Emil Nagalewski: węgiel nie ma przyszłości. Droższa energia nauczy nas oszczędności
Emil Nagalewski należy do aktywistów z Polskiego Alarmu Smogowego i jest jego koordynatorem na Śląsk. Gościł w Raciborzu wraz z firmą DRONpol, która szukała smogu dronami w trzech dzielnicach miasta. Spytaliśmy eksperta od walki ze smogiem, jak Racibórz plasuje się na tej wojnie o czyste powietrze.
– Zaostrzyły się przepisy antysmogowe, już nie można używać najstarszych typów pieców, tzw. kopciuchów. Czy w Subregionie Zachodnim zaczniemy oddychać czystym powietrzem?
– Cały nasz subregion – Racibórz, Rybnik, Wodzisław Śląski, Żory i Jastrzębie-Zdrój – od lat był w czołówce rankingów zanieczyszczeń. Aktualnie też znajduje się w czołówce, ale innej, tej chlubnej. Miasta z tego regionu w Polsce przewodzą w pozyskiwaniu dotacji z Czystego Powietrza. To oznacza, że mieszkańcy i władze są zdeterminowani, żeby ze smogiem coś zrobić. I nie ma zgody na to, żeby funkcjonować nadal z łatką smogowych skansenów. Nie ma też zgody, żebyśmy musieli nadal oddychać najgorszym powietrzem w Europie. Wszyscy już chcą tych zmian. Najlepszy sposób, żeby coś tu osiągnąć, to pozbywać się starych kotłów – kopciuchów, co już nastąpiło i dalej postępuje.
– Z jednej strony wejście w życie śląskiej uchwały antysmogowej, ale z drugiej niespotykana skala podwyżek cen gazu. To nie sprzyja wierze w sens tych zmian. Ekologię przykrywa ekonomia.
– Szkoda, że tak się stało, że te okoliczności się zbiegły. Nawet jak ta podwyżka ma mieć – jak słyszałem – charakter krótkoterminowy, to na pewno nie będzie miało dobrego wpływu na podejmowanie decyzji o zmianie sposobu ogrzewania. Na pewno zasieje niepewność, wątpliwości co do sensowności tych zmian. A odnośnie drożyzny to nie tylko gaz drożeje, bo za węgiel też się więcej płaci, pellet także podrożał. To już efekt bardzo wysokiej inflacji. Paradoksalnie te zwyżki cen mogą doprowadzić do czegoś pozytywnego, bo będziemy np. gaz czy prąd bardziej oszczędzać, a z korzystaniem z energii cieplnej np. z węgla różnie było kiedy jego ceny były na niskim poziomie. Nie zawsze było to racjonalne korzystanie z tego paliwa.
– Politycy partii rządzącej nie stronią od opinii, że na odejście od węgla jest za wcześnie, bo nie jesteśmy na to jeszcze gotowi jako kraj oparty na systemach grzewczych z paliwem stałym. Jak pan odbiera takie sygnały płynące „z góry”?
– Nie mogę zgodzić się z opiniami, że węgiel może mieć przyszłość. On jej nie ma. Węgiel to paliwo, które odchodzi z użytkowania i wszystko na to wskazuje. O tym traktuje strategia opracowana na potrzeby naszego kraju – Polityka Energetyczna Polski. Wprost w niej powiedziano, że 2030 rok to odejście w gospodarstwach domowych od węgla. Ten dokument przyjął rząd w lutym ubiegłego roku. Marszałek Województwa Śląskiego Jakub Chełstowski powiedział, że Śląsk bez węgla wyobraża sobie już w 2028 roku. Kolejnym sygnałem, że kończymy z węglem, jest fakt, że w rządowym programie Czyste Powietrze już nie można otrzymać dotacji na kotły węglowe. Cała Europa odchodzi od węgla. Polska jest jedynym krajem europejskim, który w tak dużej skali wykorzystuje węgiel jako paliwo do ogrzewania domów. Myślę, że wyższe ceny gazu i w ogóle rosnące ceny nośników energii mogą na krótką metę spowolnić odchodzenie od węgla, ale na pewno nie zatrzymają tego procesu.
(ma.w)