O nowym pomyśle na rynek w Raciborzu będzie można dyskutować w muzeum
Wybrana w konkursie wizja centralnego miejsca miasta oraz te, które wyróżniono, będą przedmiotem otwartej dyskusji pokonkursowej. Zaplanowano ją w czwartek 15 czerwca o 17.00. Wezmą w niej udział sędziowie i uczestnicy konkursu. Wiceprezydent Dawid Wacławczyk zaprasza również zainteresowanych mieszkańców.
Fakt, że podjęto profesjonalną dyskusję nad przyszłością centrum Raciborza, jako ważnego, historycznie ukształtowanego miejsca cieszy Joannę Sokołowską-Moskwiak architekta i dyrektora instytutu w Akademii Nauk Stosowanych. Na ogłoszeniu wyników konkursu na koncepcję dla rynku mówiła, że rynek ma swoją tożsamość, za którą odpowiedzialni są architekci, którzy podejmują odważne decyzje co do przyszłości. – To jest wartość. Architekt jest zawodem zaufania publicznego, ma rolę służebną. Potrzebna była analiza tego miejsca w Raciborzu, polepszenie przestrzeni miejskiej. Takie działanie spotyka się z naszą aprobatą w ANS. Doświadczenie uniwersyteckie i projektowe to doskonały fundament i gwarant, że projekt nagrodzony najpełniej odpowiada oczekiwaniom Miasta – podkreśliła Sokołowska-Moskwiak.
Wyboru zwycięskiej pracy dokonano po burzliwej dyskusji na argumenty.
– Stawialiśmy nacisk na uwarunkowania historyczne, bo historia tego miejsca jest ważna, ale istotne jest też dopasowanie do współczesności. Oczekiwania mieszkańców były mocno artykułowane przez urząd, co świadczy o tym, że to jest dość istotne wydarzenie dla miasta – stwierdziła Marlena Wolnik ze Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP oddział Katowice.
Tę instytucję prezydent Raciborza nazwał godnym gronem. – Uczestników konkursu też nie było mało. 60 propozycji, 20 prac w finale i dość jednoznaczny werdykt, a trudno pogodzić wszystkie oczekiwania. Ten rynek będzie dla nas, na spacer, na spotkanie, na odpoczynek. Za 20 – 30 lat ktoś przyjdzie, nie będzie pamiętał o władzach współczesnych, a będzie korzystał z tego dzieła. My te trendy dziś czujemy – zieleń, miejsce spotkań. To jest nasz przekaz dla przyszłych pokoleń – podkreślił Polowy w muzuem, gdzie rozstrzygnięto konkurs.
Bliska wygranej była praca współtworzona przez Karolinę Chodur. – To wielki zaszczyt zająć drugie miejsce, ale konkurencja zasłużyła na pierwsze. W punkt trafiły godząc tradycję z nowoczesnością. My podeszliśmy niestandardowo, chcieliśmy złamać zasady – mówiła pani Karolina. Zauważyliśmy, że umieszczenie małego zbiornika wodnego na rynku budzi w Raciborzu złe skojarzenia z uwagi na powódź 1997 roku. – To połączenie z mocnym zazielenianiem. Ten mocno widoczny kierunek połączyliśmy z wodą, gdzie cenne są walory estetyczne. Ta woda odbija zabytkową zabudowę, dodaje mikroklimatu, a z drzewami byłoby to miejsce jeszcze bardziej przyjemniejsze – podkreśliła architekt.
W Dni Raciborza chętni mogli obejrzeć wszystkie prace konkursowe w Muzeum, a te wyróżnione i zwycięskie – na rynku.
Dyskusja pokonkursowa w muzeum, gdzie będzie można zadawać pytania twórcom, członkom sądu konkursowego odbędzie się w czwartek 15 czerwca o 17.00. Na swego rodzaju finisaż wystawy przyjdą też mieszkańcy.
– Opiekowałem się tym konkursem, ale wymyśliła go architekt miejska Ewa Klimaszewska, a Maria Olejarnik weszła w skład sądu konkursowego, w którym też byłem. Mam nadzieję na realizację, która uzależniona jest od pozyskanych środków pozabudżetowych i od woli rady miasta – mówił pierwszy zastępca prezydenta miasta Dawid Wacławczyk.
Dodał, że zamówienia wielu inwestycji opierają się na schemacie: ogłaszamy przetarg i wygrywa najtańsza oferta. – Różnie się to kończy, czasem mało szczęśliwie, czego przykładem jest w Raciborzu zamknięcie ulicy Mickiewicza, czy betonowa przystań kajakowa. To nie jest optymalny scenariusz, a rynek to najważniejsza przestrzeń Raciborza. Dlatego wybraliśmy SARP do współpracy bo to poważny partner. Zainteresowaliśmy konkursem poważne pracownie i cel osiągnęliśmy – zaznaczył D. Wacławczyk.
Wojciech Fudała z SARP wyjaśnił, że z 20 różnych pomysłów na rynek przebija nostalgia do Raciborza przedwojennego, czego oczekują raciborzanie. – Tam była zieleń, to było miejsce spotkań. Po wojnie to się zmieniło, powstała betonowa płyta, toczyło się przypadkowe życie. My chcieliśmy przywrócić tam porządek i nadać miejscu charakter przedwojenny. Wtedy Kolumna Maryjna była wśród drzew. Oczekiwaliśmy też przestrzeni pod ogródki letnie, a także pod jarmarki i wydarzenia. Wymagane było również nawiązanie do zdroju wodnego i wyeksponowanie zabytków, kościołów, pomników oraz kamienic – wytłumaczył przedstawiciel stowarzyszenia architektów.
(ma.w)