Dyrektor Rudnik ostrzega: kolejki w szpitalu urosną dramatycznie
Bieżąca sytuacja finansowa szpitala nie wygląda najlepiej – przyznaje szef lecznicy. Przekroczenia w budżecie wynoszą już 5,2 mln zł. Tyle powinien zapłacić szpitalowi NFZ.
Dyrektor wysłała kolejne pisma do NFZ, ale w funduszu twierdzą, że nie mają pieniędzy i dlatego nie zapłacą. Gdzie doszło do przekroczenia limitów wyznaczonych przez ryczałt dla raciborskiej lecznicy? To np. pediatria – ponad pół miliona złotych; neonatologia – też ponad pół miliona złotych, a także okulistyka, w tym leczenie zaćmy – ponad trzysta tysięcy złotych. W poradniach specjalistycznych wykonano świadczęń za ponad 2 mln zł więcej niż planowano.
Wszystko, co ponad limit wykonuje szpital, musi na razie opłacać z własnych środków. – Lekarzom, personelowi trzeba zapłacić za pracę – twierdzi R. Rudnik.
Bombardowanie funduszu
Dyrektor przedstawia czarny scenariusz, jeśli NFZ nie zapłaci nadwykonań. – Będzie trzeba ograniczyć przyjęcia pacjentów, a kolejki urosną w sposób dramatyczny. Czekam na reakcje NFZ – informuje dyrektor naczelny. Z tym przekazem zwrócił się do radnych powiatowych. Decyzję o pracy szpitala w drugim półroczu musi podjąć w najbliższym czasie.
Choć dyrektor jak mówi „bombarduje NFZ żeby zapłacił”, to fundusz płaci jedynie do wysokości limitu, choć zakresy, gdzie doszło do zwiększonej liczny świadczeń są nielimitowany. – Do tego dochodzi deficyt w wypłatach, bo idą zwyżki wynagrodzeń – alarmuje z Gamowskiej dyrektor Rudnik.
Jak lecznica chce się ratować w tej sytuacji? Dyrektor wspomina o kredycie na bieżącą działalność oraz jakichś korektach i wydłużeniach terminów spłaty przy finansowaniu projektów. Rudnik deklaruje, że do końca roku lecznica poradzi sobie z płatnościami bieżącymi.
Od kwietnia nie ma pieniędzy z NFZ
Rudnik dyskutował o problemie z członkami komisji zdrowia rady powiatu. – Nie po to uwolniono pewne zakresy z ryczałtu, by ich teraz nie udzielać, to jest polityka ministerstwa zdrowia: przyjmujcie bez ograniczeń. Kolejki już są długie do niektórych zakresów, mamy dużo pacjentów urazowych – opowiadał na forum komisji.
Refundacje wydatków napływały z NFZ zawsze po zakończonym kwartale. W kwietniu szpital powinien mieć pierwsze pieniądze, a tymczasem wciąż ich brak. Dyrektor wspomniał, że na Opolszczyźnie NFZ płaci szpitalom. – Dlaczego nie u nas? – dopytywali radni Franciszek Marcol i Sebastian Mikołajczyk. – Mi tego nikt nie powie, ale ja nie odpowiadam za politykę zdrowotną państwa. Mój płatnik nie ma pieniędzy, to co mam go wziąć na tortury żeby mi powiedział dlaczego? – ripostował R. Rudnik.
Pretensje nie do dyrekcji
Sytuację próbował wyjaśnić wicestarosta raciborski Marek Kurpis. Wskazał na duże zagęszczenie szpitali na Śląsku w porównaniu do np. Opolszczyzny. – Nie możemy oczekiwać od dyrektora szpitala takiej wiedzy, bo problem jest w NFZ. Fundusz ma płacić, takie są ustalenia, trzeba wesprzeć działaniami pozamerytorycznymi. Mieliśmy w pełni covidowy szpital, dyrektor pozyskał kadrę medyczną, nic nie likwidujemy. Nie można tu mieć pretensji do dyrektora, tylko do funduszu – zalecił włodarz.
Szef klubu Razem dla Ziemi Raciborskiej – Tomasz Cofała zasugerował zadanie w ministerstwie oficjalnego zapytania: co się dzieje z pieniędzmi dla raciborskiej lecznicy. Warto spytać, bo konsekwencją niepłacenia jest kredyt, który szpital zaciągnie na koszt podatników. Paweł Płonka zauważył, że to problem nie tylko Raciborza, ale innych śląskich szpitali i lepiej wystąpić w grupie, która ma roszczenie względem NFZ.
Dyrektor Rudnik przyznał, że śląskie środowisko szpitalne jest zintegrowane, bo są różne typy lecznic: uniwersyteckie, marszałkowskie, powiatowe. – Wspólnie nie wystąpią, ale związek szpitali powiatowych jest tu bardzo aktywny, negocjuje na poziomie ministerstwa – wyjaśnił.
Komisja zdrowia sformułowała wniosek o podanie powodów przekazania niedostatecznych środków na wykonanie świadczeń w zakresach pozaryczałtowych. – Ja odpowiedź znam, ale takie wsparcie jest potrzebne – podsumował inicjatywę dyrektor szpitala rejonowego.
(ma.w)