Kochajmy siebie, szanujmy siebie. Idźmy razem do Pana Jezusa. Boże Ciało w Kuźni Raciborskiej
8 czerwca, w dniu Uroczystości Ciała i Krwi Pańskiej ulicami Krótką, Piaskową, Słoneczną i Rudzką w Kuźni Raciborskiej, księża, poczty sztandarowe, dzieci pierwszokomunijne oraz tłum wiernych przeszedł w czwartkowe przedpołudnie w procesji do czterech ołtarzy polowych.
Celem uroczystości jest wspomnienie Ostatniej Wieczerzy i przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. W Polsce obchodzi się ją w czwartek po uroczystości Trójcy Świętej, a więc jest to święto ruchome, wypadające zawsze 60 dni po Wielkanocy. Najwcześniej może przypaść 21 maja, najpóźniej 24 czerwca.
W budowę ołtarzy – jak co roku – licznie włączyli się mieszkańcy. Kończąc procesję Bożego Ciała, proboszcz kuźniańskiej parafii ks. dr Andrzej Pyttlik podziękował wiernym za liczny udział w uroczystości, a zwłaszcza tym, którzy troszczyli się o wykonanie ołtarzy.
– Bardzo Wam dziękuję za wszelkie pomysły: czy to bannery, czy pięknie wypieczone chleby... Dziękuję za ten ołtarz, taki wręcz awangardowy, bo właściwie sam nie wiem, jak go nazwać (ołtarz przy ul. Słonecznej wykonany był z drewna – dop. red.). – Patrzcie – kontynuował duchowny – ile w nas jest potencjału artystycznego i serca, i tego wszystkiego, co wychodzi, tylko musimy chcieć się w to wszystko zaangażować. Po co? Po to – jak słyszeliśmy od papieża Franciszka – żeby nasz kościół był dla każdego z nas domem. Żeby nasze domy miały dach i żeby nasze dusze miały dach nad sobą. Dach daje bezpieczeństwo, dach daje spokój, czy wręcz utulenie.
– Dziękuję Wam za każdy gest, za każde dobro, za wszystko, co tworzy z nas rodzinę, tworzy z nas wspólnotę parafialną czy nawet międzyparafialną. Często to powtarzam: niezależnie od tego, jak jesteśmy ubrani; czy mamy założoną sutannę czy też garnitur z krawatem… Jedziemy na tym samym wózku. Bo wszyscy chcemy z różnorodnością swoich powołań, swoich talentów, tego, kim jesteśmy i jacy jesteśmy, dojść do Pana Jezusa. Tam jest to ostateczne, nasze miejsce – mówił ks. Pyttlik.
Zwracając się do wiernych dodał: – W tym wszystkim mamy świadomość naszej grzeszności. I znowu, niezależnie od tego, czy założymy czapkę strażaka, policjanta, czy założymy sutannę czy piękny krawat czy najpiękniejszą suknię. I tak jesteśmy słabi i grzeszni, i wiemy o tym najlepiej. I dlatego każdy z nas musi się uzbroić w cierpliwość, żeby tego drugiego umieć wytrzymać, żeby umieć go znieść. A kochać go jeszcze, to już jest całkiem wzniesienie się na wysokość. Kochajmy siebie, szanujmy siebie. Idźmy razem do Pana Jezusa i w tym wszystkim siebie wspierajmy – zakończył proboszcz.
Bartosz Kozina