, a tak obecnie się nie dzieje.
– Odwiedził pan również raciborski magistrat, rozmawiał z prezydentami. Co wynikło z tej wizyty? Czy udało się przekazać jakieś wskazówki dotyczące przyszłości Unii?
– Podjęli mnie prezydent Dariusz Polowy i jego zastępca Dawid Waclawczyk. Od prezydenta otrzymałem wcześniej list gratulacyjny z podziękowaniem za moją inicjatywę. To pan Polowy zaprosił mnie na spotkanie do urzędu. Rozmawiałem z prezydentami 16 czerwca. Odbyłem ciekawą i myślę, że owocną rozmowę. Zwłaszcza aktywny był w niej pan Wacławczyk, który jest odpowiedzialny za sport i turystykę w Raciborzu. Jest zainteresowany wzmocnieniem kontaktów Raciborza z jego byłymi mieszkańcami, obecnie osiadłymi w Niemczech. Padło w trakcie rozmowy kilka propozycji na ożywienie takiej obustronnej wymiany.
Pytał Mariusz Weidner