Memoriał zapaśniczych legend z Unii Racibórz
Kto pamięta sukcesy zapaśników z Raciborza, ten zna postaci, które przez lata budowały potęgę klubu. Piotr Starzyński, Henryk Delong i Grzegorz Pieronkiewicz patronują cyklicznej już imprezie, która w tym roku miała silną, międzynarodową obsadę. Na matach walczyły nadzieje zapaśniczego „klasyka”.
W hali sportowej ZSOMS w Raciborzu rozegrano międzynarodowy turniej zapasów w stylu klasycznym w dziecięcych i młodzieżowych kategoriach wiekowych. – Pamiętam swój pierwszy taki turniej, jeszcze w Czechosłowacji, pokonałem zawodnika Banika Ostrawa. Mam ten medal do dziś, to mój pierwszy. Pamiętam nawet nazwisko rywala z finału – Paweł Neckarz, on był krewnym czeskiego, słynnego piosenkarza – powiedział prezes MKZ Unia Ryszard Wolny.
Raciborski klub był gospodarzem zawodów z udziałem klubów z Polski, Węgier, Niemiec, Ukrainy i Czech, skąd przybyło 5 klubów. Ogółem na matach rywalizowało 150 zawodników.
Jak usłyszeliśmy od trenera Mateusza Wanke, to pierwsze poważne zawody dla wielu adeptów klubu z placu Jagiełły. – To ważne, że przeciwnicy są z zagranicy, bo bywa, że dzieci obawiają się rywalizacji z kimś spoza miasta, regionu, a już zwłaszcza z innego kraju. Dzięki takim turniejom ten strach mija, bo widać, że to tacy sami przeciwnicy jak ich rówieśnicy z Polski – mówił szkoleniowiec młodzieży w MKZ Unia. Towarzyszyli mu na matach Piotr Żurawik i Dawid Ersetic.
Prezes Unii Ryszard Wolny mówił o wysokim poziomie sportowym tej rywalizacji, bo np. przyjechał najsilniejszy z klubów węgierskich oraz skorzystało z zaproszenia do Raciborza rekordowo dużo klubów czeskich. Byli również Niemcy oraz przyjezdni m.in. z Katowic, czy Krakowa.
Zawody od kilku lat są memoriałem najsłynniejszych działaczy i trenerów raciborskiej Unii. Chodzi o współzałożyciela klubu Piotra Starzyńskiego oraz zawodnika i prezesa Grzegorza Pieronkiewicza. Tego ostatniego łączy ze stolicą Śląska postać Jerzego Kopańskiego trenera, olimpijczyka, partnera z mat zapaśniczych Ryszarda Wolnego. Kopański znał bohaterów memoriału, Starzyńskiego i Delonga jako działaczy, a popularnego „Pioruna” jako zawodnika GKS Katowice. Wszystkich szanował i brakuje mu ich obecności we współczesnych zapasach.
– Piotr Starzyński jest ikoną w polskich zapasach, gdziekolwiek jesteśmy w Polsce, to jego nazwisko budzi tam zacne wspomnienia. Henryk Delong był zawsze obecny na treningach, on serce oddał naszemu klubowi, a Grzegorz Pieronkiewicz ściągnął mnie do Raciborza, więc też jest to dla mnie postać szczególna – mówił nam trener młodzieży w Unii – Piotr Żurawik.
Tradycje zapaśnicze w MKZ kontynuuje po ojcu Henryku jego syn Adam. Wspominał, jak ważny był ten klub dla legendarnego działacza z Raciborza.
– Tak jak dla ojca, ten klub jest dla mnie wszystkim i ja jestem bardzo szczęśliwy z tego dziedzictwa po tacie. Duma mnie przepełnia, że jestem tu razem z tymi zawodnikami, trenerami i działaczami. Moje dwie córki też są zapaśniczkami, starsza jest kadetką, już w kadrze narodowej, to mistrzyni Polski. Młodsza jest żuczkiem, stawia pierwsze kroki, ale kontynuują tradycje rodzinne – podkreślił Adam Delong. Przyznał, że dla ojca klub z placu Jagiełły był takim pierwszym domem, któremu poświęcił wszystko, co miał. – Po dziś dzień wszyscy go tak dobrze wspominają, a to już 10 lat jak go z nami nie ma. Życzę sobie, bym tak jak on był w Unii jeszcze długie lata – podsumował Delong.
(ma.w)